W lotniskowej kawiarni spędziłyśmy około 40 minut.
Siedziałyśmy tam w milczeniu, ciągle płacząc. Mężczyzna, który powiadomił nas o
tej sytuacji w pierwszym momencie, gdy powiedziałyśmy mu, że jesteśmy w związkach
z chłopakami z 1D nie uwierzył nam i poszedł to sprawdzić. Zaraz po
potwierdzeniu naszych informacji sanitariusze z pobliskiego szpitala nie
opuszczali nas na krok. My nie wiedziałyśmy co robić.. Prawdę mówiąc nie
wierzyłam w to co ten facet nam powiedział. Nie wiem co teraz będzie. Ktoś mi
powie? Dlaczego właśnie Harry i reszta musieli zginąć? Za co, ja się
pytam. Dochodziła 8. Z przenikliwej
ciszy wyrwał nas czyjś głos.
- Może pojadą panie do domu. Nie ma sensu tu tak czekać. –
powiedział jeden z sanitariuszy.
Spojrzałyśmy na niego nieobecnym wzrokiem. Chyba jeszcze
nigdy nie stracił nikogo bliskiego i nie wie jak to jest. Ale prawdę mówiąc
może lepiej jak stąd pójdziemy.
- W sumie, możemy iść. Przecież nie będziemy siedziały cały
dzień na lotnisku. – podsumowała Clara.
- No racja. Chodźmy.
- No racja. Chodźmy.
Wybiła 8. Wstałyśmy i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Szłyśmy
ze spuszczonymi głowami. Mi przynajmniej dalej ciekły łzy po policzkach. Mogę
się założyć, że dziewczynom również.
- Samolot z Nowej Zelandii, lot nr 2221 wylądował na pasie
nr 2, pięć minut temu. Pasażerowie proszeni są o zabranie swoich bagaży i
udanie się do wyjścia. Dziękujemy. – rozległ się dźwięk z głośników.
No i czemu oni nie mogli nim lecieć? Dolecieli by
szczęśliwie. Kierowałyśmy się w stronę wyjścia. Już niedaleko, zaraz wejdziemy
do samochodu i zawiozą nas do domu. Przy drzwiach było dużo ludzi z walizkami.
Przed nami, jakieś kilka metrów, wydawało mi się, że widzę chłopaków podobnych
do NASZYCH?! Ej no przecież to Harry i chłopaki.
- Ej! – szturchnęłam Dan, która od razu na mnie spojrzała
swoimi zapuchniętymi od płaczu oczami. – Patrz – powiedziałam wskazując na
chłopaków przed nami. – Przecież to NASI CHŁOPCY!!
- Liam. – odparła Dan i pobiegła w stronę chłopaków.
- Liam. – odparła Dan i pobiegła w stronę chłopaków.
Powiedziałam o co chodzi Perrie, Clarze i El no i zrobiłam
to samo co Dan. Dobiegając do Harry’ego (tak mi się bynajmniej wydawało, że to on)
krzyknęłam:
- Harry!
Loczek odwrócił się w moją stronę i zaczął do mnie biec. Łzy
lały mi się strumieniami. Nie potrafię opisać wam teraz mojego szczęścia. On
żyje!!! Dobiegliśmy do siebie, a Harry wziął mnie w ramiona.
- Kate! Tak się stęskniłem! – mówił to patrząc prosto w moje
zeszklone oczy. – Ale co się stało kochanie?
- Nic, mówili, że nie żyjecie… bo ten lot 2220, którym Wy mieliście lecieć wpadł do oceanu i wszyscy zginęli na miejscu… bałam się, że Cię straciłam, że już nigdy Cię nie zobaczę. Czemu nie napisałeś?
- Nie mogliśmy, kazali nam wyłączyć telefony, żeby nie ściągały piorunów, czy coś. Chciałem napisać, że się spóźniliśmy na lot i będziemy godzinę później lotem 2221.
- Dzięki Bogu. Po prostu odchodziłam od zmysłów. Nie chciałam w to wierzyć. Ale na szczęście jesteś.
- Kocham Cię Kate. Już spokojnie. Jestem przy Tobie. Uspokój się myszko.
- Też Cię kocham.
- Nic, mówili, że nie żyjecie… bo ten lot 2220, którym Wy mieliście lecieć wpadł do oceanu i wszyscy zginęli na miejscu… bałam się, że Cię straciłam, że już nigdy Cię nie zobaczę. Czemu nie napisałeś?
- Nie mogliśmy, kazali nam wyłączyć telefony, żeby nie ściągały piorunów, czy coś. Chciałem napisać, że się spóźniliśmy na lot i będziemy godzinę później lotem 2221.
- Dzięki Bogu. Po prostu odchodziłam od zmysłów. Nie chciałam w to wierzyć. Ale na szczęście jesteś.
- Kocham Cię Kate. Już spokojnie. Jestem przy Tobie. Uspokój się myszko.
- Też Cię kocham.
Zaczęliśmy się namiętnie całować. Później wyszłam z uścisku
Hazzy i przywitałam się z resztą. Harry złapał mnie za rękę i poszliśmy to tour
bus’a, którym pojechaliśmy do domu chłopaków. Tam jak zawsze poszliśmy z nimi
do ich pokoi i pomagałyśmy, każda swojemu, rozpakować torby. Nie mogłam przestać
się uśmiechać. Tak jak dwie godziny temu non stop płakałam, tak teraz non stop
się uśmiechałam. Byłam szczęśliwa, że Harry i chłopaki żyją, że są już z nami,
bezpieczni. Nie mogę jednak przestać myśleć o tym, że wtedy to oni mogli być w
tym samolocie, mogli zginąć… Nie, nie. Kate przestań o tym myśleć. Przecież on
żyje, to jest najważniejsze. Resztę dnia spędziliśmy razem. Znaczy się tylko
obiad i kolację zjedliśmy wspólną, w sensie w dwunastu. W między czasie i teraz siedzieliśmy sami w
pokojach. Leżałam z Harry'm na łóżku. Obejmowaliśmy się, całowaliśmy i
rozmawialiśmy. Byłam szczęśliwa, że on żyje, że jednak nie leciał tym
samolotem, że się spóźnili. Dziękuję Ci Boże.. naprawdę.
Następnego dnia wstałam o 10. Musiałam wszystko ogarnąć.
Jeszcze raz zadzwoniłam do klubu, gdzie robię Harry’emu przyjęcie niespodziankę
na 19-ste urodziny. O 6pm. jedziemy niby do mnie do mieszkania. Zostało
niewiele czasu. Dobra, muszę ogarnąć jeszcze liczbę gości. Anne i Gemma już
przyjechały. Są u mnie w mieszkaniu. Nie mogę się doczekać miny Harry’ego.
Teraz idę mu złożyć życzenia. Wyciągnęłam schowany prezent i poszłam do pokoju.
Harry brał prysznic. Po około 20 minutach wyszedł z łazienki oczywiście w samym
ręczniku. Co tam, jestem już do tego przyzwyczajona.
- Cześć kochanie! – powiedział podchodząc.
- No hej skarbie. – uśmiechnęłam się, a Harry pocałował mnie w szyję. Mmm lubię to, zawsze mam dreszcze jak to robi.
- Jak tam? – zapytał. – Dobrze się spało?
- Oczywiście. A właśnie, zapomniałabym. – wstałam i spojrzałam w jego oczy. – Kochanie, chciałam Ci złożyć najlepsze życzenia, spełnienia Twoich najskrytszych marzeń, zdrowia, miłości, realizacji w Twojej ukochanej branży, czyli muzyce. No po prostu wszystkiego naj naj. – pocałowałam go czule. – A tu drobny prezent (kolejne converse do kolekcji, haha).
- Dziękuję Ci, moje Słoneczko. Jesteś cudowna. – uśmiechnął się i pocałował mnie bardzo namiętnie na podziękowanie, jak mniemam. Haha.
- Nie ma za co, naprawdę. – zaczęłam się śmiać.
- No hej skarbie. – uśmiechnęłam się, a Harry pocałował mnie w szyję. Mmm lubię to, zawsze mam dreszcze jak to robi.
- Jak tam? – zapytał. – Dobrze się spało?
- Oczywiście. A właśnie, zapomniałabym. – wstałam i spojrzałam w jego oczy. – Kochanie, chciałam Ci złożyć najlepsze życzenia, spełnienia Twoich najskrytszych marzeń, zdrowia, miłości, realizacji w Twojej ukochanej branży, czyli muzyce. No po prostu wszystkiego naj naj. – pocałowałam go czule. – A tu drobny prezent (kolejne converse do kolekcji, haha).
- Dziękuję Ci, moje Słoneczko. Jesteś cudowna. – uśmiechnął się i pocałował mnie bardzo namiętnie na podziękowanie, jak mniemam. Haha.
- Nie ma za co, naprawdę. – zaczęłam się śmiać.
Potem zeszliśmy na śniadanie, oczywiście Harry najpierw się
ubrał. J Po
śniadaniu przyjaciele poskładali mu życzenia. Koło 4pm. powiedziałam Harry’emu,
że zabieram go do siebie. W drodze do mnie zasłoniłam mu oczy, żeby nie
podglądał.
- Czemu to zrobiłaś? Przecież wiem gdzie mieszkasz.
- Wiem, że wiesz, ale mam jeszcze jedną niespodziankę i nie możesz jej widzieć. Ok?
- No spoko kochanie.
- Wiem, że wiesz, ale mam jeszcze jedną niespodziankę i nie możesz jej widzieć. Ok?
- No spoko kochanie.
O 6pm. byliśmy na miejscu, w sensie w klubie. Wprowadziłam
Harry’ego do środka. Zaprowadziłam go na scenę, która znajdowała się w tym
klubie i posadziłam go na wygodnej sofie.
- Ok, już możesz ściągnąć przepaskę z oczu. – mówiąc to
kiwnęłam gościom, że jak ściągnie zaczynamy.
Harry ściągnął przepaskę. Oczy jednak miał zamknięte, gdy je
otworzył cała sala gości zaczęła śpiewać Happy Birthday To You. Harry nie
wierzył własnym oczom. Spojrzał na mnie, a ja tylko się uśmiechnęłam. Wstał i
przytulił mnie najmocniej jak mógł, a potem pocałował. Gdy goście przestali
śpiewać Harry wziął mikrofon i podziękował za życzenia. A także za mnie, no za to że mnie ma. Oj
tam, oj tam. Miło słyszeć takie słowa. Impreza była bardzo udana. (%%) Harry nie
wypił dziś tak wiele. Był w dobrym stanie, w sensie w stanie trzeźwości. Koło
północy powiedział, że chciałby jechać do domu, więc pożegnał się z gośćmi, ale
kazał bawić im się dalej. Tak też zrobili. Mnie wziął za rękę i ruszyliśmy do
wyjścia.
- Czemu chcesz iść? Nie podoba Ci się? – zapytałam.
- Nie, jest wprost idealnie. Chciałbym tylko pobyć z Tobą sam na sam, nie w tłumie przyjaciół, tak intymne bardziej. Przecież jesteśmy parą. – puścił mi oczko.
- Nie, jest wprost idealnie. Chciałbym tylko pobyć z Tobą sam na sam, nie w tłumie przyjaciół, tak intymne bardziej. Przecież jesteśmy parą. – puścił mi oczko.
Kierowca zawiózł nas do domu. Harry złapał mnie za rękę i
zabrał do swojego pokoju, który zamknął. Haha. ok. Włączył romantyczną muzykę i
poprosił do tańca. Byłam troszkę speszona, bo nigdy tak nie byłam z chłopakiem,
w sensie aż tak blisko ze sobą. Tańczyliśmy tak dłuższy czas. Rozmawialiśmy.
Przez moją głowę przeszło mnóstwo myśli. Nie wiedziałam co robić. Zaczęliśmy
się całować. W końcu wylądowaliśmy w łóżku. Harry przytulił mnie mocniej.
Chciał mnie pocałować, gdy nasze języki spotkały się w pół drogi. Zamarł jakby
na moment smakując mnie jako napotkaną przeszkodę. Po chwili naparł na mnie
zachłannie i wygrał, ale nie na długo. Prześlizgnął się po zębach, odgadując
mój bezgłośny śmiech, miękkość warg. Odchyliłam głowę i kolejny pocałunek
wylądował na szyi, a następny za uchem. Zamruczałam, potem wtuliłam się głową w jego obojczyk. Jego dłonie same szukały drogi:
koronkowe stringi, zapinka stanika, łańcuszek, który mi podarował. Gdy łóżko
niebezpiecznie zbliżyło się do nas, zarzuciłam mu ramiona na szyję, dłońmi
zagarniając głowę. Szczerze nie wiadomo kiedy moje ubranie spłynęło na dywan.
Zadrżałam, gdy musnął dłonią wnętrze moich ud. Nerwowo zrywaliśmy oboje jego
koszulę, miękko odezwał się rozsuwany zamek spodni Harry’ego. Opadłam na
pościel nie puszczając jego dłoni. Zaczęłam wędrować pocałunkami po jego nagim
torsie, on też nie pozostał mi dłużny.
- Kate, rób co chcesz. Kocham Cię do szaleństwa. – jego
głos, nabrzmiały emocją, rozwibrował we mnie.
- Czemu teraz? – spytałam. – Czemu właśnie teraz chcesz mnie przelecieć?
- Jeżeli nie chcesz to nie musimy tego robić.
- Wiesz, że chcę. Jednak boję się, że pomyślisz, że jestem łatwa.
- Oj nie jesteś, wiem to. – uśmiechnął się. – Wiem też, że mnie pragniesz tu i teraz.
- Jasne, chyba Ty mnie. – wytknęłam mu język.
- Czemu teraz? – spytałam. – Czemu właśnie teraz chcesz mnie przelecieć?
- Jeżeli nie chcesz to nie musimy tego robić.
- Wiesz, że chcę. Jednak boję się, że pomyślisz, że jestem łatwa.
- Oj nie jesteś, wiem to. – uśmiechnął się. – Wiem też, że mnie pragniesz tu i teraz.
- Jasne, chyba Ty mnie. – wytknęłam mu język.
Błyskawicznie zgięłam nogi w kolanach, a Harry docisnął mnie
do piersi, podtrzymując rękami.
- Dobrze wiesz, na co masz ochotę. – szepnął mi do ucha. –
Nie przerywaj. Bierz ode mnie co tylko zechcesz. Wykorzystaj mnie.
Zamknęłam oczy, wyłączyłam umysł i zdałam się na swoje
ciało. Pragnęłam go, bardzo.
- Zrób to delikatnie. – szepnęłam. – To mój pierwszy raz.
Harry zabrał się do tego bardzo delikatnie. Najpierw dwa
palce powędrowały do mojej intymności, lecz wiedziałam, że to dopiero początek.
Potem wsunął się we mnie, bardzo głęboko. Czułam, że rozsadza moje ciało od
wewnątrz. Znieruchomiałam i zaczęłam głęboko oddychać. Moje uda napięły się,
kiedy moje wnętrze próbowało dopasować się do męskości Harry’ego. Przestałam
myśleć o wszystkim, skupiłam się tylko na tym, na Harry’m i na naszym wspólnym
razie. On wchodził we mnie i wychodził. Tarcie jakby zelektryzowało mnie. W tej
rozkoszy w końcu dopasowałam się do mojego ukochanego. Opadłam w dół i
pochyliłam się do przodu. Potem bez końca powtarzałam tę sekwencję. Można
powiedzieć, że „kochaliśmy się” w powolnym, posuwistym rytmie. Harry mnie
wypełniał, a ja widziałam, że on też był szczęśliwy. Dosłowniej wyglądał jakby
był w ekstazie. Nasz pierwszy raz trwał bardzo długo, było cudownie. Po
wyczerpującym, ale jakże wspaniałym seksie, zasnęliśmy.
Przebudziłam się rano, koło 9, kiedy lekkie promienie słońca
wpadły do pokoju przez niezasłonięte rolety. Wstałam i poszłam pod prysznic. Harry
jeszcze spał. Po długim, ale jakże relaksującym prysznicu ubrałam się i wróciłam
do pokoju. Spojrzałam na Harry’ego. Spał tak słodko, że aż żal mi było go
budzić. W sumie nie ma po co. Niech sobie pośpi, zasłużył. Otworzyłam drzwi i
zeszłam na dół. W kuchni siedziały już nasze dwa „ranne ptaszki”, mianowicie
Lou i Liam. Zawsze wstawali najszybciej.
- Cześć chłopaki! – uśmiechnęłam się – Jak po imprezie?
- A dobrze, dobrze. Czemu Harry tak szybko się z Tobą wymknął? – zapytał zaciekawiony Lou.
- Chciał pobyć ze mną sam na sam – zaśmiałam się. – Poza tym, powiedzcie mi były jakieś zgony?
- Wiadoma sprawa. Kumpel Hazzy o pierwszej miał odlot no i to chyba tyle.
- No to spoko. Mam nadzieję, że nikt klubu nie zarzygał i nie będę musiała dopłacać co?
- Nie, nie. Wszystko było pod kontrolą. – dodał Liam uśmiechając się. – Kawy? Herbaty?
- Może być herbata, dziękuję Liam.
- Proszę bardzo.
- A dobrze, dobrze. Czemu Harry tak szybko się z Tobą wymknął? – zapytał zaciekawiony Lou.
- Chciał pobyć ze mną sam na sam – zaśmiałam się. – Poza tym, powiedzcie mi były jakieś zgony?
- Wiadoma sprawa. Kumpel Hazzy o pierwszej miał odlot no i to chyba tyle.
- No to spoko. Mam nadzieję, że nikt klubu nie zarzygał i nie będę musiała dopłacać co?
- Nie, nie. Wszystko było pod kontrolą. – dodał Liam uśmiechając się. – Kawy? Herbaty?
- Może być herbata, dziękuję Liam.
- Proszę bardzo.
Usiadłam koło chłopaków. Rozmawialiśmy dość długo. Po około
dwóch godzinach zaczęli się dopiero wszyscy schodzić na dół na śniadanie. Chłopaki
wylatują za tydzień na ostatnią trasę przed wakacjami, a mianowicie po Europie.
Wracają na święta, potem znowu wylatują i wracają na początku czerwca. No i
potem nie wiadomo co będzie dalej. Ja za półtora tygodnia wracam na uczelnię i
znowu zaczynam zakuwanie, do kolejnej letniej sesji zaliczeniowej.
*2 miesiące później*
Święta coraz bliżej. Już za pięć dni WIELKANOC, a za dwa dni
Wielki Czwartek, więc rozpoczęcie świąt. Jutro wylatujemy z Clarą na sześć i „trochę
siódmego dnia” do Polski. „Trochę siódmego dnia”, bo we wtorek będziemy już
wracały, żebyśmy mogły jeszcze zdążyć się pożegnać z chłopakami.
Dziś środa, czyli dzień wylotu. Chłopaki wrócili wczoraj z
trasy we wschodniej Europie. Odwiedzili też Polskę J. Po świętach zostanie im
jeszcze trochę państw do, że tak powiem, „obsłużenia”. Haha. dobra. Jedziemy na
lotnisko. Londyn, do zobaczenia za tydzień.
*tydzień później*
Święta minęły w ekspresowym tempie. Jestem więc pewna, że te
kolejne dwa, w sumie już ostatnie miesiące pierwszego roku akademickiego, miną
tak samo szybko. Szczerze, tu nie ma czasu na nudę. Jutro chłopcy lecą, żeby do
czerwca wyrobić się z koncertami.
Cały dzień, zaraz po wylocie Harry’ego i reszty, spędziłam na
leżeniu i czytaniu książki (od anatomii oczywiście). W między czasie też odpisywałam na sms’y Hazzy. Dopiero
wyleciał, a ja już tęskniłam. Z resztą tak samo było jak ja wyleciałam na
święta do Polski, tęskniliśmy za sobą zaraz po zamknięciu drzwi samolotu. Jednak tęskniłam też za mamą i cudownie było znowu ją zobaczyć no i
oczywiście moje kochane rodzeństwo. Mały Karolek, syn mojego brata Nick’a (mam
nadzieję, że pamiętacie) rośnie jak na drożdżach. Kawał chłopca już z niego. Słodki
jest. Cudny. Już taki ziomek z niego, że wiecie wszystko robi. Mały cwaniaczek.
Chodzi, w zasadzie biega. Nie byłyśmy na jego roczku, który miał w marcu, więc
musiałyśmy nadrobić nasze ciotkowanie. Haha. Wstawię Wam jego zdjęcie, także
ogarniecie mojego Miśka. Mówię Wam, będzie miał pełno lasek w przyszłości. A Harry
powiedział do mnie, że chce mieć kiedyś takiego maluszka. Aww *_*. Dobra muszę kuć na kolokwium. Nie mam teraz
za dużo czasu, dlatego jak mówiłam, bardzo szybko zlecą mi te dwa miesiące. J
______________________________________________
Czytasz-komentuj!
Co sądzicie? Przepraszam, że nie wczoraj, ale późno wróciłam i nie zdążyłam. Kolejny wstawię za kilka dni, teraz mam mało czasu. No i przepraszam, że nie taki długi jak niektóre. x
KOMENTUJCIE!!
Zapomniałam dodać, scena "erotyczna", że tak ją nazwę, to mieszanka z dwóch książek ;)
Zapomniałam dodać, scena "erotyczna", że tak ją nazwę, to mieszanka z dwóch książek ;)
Aaawww kurde boskie :D
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam że to będzie jakiś sen no ten ich wypadek ale jednak okazało się inaczej to dobrze ;D
No a potem pojechałaś po bandzie xD Tego się nie spodziewałam xD
Pzdr. i czekam na kolejny :D
W wolnej chwili wpadnij do mnie, dopiero zaczęłam 4 bloga i liczę na komentarz :D Mam nadzieje że się spodoba :) http://mystory-with-onedirection.blogspot.com/
podoba mi się ten rozdział :) Karolek jest słodki ^^ a ja nie mogę doczekać sie nexta :P
OdpowiedzUsuńOj no kocham cię normalnie. <3
OdpowiedzUsuń