9/18/2012

Rozdział 15


Nowa Zelandia zachwyciła mnie swoim wyglądem. Piękne krajobrazy, wspaniała pogoda, ciepła woda w oceanie. Opalaliśmy się prawie codziennie, czasami jednak Harry zabierał mnie na wycieczki w przeróżne, magiczne miejsca. Jednego razu nawet zabrał mnie na plan filmowy „Hobbit’a”. Byłam wniebowzięta, bo bardzo kocham trylogię „Władcy Pierścieni”, a także nagrywanego „Hobbit’a”.

*pięć dni przed wylotem do Londynu*

Obudziłam się o 10. Słońce już pięknie przygrzewało. Za pięć dni wracamy. Niemożliwe, przecież dopiero co przyjechaliśmy, czas leci jak głupi. Masakra. Harry jeszcze śpi. Nie będę go budziła, pójdę zjeść śniadanie i idę na plażę. Nie ma co się kisić w domu w taką pogodę. Zeszłam na dół. Na blacie kuchennym leżała karteczka zaadresowana: Dla Śpioszków, a treść brzmiała następująco: 
Czytasz to, więc już wstałeś/wstałaś. Jesteśmy na plaży, tam gdzie zawsze. 
Buziolki. 
Dan, Liam, El, Lou, Niall, Gemma, Tonny. 
P.S. Przeczytałeś/Przeczytałaś, podpisz się. Będzie wiadomo kto jest największym śpiochem. J

Wnioskuję, że jeszcze nie wstała Perrie, Zayn, Kathy no i Harry. Podpiszę się (Kate). Mam nadzieję, że Hazzy zaraz wstanie i pójdzie ze mną na plażę. Zjadłam śniadanie. Dochodziła 11. Poczekałam jeszcze chwilę, ale Harry nie schodził. Poszłam na górę, przebrałam się w strój i wzięłam ręcznik. Napisałam Harry’emu liścik o treści: 
Spałeś tak słodko, że nie chciałam Cię budzić. Jestem na plaży. Kate  .xx.

Położyłam go na poduszce obok. Wzięłam jeszcze telefon i zeszłam na dół. Wyszłam z domu i szybkim krokiem ruszyłam na plażę.
- O, jeden z naszych czterech śpioszków przyszedł, cześć Kate. Jak się spało? – zapytał Lou.
- Bardzo dobrze, ranny ptaszku. Zazdrościsz, że tak długo spałam?
- Nie skądże. I tak nie jesteś największym śpiochem.
- No, no. Na szczęście nie przegrałam. Haha.
- A no nie. Dawaj na leżak. – dodała Dan.
Położyłam się obok niej i zaczęłam się opalać. Za jakiś czas przyszła Perrie i Kathy, za nią szedł wolno Harry z Zayn’em. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 12. Perrie położyła się koło mnie, a Kathy zaraz obok niej. Hazzy i Zayn wzięli Niall’a i poszli gdzieś się przejść. Ubrałam słuchawki na uszy i włączyłam muzykę.
- Kochanie. Idziesz ze mną popływać? – powiedziała nagle Dan.
- Jasne. Już. J - uśmiechnęłam się.
Wstałyśmy i poszłyśmy do ciepłego oceanu. Trochę później dołączyła do nas Perrie. Pływałyśmy, wygłupiałyśmy się. Po jakimś czasie postanowiłyśmy wyjść z wody. Ruszyłyśmy w stronę naszych leżaków.
- Patrz Kate, jak nasi chłopcy świetnie się bawią z jakimiś panienkami. – powiedziała zirytowana Perrie.
Spojrzałam razem z Dan w wskazywaną przez Perrie stronę. Faktycznie chłopcy bardzo dobrze się bawili. Nie dziwię się Nialler’owi, on nie ma dziewczyny, ale Harry i Zayn? No ok. Niech tak będzie, ja nie mam zamiaru robić mu wyrzutów przy ludziach. Może mu się znudziłam. Dan spojrzała na mnie, z pewnością od razu zorientowała się, że szykuję w swojej głowie jakiś plan.
- I co, wymyśliłaś już coś? – zapytała Dan.
- A no. – uśmiechnęłam się.
- Wiedziałam. – zaśmiała się Dan.
Perrie również się uśmiechnęła.
- No to podziel się nim ze mną. Też chcę w tym uczestniczyć. – powiedziała Perrie.
Dan poszła na leżak, a my spacerowałyśmy brzegiem oceanu. Tak jak planowałam nagle pojawiło się dwóch chłopaków, w sumie miałam nadzieję, że się pojawią. Nie powiem, byli przystojni, a do tego pływali na deskach, właśnie wyszli z wody. Uśmiechnęli się do nas zniewalająco (i tak Hazzy uśmiech działał na mnie najbardziej ze wszystkich uśmiechów świata) i podeszli bliżej.
- Hej dziewczyny. – powiedział wyższy brunet.
- Hej. – odparła Perrie.
- Siema, siema. – uśmiechnęłam się.
- Jestem Justin. – dodał wyższy brunet.
- A ja Patric. – powiedział troszkę niższy czarnowłosy chłopak.
- Miło poznać. Kate jestem.
- Właśnie mi również miło poznać. Jestem Perrie.
Zaczęłyśmy rozmawiać z Justin’em i Patric’iem. Dużo się śmiałyśmy w ich towarzystwie. Naprawdę są bardzo sympatyczni. Nagle poczułam czyjś dotyk na swojej talii. Odwróciłam głowę. Za mną stał nie kto inny, tylko oczywiście Harry.
- O, Harry. Nie zauważyłam nawet kiedy przyszedłeś na plażę. Poznaj proszę, to Justin, a to Patric. – uśmiechnęłam się do chłopaków.
- Hej. – powiedział Harry. – Jestem Harry… chłopak Kate. – złapał mnie za rękę i pocałował w policzek.
To samo co ja zrobiła Perrie, bo Zayn też przyczłapał się do niej. I tak samo jak Harry przedstawił się jako chłopak … Ok. Czyli plan wypalił, są zazdrośni i nie interesują się innymi. Haha.
- Luz, Styles. Jesteś spoko. Lubimy Wasz boy band. Wow, nie sądziłem, że kiedyś Was poznam. Serio, miło mi. – powiedział Justin. – No i masz śliczną i bardzo sympatyczną dziewczynę. Pogratulować. To samo Ty, Zayn.
- Dokładnie. Zgadzam się w 100% z Justin’em. – dodał Patric.
Widziałam wkurwiony wzrok Harry’ego. Mimo to uśmiechnął się do chłopaków.
- Dzięki. Wiecie co właściwie, to my musimy już iść. – spojrzał na mnie. – Miło było. Cześć.
- Spoko. Cze. – krzyknęli równocześnie Justin i Patric i odeszli w swoją stronę.
Spojrzałam na Harry’ego.
- Od kiedy to Ty decydujesz za mnie co robię? Może ja jeszcze chciałam z nimi pogadać, nie pomyślałeś?
- Ja Ci nie wystarczam?
- Ale co ja takiego robiłam? Tylko rozmawialiśmy. To co Ty mi kurwa wyskakujesz z tekstem: ja Ci nie wystarczam, co? Przesadzasz Harry.
Wyciągnęłam swoją rękę z jego dłoni i ruszyłam w stronę leżaków. Reszta przyglądała się całemu zajściu w pełnym skupieniu.
- Ej no, Kate. Moglibyśmy się przejść, pogadać?
Spojrzałam w jego stronę i kiwnęłam znacząco głową. Szliśmy chwilę w milczeniu. W końcu Harry powiedział:
- A co ja niby miałem zrobić? Byłem zazdrosny, ok? Nie chciałem żebyś gadała z jakimiś przystojniakami. Bałem się, że mnie zostawisz.
- Nie no, Ciebie to już chyba do reszty pojebało. Zostawić Ciebie, dla jakiegoś nieznajomego mięśniaka. Proszę Cię, nie sądziłam, że tak o mnie myślisz, w sensie, że taka jestem.
- Wcale tak nie myślę, ale tak jakoś to mi się przypałętało na myśl, jak Cię zobaczyłem stojącą i rozmawiającą z tymi chłopakami.
- No bo Ty możesz stać z jakimiś panienkami, bo Twoim wytłumaczeniem będzie, że to przecież były fanki, a fanów nie można olewać. Tak?
- Widziałaś?
- Nie ślepa jestem wiesz.
- To czemu nie podeszłaś do mnie?
- Wiesz, nie chciałam Ci przeszkadzać, bo jak na moje oko to się bardzo dobrze bawiłeś. Nieprawdaż?
- Było naprawdę miło, nie będę kłamał.
- Także, czemu dalej z nimi nie stoisz, tylko leziesz teraz gdzieś ze mną?
- Bo chciałem spędzić resztę czasu z moją najukochańszą i jedyną dziewczyną, dla której zrobiłbym dosłownie wszystko.
- Mhm. Tak jasne. Myślisz, że tak łatwo Ci wybaczę, to Twoje zachowanie?
- Mam nadzieję, ale skoro nie to przepraszam dodatkowo. A więc bardzo Cię przepraszam, że tak a nie inaczej zakończyłem Twoją znajomość z Justin’em i Patric’iem. – spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
Ja jednak nie dałam od razu za wygraną.
- Jasne. Możesz sobie przepraszać. Wiesz jaka jestem.
- A no wiem. Twarda sztuka z Ciebie, myszko.
W tym samym momencie złapał mnie za nogi i zarzucił mnie sobie na plecy. Wbiegł ze mną do wody i wrzucił mnie do niej. Wszystkie złości na Harry’ego jakby minęły. Lubiłam kiedy razem spędzaliśmy czas, w szczególności w wodzie. Chlapaliśmy się, podtapialiśmy, pływaliśmy razem. Teraz i on wiedział dobrze, że pójdzie pod wodę. Nie minęło więcej niż kilka sekund, a Harry był już pod wodą. Później sama zanurzyłam się do niego. Płynęliśmy chwilę pod wodą. Gdy wypłynęliśmy na wierzch Harry przytulił mnie mocno i pocałował.
- Małpa. Jak Ty dobrze mnie znasz Harry. – zaczęłam się śmiać.
- No widzisz myszko. – puścił mi oczko. – Jeszcze raz przepraszam.
- Oj, już. Nie ma za co. – uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy z wody i wróciliśmy wolnym krokiem do reszty. Oczywiście oni z daleka widzieli, że już wszystko ok. Siedzieliśmy jeszcze na plaży czekając na zachód słońca. Później poszliśmy do domku.

Dni mijały, powiem szczerze, bardzo szybko, zbyt szybko. Całe 3 tygodnie minęły jak zwykłe pstryknięcie palcami. Nie zdążyłam porządnie wypocząć, nie no żartuje. Jestem wypoczęta. Dziś już wracamy do Londynu. Samolot mieliśmy późno wieczorem, a w Londynie będziemy po południu tego samego dnia co jest teraz. W każdym bądź razie zamierzam przespać słodko cały lot, żeby obudzić się wyspana w Londynie.

*tego samego dnia, ale już w Londynie*

- Kate, skarbie wstawaj! Jesteśmy na miejscu. – usłyszałam głos Harry’ego.
Otworzyłam zaspane oczy.
- Już? Przecież dopiero co wylecieliśmy z Nowej Zelandii! Nie wkręcasz mnie kochanie?
- Nie, skądże znowu! Mówię prawdę. Spójrz przez okno niedowiarku.
- No dobra, wierzę Ci. Która godzina?
- 1pm. Także jest ok.
- Spoko. Powiedz mi jeszcze tylko, czy jedziesz do mnie czy z chłopakami do siebie, bo Clara jedzie do Josh’a na te dwa dni i dopiero na 10., na urodziny Perrie wraca. Bo dziś 8., racja?
- Tak, 8. Lipca. Wiesz wcale nie jest mi trudno wybrać, gdzie chcę jechać. – zaśmiał się.
- Czyli mam rozumieć, do siebie jedziesz?
- Nie, do Ciebie.
- Wiedziałam. – zaśmiałam się.
 Pasażerowie proszeni są o zapięcie pasów bezpieczeństwa. Podchodzimy do lądowania.
Zapieliśmy pasy. Samolot po krótkiej chwili wylądował.
Dziękujemy za zaufanie. Zapraszamy ponownie.
W sumie te linie lotnicze są naprawdę bezpieczne. Nie licząc ostatniego wypadku, to ze statystyk wynika, że był to pierwszy wypadek od 10 lat, także to dobrze. Szybkim krokiem udaliśmy się do wyjścia. Poszliśmy po torby i ruszyliśmy do tour bus’a chłopaków. Wygodny van zawiózł nas do domów. Za dwa dni urodziny Perrie, trzeba się przygotować.
xx
Moja blond Clara x
Summer x







__________________________________________
Czytasz-komentuj!
Jak się podoba? :) Liczę na Wasze opinie xx
KOMENTUJCIE!

2 komentarze:

  1. Ty wiesz że ja to kocham więc co tu dużo mówić? xD
    Fenomenalne :*
    Czekam na nexta!!! :D
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. też bym chciała takie przeprosiny :D oczywiście jak zawsze podoba mi sie rozdział :) czekam na cudownego nexta :*

    OdpowiedzUsuń