8/31/2012

Rozdział 11


---------------------------------

*prawie 2 miesiące później*

Nie no nie było serio co pisać…. Chłopaki w trasie, w sumie to jutro wracają. Ja z Clarą ostro zakuwamy.. serio.. aż się nie chce czasami. Oprócz tego spotykamy się z dziewczynami, jak zawsze. Ja też przez te ostatnie dwa miesiące spotykałam się czasami z Anne(mamą Hazzy) i Gemmą. Co do Harry’ego. Jeszcze nie wróciliśmy do siebie, ale ja szykuję dla niego niespodziankę jak wrócą. Zobaczycie sami jutro. Haha. Będzie fajnie. Zabawnie, a zarazem romantycznie. Co do tego czy piszemy. Czasami mu odpisuję na sms’y, ale wiecie bez żadnych emocji staram się je pisać, żeby nie czuł, że mu już wybaczyłam. Non stop pisze mi, że mnie przeprasza i ma nadzieję, że wiem jak to było naprawdę. A jeżeli nie wiem, to on jak wróci zaraz mi to wytłumaczy no i się zgodziłam żeby mi wytłumaczył. Haha, biedak nie wie, że ja wiem. J ale EVIL ze mnie. Haha. Dobra już późno, a jutro chłopaki przylatują. Muszę się wyspać. Dobranoc.

Wstałam o 10. Chłopaki przylatują o 3pm. Nikt oprócz dziewczyn nie wie, że jadę z nimi na lotnisko przywitać chłopaków. Wszystko zaplanowane. W sensie mój plan. Mam nadzieję, że wypali w 100%. Haha. Będzie beka. Koło godziny 1pm. przyjechały dziewczyny w Londyńskim tour bus’ie chłopaków. Zabrały nas i ruszyłyśmy na lotnisko. Na miejscu byłyśmy przed czasem. I dobrze, będę mogła wszystko przygotować. Żeby Harry’emu zrobiło się przykro, że go nikt nie wita Perrie wzięła swoją przyjaciółkę Katherine (moja imienniczka) żeby ona przywitała miło Niall’a. Oj Harry nie będzie szczęśliwy. Ja natomiast zobaczycie co zrobię. Nawet ochrona chłopaków jest już o tym poinformowana haha. Oj nie mogę. Dziewczyny weszły na lotnisko głównym wejściem. Na nim było mnóstwo fanek i paparazzi, tak napisała mi Dan w sms’ie. Mnie wpuściła ochrona tylnym wejściem. Zaprowadzili mnie do miejsca gdzie dziewczyny będą czekały na chłopaków. Dobra. Czekam. Zza tekturowej reklamy widziałam tłumy fanek, w sumie nie musiałam ich widzieć, bo słychać je było idealnie, czasami aż za mocno. Nagle krzyki zwiększyły swoje natężenie, co oznaczało, że samolot wylądował, a chłopaki właśnie kierują się korytarzem obok fanek. Dan wysłała mi sms: „Już ich widzę. Zbliżają się. Haha <3”. Dobra czyli zaraz mnie miną, a ja ich zobaczę. Perrie napisała: „Ok działamy xx”. Co oznaczało, że zaczęły się słodko witać z chłopakami. Haha. Jeszcze chwila i zaraz wkroczę. J Wyjrzałam zza tekturowej reklamy, by sprawdzić, czy mogę zacząć działać. Chłopcy kroczyli do przodu, z minami zapewne szczęśliwymi, tylko Harry miał spuszczoną głowę. Dobra, czas na mnie. Ruszyłam w stronę Hazzy szybkim krokiem. Całe szczęście, że fanki podążały za nimi i mnie nie widziały, bo cały plan poszedł by się rypać. Zaczaiłam się niedaleko Harry’ego. Jeszcze chwilka.

---------------------------------

Szczerze, było mi smutno. Nawet przyjaciółka Perrie przyjechała przywitać Niall’a, żeby czuł się lepiej. Tym razem tylko mnie nikt tak cudownie nie przywitał… Czemu wszystko się spieprzyło? Czemu nie może wrócić wszystko tak jak było wcześniej, w sensie, czemu nie mogę być z Kate. Chciałbym żeby tu była….

---------------------------------

Ok działamy. Wzięłam rozbieg i pobiegłam w stronę Harry’ego. Nie raz wskakiwałam mu na barana. Haha. Mocno się odbiłam i wskoczyłam na Harry’ego. Przerażony nie wiedział o co chodzi. Nie wiedział kto na niego wskoczył. Wszyscy zaczęli się śmiać. Chłopaki patrzeli na dziewczyny i próbowali szukać odpowiedzi. Pozostała czwórka powiedziała do tłumu fanów, żeby nie mówili kto to Harry’emu. Dziewczyny natomiast śmiały się z wyglądu Harry’ego, który nie wiedział kto siedzi mu na baranach.
- Skoro ochrona Cię nie ściąga.. możesz ze mnie sama zejść? Nie jestem w nastroju na takie zabawy. – powiedział ponuro Harry.
Usłyszała to Perrie. Wiedziała dobrze, że moje czerwone converse z napisem na prawym 4ever, gdyby na nie spojrzał, poznałby na końcu świata.
- Harry weź spójrz na jej trampki idioto!! – krzyknęła Perrie.
- Niby po co?
Mimo to pochylił głowę i spojrzał na buty. Nie odezwałam się ani słowem, on też nie, ale czułam, że jego dotyk się zmienia. Staje się bardziej czuły, taki jaki zawsze był, kiedy mnie przytulał.
- Kate?! – krzyknął Harry. – To Ty! Oo nie mogę.
Przekręcił mnie szybkim ruchem i w mgnieniu oka znalazłam się już w jego ramionach. Spojrzał mi głęboko w oczy, tymi swoimi zielonymi tęczówkami i uroczo się uśmiechnął.
- Przepraszam za wszystko.
Uśmiechnęłam się.
- Idioto ja mogłeś mnie nie poznać! Haha. – zaczęłam się śmiać.
- Ale, jak to, Ty, tutaj, czemu? Przecież..
- Weź się nie jąkaj Harry. Wszystko wiem. Wiem jak było. Wybaczam Ci głuptasie.
Harry nie krył swojego szczęścia. Ja też nie. Tęskniłam za nim i to jak… bardzo. Nic nie było w stanie zatrzymać teraz naszych uczuć, tego co czujemy. Musieliśmy to wyrazić jak najszybciej, bo inaczej byśmy eksplodowali. W mgnieniu oka złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Nie oderwalibyśmy się od siebie, gdybyśmy nie usłyszeli nagle tysięcy oklasków. Spojrzeliśmy na pozostałą dziesiątkę, potem na tłumy fanek, które klaskały i płakały jednocześnie. To było piękne. Wow. Czułam się jak w jakimś filmie, beka.
Harry patrzył na mnie nic nie mówiąc. W końcu zeskoczyłam z niego i ruszyliśmy wszyscy do bus’a. Znowu śmialiśmy się jak dawniej. Hazzy złapał mnie za rękę, a ja poczułam się jak kiedyś, kiedy jeszcze Flack nie pomieszała w naszym związku. Na szczęście wszystko się ułożyło i oficjalnie jesteśmy znowu razem. Haha. Na dworze było zimo, w końcu grudzień, dziś 20 za cztery dni wigilia. Tym razem spędzę ją z moją Clarą. Niestety w tym roku mama nie może przyjechać na święta do nas, ani my nie możemy jechać do niej… tak jakoś wyszło. Szkoda, na pewno będzie inaczej niż zawsze. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie padał śnieg. Oo jak go dawno nie było haha, dosłownie w zeszłe święta J Kocham śnieg, ale moją ulubioną porą roku jest wiosna, wtedy wszystko rozkwita. Kocham lato, bo jest ciepło. Lubię jesień, gdy nie jest zbyt deszczowa. Bardzo lubię zimę, ale tylko wtedy gdy jest dużo śniegu. Czyli wychodzi na to, że lubię każdą porę roku po troszku. Tak wiem można powiedzieć, że jestem dziwna, ale co tam.
Weszliśmy do tour bus’a chłopaków i pojechaliśmy do nich do domu. W bus’ie oczywiście siedzieliśmy parami, nie muszę tłumaczyć kto z kim siedział to chyba zbyt oczywiste. Haha. Po półtorej godziny jazdy zajechaliśmy na miejsce. W domu rozdzieliliśmy się i poszliśmy do pokojów. Każda z nas poszła do pokoju „swojego faceta” haha. Weszłam z Harry’m do pokoju i pomogłam mu rozpakować jego torby. Rozmawialiśmy bardzo długo. W sumie praktycznie przez cały czas. Głównie o tym, dlaczego tak się stało.. czemu nie mogliśmy temu zapobiec, a może to było potrzebne żeby zrozumieć tak naprawdę jak bardzo nam na sobie zależy. Nie wiem tego ani ja, ani Harry. Po skończonym rozpakowywaniu Harry złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie. Złapał w pasie i zaczął patrzeć mi prosto w oczy, uśmiechając się.
- No co się tak na mnie gapisz? – mówiąc to wytknęłam mu język.
- Stęskniłem się za Tobą. Nie mogę? Myślałem, że już nigdy tego nie będę mógł zrobić. – posmutniał.
- Weź głuptasie.. nie smuć mi się tu. Ej Hazzy. Słońce.
Pochyliłam się i spojrzałam znowu w jego oczy. Były zeszklone od łez.
- No proszę Cię tylko nie płacz. Przecież tu jestem.
- Wiem, ale to są łzy szczęścia. – uśmiechnął się.
Ja też zaczęłam płakać. Tym razem to Harry próbował mnie przekonać żebym nie płakała, ale niestety na próżno. Widząc swojego faceta płaczącego, nie mogłam nie zacząć płakać… Harry ogarnął się po chwili, a ja dalej płakałam.
- Kate.
- Tak?
Głowę jednak dalej miałam spuszczoną, a łzy szczęścia spływały mi po policzkach. Harry złapał mnie za podbródek i uniósł delikatnie moją głowę do góry, tak że znowu nasze spojrzenia się złączyły.
- Mam coś dla Ciebie.
Nie pytałam co, tylko się uśmiechnęłam. Harry wyciągnął z kieszeni pudełeczko.
- Otwórz. – powiedział.
Jak prosił, tak zrobiłam. W pudełku znajdował się złoty łańcuszek z zawieszką FOREVER. Spojrzałam na Harry’ego, a moje oczy znowu zaczęły zachodzić łzami.
- Mógłbyś? – zapytałam, wręczając Harry’emu łańcuszek.
- Z rozkoszą. – uśmiechnął się.
Wziął ode mnie łańcuszek i zawiesił mi go na szyi. Potem niespodziewanie pocałował mnie w szyję, a mnie przeszły miliony rozkosznych dreszczy. Odwróciłam się w jego stronę i zbliżyłam swoje usta do jego ucha.
- Dziękuję – szepnęłam i musnęłam go w ucho. Wiem, że to bardzo lubi. J
- Nie ma za co. – odparł. – Wiesz co Kate.. długo się musiałem do tego zabierać, ale po tym incydencie coś ważnego do mnie dotarło.
Spojrzałam na niego badawczym wzrokiem. O co mu chodzi..
- Tak? No mów, co takiego ważnego do Ciebie dotarło. I proszę nie wracajmy do incydentu z Flack, ok?
- Jasne, nie będę już do tego wracał. A mianowicie, wracając do tego co mówiłem wcześniej..
- Wyduś to z siebie w końcu Styles.. proszę, to nie takie trudne. – powiedziałam jakbym wiedziała o co mu chodzi, choć chyba mi się wydaje, że wiem, albo raczej bardzo bym chciała, żeby to było właśnie to.
- Ok, jasne już. Więc Kate.. kocham Cię. – mówiąc to patrzył prosto w moje oczy swoimi hipnotyzującymi zielonymi tęczówkami, w których uwielbiałam się zatapiać.
- Czekałam na to. Ja też Cię kocham Styles. – uśmiechnęłam się.
W tym samym momencie Harry wpił się w moje usta. Złączyliśmy się ze sobą w bardzo namiętnym pocałunku. Trwał on zdecydowanie za krótko, bo do pokoju wparował Lou.
- Oo moje gołąbki, jak Wy ślicznie ze sobą wyglądacie. – odparł Lou. – A teraz chodźcie na dół, kolacja podana, potem robimy seans filmowy.
- Jasne, Lou już idziemy. – powiedział Harry posyłając Louis’owi spojrzenie typu „chyba wiesz, że nam przeszkodziłeś”. Louis tylko się zaśmiał, bo dobrze wiedział, że przeszkodził.
Harry wziął mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Po kolacji tak jak mówił Lou odbył się seans filmowy. Trwał on do 10pm. Po nim Dan wymyśliła, że porobimy sobie zdjęcia, bo tak wszyscy słodko wyglądamy, no a poza tym cholernie stęskniliśmy się za sobą, więc uwiecznimy cudowne chwile po powrocie na zdjęciach. Podczas naszej „sesji” była jedna wielka kupa śmiechu. Wszyscy dosłownie prawie sikali z min, które robiliśmy. Nie powiem efekty były zajebiste. Hazzy wstawił nawet jedno nasze wspólne zdjęcie na TT i podpisał je następująco: „With my Love xx”. Ale się wysilił woooo, haha. Bardzo dużo napisał, bardzo duża kreatywność jak widać. Haha. Oczywiście miliony tweet’ów znalazło się nagle u Hazzy i reszty chłopaków, którzy tak jak on dodali jakieś zdjęcie na TT. A ja byłam inna i przegrałam sobie jedno nasze wspólne zdjęcie, oczywiście to, które mi się najbardziej podobało, na swój telefon i ustawiłam sobie NAS na tapetę. Słodko *_*
Koło 2am. poszliśmy spać. Najpierw leżeliśmy jeszcze chwilę w łóżku. Głowę miałam położoną na klatce Hazzy, a on bawił się moimi włosami. Było cudownie.
- Gdybyś wiedziała ile dla mnie znaczysz… - powiedział nagle Harry.
- Też Cię kocham.
Podniosłam się i pocałowałam go czule w usta. Potem znowu się położyłam i wtuliłam się w niego jak w poduszkę. On mocno przytulił mnie do siebie i tak zasnęliśmy w swoich objęciach.

Wstaliśmy o 11. Stwierdziłam, że może zrobimy śniadanie, jeżeli ktoś już tego nie robi. Harry poszedł do łazienki zaraz po mnie, a ja zeszłam na dół. W kuchni nikogo nie było, a w całym domu panowała cisza. Widocznie jeszcze śpią. W takim razie zabrałam się za szykowanie śniadania. Po jakichś 10 minutach zszedł na dół Harry i zaczął mi pomagać. Oczywiście nasza praca przy robieniu śniadania bardziej wyglądała na zabawę, ale co tam, było przynajmniej miło. Harry bardzo lubi gotować, więc jego pomoc była mi potrzebna, a efekty jego pracy przepyszne. Koło 12 na dół zaczęły schodzić nasze śpiochy. Zaspani usiedli przy stole i czekali na śniadanie z minami małych dzieci. Podaliśmy do stołu śniadanie, chodź sami zjedliśmy już w trakcie przygotowań, to i tak usiedliśmy razem z nimi, by im trochę potowarzyszyć. Nagadaliśmy się przy tym, jak zwykle zresztą.
- Wiecie co, skoro w tym roku wszyscy spędzamy święta w swoich domach i dopiero jedziemy na drugi dzień do rodzin, to może wigilię zrobimy tu, u nas, wspólną? – zapodał temat Lou. – Co Wy na to?
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł. – odparł Liam.
- No też mi się tak wydaje. – powiedziała z uśmiechem Dan.
- W sumie, w grupie przyjaciół raźniej. Atmosfera na pewno będzie świąteczna. – dodałam. – Ja się zgadzam.
Wszyscy przytaknęli i od razu zaczęliśmy ustalać, kto co przygotuje. Po rozdzieleniu obowiązków musieliśmy udać się na zakupy no i do domów. Do chłopaków przyjedziemy 24 żeby jedzenie nie zostało zjedzone przed wigilią (chyba nie muszę mówić o kogo chodzi). Porozchodziliśmy się do pokoi.
- Kate, na drugi dzień, po wigilii jedziesz ze mną do Holmes Chapel? Clara pewnie pojedzie z Josh’em, do jego rodziców, już nie raz tam była. Hmm? – zapytał Harry.
- Jasne. Z chęcią. W sumie Twoja mama mi już to proponowała J haha.
- W takim razie na 100% jedziesz ze mną, tak?
- Tak, tak. Haha. Wiesz, że musimy coś kupić Anne, Gemmie i twojemu ojczymowi.
- Wiem, wiem. W takim razie jutro galeria, w południe?
- Ok. A teraz odwieź mnie łaskawie do domu kochanie. Muszę zacząć szykować.
- Oczywiście. A Clara jedzie z nami, czy z Josh’em?
- Zapytamy się, jak będziemy wychodzić.
- Dobrze.
Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół, gdzie siedziała Clara z Josh’em i Niall'em.
- Clara, jedziesz z nami teraz, czy Josh Cię odwiedzie?
- Josh, mnie przywiezie.
- Ok, w takim razie, my jedziemy. Pa.
- Pa. Do wieczora!
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do samochodu. Po prawie dwóch godzinach jazdy byliśmy już u mnie w mieszkaniu. Harry wszedł ze mną do środka. Ja zabrałam się za pakowanie prezentów, dla rodziny, które muszę im wysłać, najlepiej dziś. Pół godziny później poszliśmy na pocztę. Po powrocie Harry czekał tak długo, aż Clara nie wróci do domu. Zaraz gdy wróciła pojechał do siebie.

Na drugi dzień w południe poszliśmy na szalone zakupy przedświąteczne. Jutro takie same zakupy będę robiła z Dan, Perrie, Clarą i El, bo dopiero z nimi będę mogła coś kupić Hazzie, a one swoim chłopakom. Dziś kupuję z Harry’m prezenty dla Anne, Gemmy, jego ojczyma, Dan, Perrie, Clary, El, Liam’a, Zayn’a, Niall’a i Lou, a i dla Josh’a.. zapomniała bym. Haha. Przepraszam. Robienie zakupów tu jest o wiele gorsze, niż jak bym robiła je w Polsce sama, bo Hazzy jest znany no i laski co chwila robią sobie z nim zdjęcie, ale ok. Mam nadzieję, że do północy zdążymy z kupieniem wszystkiego. Tak jak mówiłam. No prawie. Nasze zakupy skończyły się o 8pm. Osiem bitych godzin!!! Chyba nas pojebało. No cóż, to przez niezliczoną ilość dziewczyn, z którymi Harry robił sobie zdjęcia, taki jego los. Cóż J Po tych zakupach, padłam na łóżko wyczerpana. Nie miałam na nic siły i pomyśleć, że jutro czeka mnie coś podobnego. Dobrze, że dziś do południa już coś przyszykowałam na 24, bo bym nie zdążyła. Jeszcze jutro do 1pm. mam czas, bo o 1pm. przychodzą dziewczyny i idziemy znowu na zakupy. Masakra. A jutro już 23! Czas leci jak szalony…. Matko kochana ….

Kolejny dzień minął równie szybko jak poprzedni. Zakupy z dziewczynami były mniej uciążliwe, mimo że fanki też nas nachodziły, w szczególności Perrie, wiadomo cudowna piosenkarka z Little Mix, ale co ja się powtarzam, dobrze o tym wiecie. Wróciłyśmy szybciej, bo o 7pm. więc jeszcze miałam czas dokończyć moje dwie potrawy. Clara też kończyła swoje. Jutro o 6pm. siadamy do wigilijnego stołu, więc musimy być u nich koło 4pm. Zdążymy, nie ma co. J

*wigilia*

Tak jak mówiłam, na miejscu, w sensie w domu chłopaków byłyśmy po 4pm., czyli dobrze. Dziewczyny dopiero się zjeżdżały, każda mieszkała w innej części Londynu, także wiadomo jak to jest. Chłopaki mieli już przystrojony i przyszykowany stół. Wszystko ułożone. Zostało nam tylko strojenie choinki. Wszyscy to wszyscy. W naszym mieszkanku też sobie z Clarą postawiłyśmy i ustroiłyśmy małą choineczkę, dla klimatu. Haha. Gdy jako ostatnią Lou przywiózł Eleanor zabraliśmy się za strojenie ich wielkiego drzewka.
- Ciekawe kto wstawi czubek! – powiedziałam z lekką ironią.
- Nie przejmuj się kochanie. Ten kto kupił będzie go zakładał. – odparła Dan.
- Masz rację, który był taki mądry, żeby takie wysokie drzewko kupować? – zapytałam.
- Niall. – krzyknęli chłopcy i wskazali na niego palcami.
- Oj, Niall i myślisz, że kogoś podsadzisz na baranach i ta osoba zawiesi czubek?
- Nie musiałaś się zgłaszać na ochotnika Kate, ale skoro tak prosisz, to jasne, że Cię podstawię żebyś mogła zawiesić.
- O Ty mądralo! Niall nie łap mnie za słówka, ale mogę to zrobić, tylko potrzebna mi asekuracja, bo jak się zabiję, to wiesz będziesz miał mnie na sumieniu blondasku J
- Jasne, jasne. Asekuracja będzie. Widzisz jak Harry już czeka. Haha. – zaśmiał się Niall.
- Dobra, to działamy.
Weszłam na barki Niall’a, stanęłam na nich dosłownie.. Harry stał na krześle i mnie asekurował, haha. Wyglądało to komicznie, bo Dan zrobiła zdjęcia, więc widziałam efekty naszego „wysiłku”. Udało się założyć czubek. Uff, przeżyłam. Nic nikomu się nie stało, to najważniejsze.

Przed 6pm. wszyscy poszli się przyszykować do kolacji. Szybka, ale porządna kąpiel. Eleganckie ubranie, delikatny make-up(to tylko my kobiety J), fryzura i możemy schodzić i siadać do stołu. Punktualnie o 6pm. wszyscy wyjrzeliśmy przez okno. Na niebie pokazała się pierwsza gwiazdka. Podeszliśmy do stołu. Najstarszy, a w zasadzie najstarsza z nas podzieliła między wszystkich opłatek i zaczęliśmy sobie składać życzenia. Niall’owi wszyscy życzyliśmy przede wszystkim, żeby znalazł w końcu tą jedyną, a sobie nawzajem zdrowia, spełnienia marzeń i wiele innych życzeń. Zaraz po wszystkich wigilijnych obrzędach usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy zajadać. Niall był w siódmym niebie, wnioskowałam to z jego zadowolonej minki. Jedliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Było cudownie. Od stołu odeszliśmy koło 8pm. Wcale nie tak długo, bardzo dobry czas.
- No to czas na prezenty! – krzyknął Niall. – Mikołaj już dawno tu był, widziałem jak odlatywał, nawet mi pomachał.
- Co TY! A ja nie widziałam. – zaczęłam się śmiać, a za mną cała reszta łącznie z Nialler’em – W takim razie, czyń swoją powinność pomocniku Mikołaja. J
Zadowolony wstał od stołu i rozpoczął rozdawanie prezentów. Było ich pełno. Nic zadziwiającego skoro każdy zrobił każdemu prezent. Haha. Co najdziwniejsze żaden prezent się nie powtórzył i łatwo mogłeś rozpoznać co od kogo dostałeś. J Po prezentach usiedliśmy wszyscy przy kominku, Nialler wziął gitarę i zaczęliśmy śpiewać kolędy. Późnej każdy poszedł dzwonić do swoich krewnych, co zajęło kolejną godzinę. Przed północą ubraliśmy się ciepło, bo na dworze padał śnieg i poszliśmy na Pasterkę do kościoła. Zayn też poszedł. Chciał zobaczyć, jak to u nas wygląda, w końcu po raz pierwszy spędza święta w tym obrządku. Z tego co widać, to mu się podoba. Pasterka trwała dwie godziny, mimo że było zimno, było bardzo przyjemnie. W domu byliśmy o 3am. Prosto skierowaliśmy się do pokoi. Dosłownie byliśmy padnięci i nikt nie musiał nas zmuszać do spania.

*2dni później*

Pierwszy i drugi dzień świąt spędziłam z Harry’m i jego rodziną w Holmes Chapel. Kocham jego rodzinę, dlatego bardzo miłe było dla mnie przebywanie z nimi. Harry teraz będzie mieszkał u mnie, bo Clara zostaje u Josh’a, wrócą dopiero na Sylwestra do Londynu, tak samo reszta. Sylwestra spędzamy u chłopaków w mieszkaniu. Także wracając do rzeczywistości. Będę mieszkała teraz z Hazzy’m i w sumie nie mogę się doczekać, aż przyjedzie, bo pojechał po swoje rzeczy.












__________________________
Czytasz-komentuj!
I jak? Bo ja mam mieszane uczucia. xx 

8/30/2012

Rozdział 10


- Kate, jesteś w końcu. – powiedziała Dan, podchodząc do mnie. – Tęskniłam, chodź no tu. – przytuliła mnie mocno.
- Właśnie, wszystkie tęskniłyśmy. – dodała Perrie i razem z Clarą i El przyłączyły się do zbiorowego uścisku.
- No ja też tęskniłam, ale pobyt u Anne dobrze mi zrobił. Jest dla mnie jak mama, serio.
- Haha. No widać, że i ona Cię pokochała kochanie. – dodała Perrie. – Ale na pewno ja Cię kocham mocniej, haha.
- Tak, z pewnością. – uśmiechnęłam się.
- Musimy porozmawiać. – zaczęła Clara.
- A o czym?
- O Tobie i Harry’m. Ale zacznę od tego, czy wiesz, że oni są już w trasie?
- Tak słyszałam o tym, Gemma mi mówiła. Co do mnie i Harry’ego, to nie mam ochoty teraz rozmawiać o tym. Jeszcze się nie pozbierałam. Najpierw pomóżcie mi dojść do siebie, potem mi wszystko powiecie. Ok?
- Myślę, że powinnaś to wiedzieć już. – powiedziała Eleanor.
- Proszę Was, nie mam jeszcze siły słuchać o Harry’m i Flack. Dajcie mi na razie z tym spokój, muszę to przemyśleć.
- Dobra, ale żebyś potem nie żałowała, że nie chciałaś tego słyszeć wcześniej. – dodała Perrie. – Ok?
- No ok.
Resztę wieczoru przesiedziałyśmy na TV wszystkie razem. Dziewczyny nie poruszały tematu imprezy ani razu podczas całego wieczoru. Koło 11pm. pojechały do swoich mieszkań. W domu zrobiło się cicho… Clara przyglądała się mi. Z pewnością widziała, że nie jest wszystko tak jak kiedyś.
- Chodź tu do mnie. – powiedziała Clara.
- No idę.
Podeszłam do niej, a ona nic nie mówiąc przytuliła mnie mocno.
- Pamiętaj, wszystko będzie dobrze. I wierz mi, Harry to Twoje przeznaczenie.
- Miałaś nie..
- Przecież nic nie mówię. Stwierdziłam fakt. Sama się o tym przekonasz, jak będziesz chciała w końcu nas słuchać. Teraz chodźmy spać, bo już prawie północ.
- Ok..
Poszłyśmy do pokoi. Najpierw poszłam się wykąpać. Po długiej kąpieli wskoczyłam do łóżka i włączyłam telefon. Oo. Chyba z milion nieodebranych połączeń od Harry’ego i kilka sms’ów. Nie będę ich czytała. Nie mam zamiaru. Weszłam na Internet, a dokładniej na twitter’a. W TRENDS utrzymywał się wpis: „Harry how could you broke Her heart.” Coś takiego… Czyżby chodziło o mnie? Czy one mine bronią? Dziwne. Napiszę tweet’a: #off I need a sleep, so Night xx
W @Connect pojawiło się pełno odpowiedzi. Niektóre typu „jak się mam” czy „trzymaj się, będzie dobrze”, a niektóre „dobrze Ci tak”, były też pośrednie „nie przepadam też za Tobą, ale Flack nie cierpię”. Trzy różne wypowiedzi do jednej sprawy. I w ogóle skąd one wiedzą o tym? Przecież ja nic nie pisałam. Może Flack coś napisała. Zobaczmy. A kto inny mógł napisać cokolwiek o tym, jak nie Flack… tylko ona. Napisała, że: „Styles i Collins nie są już razem, teraz on jest znowu mój. Haha” Yyy?! TWÓJ! Jak to? Czy on serio z nią jest? Fajnie od razu po naszym zerwaniu związał się z nią! Co za chuj. Nie no kurwa nie mogę. Nawet nie chcę patrzeć co on na to napisał na TT. Pierdolę to, idę spać. Wylogowałam się i wyłączyłam kompa. Położyłam się i znowu zaczęłam płakać. No bo jak by inaczej mogło być. Mój ex od razu związał się ze swoją ex. Cudownie… Jak on mógł?! Co za. Szkoda na niego słów. Leżałam w łóżku, czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Nie miałam serio po co żyć, ale odebranie sobie życia to nie to co bym chciała zrobić, nie należę do samobójców, za bardzo szanuję życie, żeby je sobie odebrać. Prawdę mówiąc to nie wiedziałam kiedy zasnęłam.

---------------------------------

W USA wylądowaliśmy późno w nocy, w sumie to nad ranem tego samego dnia, co był jak byliśmy jeszcze w Londynie. Różnica czasowa, wiecie o co chodzi. Pojechaliśmy do hotelu. Pragnąłem jedynie położyć się w łóżku i zasnąć, zapomnieć o wszystkim co się stało przedwczoraj. Chciałbym tak naprawdę cofnąć czas by móc temu zapobiec. Ja ją kocham jak żadną inną dziewczynę, z którą byłem. Przy niej czuję się, że jestem sobą, czuję, że się spełniam we wszystkich płaszczyznach. Byliśmy ze sobą ponad miesiąc i był to najlepszy miesiąc jaki kiedykolwiek przeżyłem. Wiecie, że jeszcze jej nie powiedziałem, że ją kocham, bo nie byłem tego pewien. Teraz jestem pewien w 100%, że Kate to dziewczyna, za którą pójdę na koniec świata, z którą chcę być. (If you ever find yourself stuck in a middle of the Sea, I’ll sail the world to find you). Boże błagam, pomóż mi żeby Kate mi przebaczyła… pragnę tego najbardziej w świecie. Całą drogę do hotelu pokonałem zanurzony w myślach. Gdy wyszliśmy z naszego tour bus’a skierowałem swoje kroki prosto do pokoju hotelowego. Pamiętam, że podczas pierwszej trasy koncertowej byłem pełen sił, pełen chęci do tego co tak kocham, czyli do śpiewania dla publiczności. Dziś jakoś mi się nic nie chce. Nie mam ochoty wyjść jutro, w sumie to dziś wieczorem na scenę i śpiewać. Wiem, że podczas większości z nich przed oczami będę miał Kate, a to doprowadzi mnie do łez. W pokoju hotelowym nie zrobiłem nic innego, jak najpierw poszedłem pod prysznic, trzeba się odświeżyć po podróży. Zaraz potem położyłem się do łóżka. Zerknąłem na telefon, żadnego znaku życia od Kate. Pewnie jeszcze jest u mamy. Dzwoniłem do mamy wcześniej, mówiła, że nie jest z nią za ciekawie. W sumie się jej nie dziwi, ciągnęła dalej. Wiedziałem o co jej chodzi. W najbardziej delikatny sposób potrafiła dać mi do zrozumienia, że zrobiłem coś źle. Tylko, że w tym przypadku o tym dobrze wiedziałem, a poza tym ja nic nie zrobiłem, tylko Flack. Wszedłem jeszcze na twitter’a. Flack wstawiła tweet i napisała, że jest ze mną. Chyba ją kompletnie pojebało. No dosłownie. Odpiszę jej: Are you crazy?! We will never be together. Never! I love Kate, and I’ll never stop. Nie odpisała. Na szczęście. Nie mam zamiaru czytać tweet’ów od niej. Widziałem tylko TRENDS, które dowalają mi.. wow czyli polubili Kate J jeden plus. Dobra, ale nie mam co się cieszyć. Jak widzę Kate jeszcze nie było na TT, może wejdzie później. Ogarnę wieczorem. Teraz idę spać.

W południe obudził nas Paul. Mamy iść na próbę odsłuchu, czy wszystko działa jak należy. Zapomniałem napisać. Dziś jesteśmy w New York. Damy tu dwa czy trzy koncerty. Nie pamiętam. Dobra do wieczora. Odezwę się po koncercie.

---------------------------------

Dziś wstałyśmy z Clarą szybciej niż zwykle, bo mamy spotkanie na uczelni. Chcą nam pokazać wszystko, gdzie i co się znajduje. No w sumie dobrze, bo byśmy błądzili w pierwszych dniach. No i chociaż poznam znajomych z roku. Może być fajnie. Koło południa byłyśmy na uczelni. Była ogromna. Nie przyjmowali dużej ilości osób na rok, więc licząc, że jest pięć różnych kierunków, to nie było aż nas tak wielu. Wyczytując nazwiska podzielili nas na kierunki i zaczęli oprowadzać wedle tego w jakich salach będziemy mieli zajęcia. Cała „wyprawa” po uczelni trwała prawie 2 bite godziny… masakra. No prawdę mówiąc dzięki temu udało mi się choć na chwilę zapomnieć o Styles’ie. Ale niestety nawet i na moim roku znalazły się dziewczyny zakochane w chłopakach z 1D. Przejebane. Mam nadzieję, że nie będą mnie błagały żebym poprosiła chłopców, żeby zrobili im follow back, czy coś. Masakra. U nas jest już 2pm, a w USA pewnie dopiero koło 6am. tego samego dnia, co tu. Nie powiem, mimo że z nim zerwałam to i tak cholernie za nim tęsknie. Kurwa głupie serce. Koło 3pm. skończyliśmy całe spotkanie i mogłyśmy gdzieś sobie pójść.
- Kate, kochanie. Może pójdziemy dziś na miasto coś zjeść i na zakupy, hmm? – zaproponowała Clara.
- Możemy. – uśmiechnęłam się.
- No to chodźmy.
Poszłyśmy na miasto, gdy chodziłyśmy po sklepach zadzwonił do mnie telefon. Oo to Perrie.
- Cześć Słońce, co tam? – zapytałam.
- No hej kochanie. Co robisz?
- Jestem z Clarą na mieście, a co chcesz wpaść?
- Z chęcią. Dan też właśnie pytała czy coś dziś robimy. A gdzie jesteście dokładnie?
- W TopShop’ie w galerii. Przychodź czekamy, ja zadzwonię do Dan.
- Ok. Będę za 10 minut. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Wyszukałam szybko numer do Dan i wybrałam.
- No hej Skarbie. – powiedziała Dan.
- Cześć Słonko. My jesteśmy w galerii w TopShop’ie, jak chcesz przychodź. Perrie dzwoniła też idzie.
- Oczywiście. Właśnie miałam dzwonić, czy dziś coś robicie. Będę za jakiś czas może z El. Buźka, kocham Cię.
- No ok, też Cię kocham.
Chodziłyśmy po sklepie, przymierzałyśmy ciuchy, śmiałyśmy się i czekałyśmy na dziewczyny. Pierwsza wpadła do sklepu Perrie.
- Hej laski. – krzyknęła.
- Cześć kochanie.
Przytuliłyśmy się na powitanie. Nastolatki stojące obok wpadły w lekki szał. No tak w końcu to Perrie Edwards z Little Mix, więc nic dziwnego.
- Aaaaa! Perrie! Kocham Cię. Mogę prosić o autograf. – powiedziała jedna, a raczej ledwo co wydusiła z siebie te słowa.
- Jasne. Proszę bardzo.
- Czekaj – zwróciła się w moją stronę druga. – Ty nie jesteś dziewczyną Harry’ego, a Ty – patrząc na Clarę – Josh’a, perkusisty One Direction?
- Tak. Miło Cię poznać. – odpowiedziałyśmy.
- Wow. Mnie również miło poznać. Mogę z Waszą trójką zdjęcie?
Właśnie do sklepu weszła Dan.
- Cześć skarby. – przytuliła się do każdej z nas.
- Cześć kochanie.
- O mój Boże, jeszcze Liam’a dziewczyna. Ja mam dziś jakieś szczęście. – powiedziała nastolatka – W takim razie to czy mogę prosić o zdjęcie z Waszą czwórką?
- Oczywiście – powiedziała Perrie.
- Dziękuję.
Gdy dziewczyny od nas odeszły, zaczęłyśmy się śmiać. Serio to było śmieszne.
- Kate, Ty się przyznałaś, że jesteś dziewczyną Hazzy, a nie jesteś. – powiedział Clara.
- No, ale byłam. Nie czepiaj się!
- Haha. Czyli go kochasz. Wrócicie do siebie?
- Nie wiem. Ale tak, kocham go.
- Oo. Słodko. Bardzo dobrze. – dodała Dan.
- A Eleanor nie miała czasu? – zapytała Perrie.
- Nie, coś ją zatrzymało w domu. – odparła Dan.
- Mhm. W takim razie kupujmy coś! Haha. – zaczęła się śmiać Perrie.
Po zakupach poszłyśmy na obiad, a po obiedzie dziewczyny przyszły do nas. Znowu spędziłyśmy bardzo miły wieczór. Robiłyśmy sobie zdjęcia. W sumie to zrobiłyśmy sobie małą sesję zdjęciową w naszych nowych ciuchach. Haha. Było bardzo zabawnie. Tak jak poprzedniego dnia, koło 11pm. dziewczyny pojechały do siebie, a my oglądałyśmy efekt naszej sesji. Przesłałyśmy zdjęcia Perrie i Dan na ich poczty, bo o to prosiły. Wybrałam moje cztery ukochane zdjęcia z sesji i wstawiłam je na twitter’a. Najpierw zrobiłam z nich sklejkę. Jedno miałam z Dan, drugie z Perrie, trzecie z Clarą, a na czwartym byłam sama. Pod zdjęciem napisałam: We were bored as you see. Love this girls <3 /Miss you El.
Od razu posypały się komentarze do zdjęcia. Miłe i niemiłe. Wiadomo. Normalka. W sumie już się do tego przyzwyczaiłam, ale i tak hejty bolą. Zawsze będą. Wpisałam jeszcze tweet’a: Tired #off Night xx
Po nim wyłączyłam kompa, poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać.

---------------------------------

Koncert zaliczam do udanych. Prawdę mówiąc, wydawało mi się, że nie byłem podczas niego obecny… Cały czas myślałem o Kate. Co u niej? Jak idą sprawy? Czy dziewczyny już jej powiedziały prawdę? Chciałbym to wiedzieć. Jestem zmęczony po tym koncercie. Muszę się zrelaksować. Wezmę prysznic. Po pół godzinie wyszedłem spod prysznica. Serio czuję się trochę lepiej, ale nie jak zwykle. Poszedłem do pokoju i usiadłem w łóżku. Przykryłem się kocem, wziąłem laptopa i wszedłem na TT. Przeleciałem @Connect. Oo Kate się odzywała na TT, oczywiście nie do mnie, ale się odzywała. Nawet wstawiła zdjęcia z dziewczynami. Aww *_* jak ona ślicznie wyszła. Co mi szkodzi, skomentuję: Miss U babe <3 as always beautiful. Boże jaka ona jest piękna. Ta dziewczyna zawróciła mi na max’a w głowie. Nie mogę odpuścić.. muszę ją odzyskać. Dobra wychodzę z TT i idę spać. Jestem padnięty. Napiszę jeszcze jednego sms’a do Kate. Może w końcu odpisze… Może. Branoc. Xx

---------------------------------

*miesiąc później*

Już od dwóch tygodni ciężko zakuwamy na studiach, ale mimo wszystko mamy oczywiście czas dla przyjaciół. Poznałyśmy z Clarą kilku nowych nawet spoko ludzi z roku. W sensie ja od siebie, a Clara od siebie. Kujemy, ale jak już mówiłam czasami też imprezujemy. Harry nie daje mi spokoju. Przynajmniej raz dziennie przychodzi od niego jakaś wiadomość. Ja nie mam zamiaru z nim rozmawiać.. przecież on teraz jest z Flack. Ona non stop coś o nim pisze. Po jaką więc cholerę on do mnie pisze, że mnie kocha, czy tęskni ?! o_o Niech nie kłamie, skoro jest z Flack… Prawda jest taka, że ja dalej go kocham.. No tak wiem, głupie serce, ale co ja na to poradzę, że ten „pieprzony” gwiazdor zawrócił mi w głowie? No dokładnie nic na to nie poradzę.. Nie kłamię, nocami mi się śni, że znowu jesteśmy razem, że znowu mnie tak przytula jak kiedyś. Kurwa no. Kate zejdź na ziemię. Nie jesteście razem… Oo, znowu sms od Hazzy… I’m sorry again. But could U believe me? I still love U… and miss U. I wanna hold you in my arms again. Kate, pls just answer me. H. xx Tak, tak już odczytuję sms’y od niego. Nie ma co nie odczytywać skoro przysyła je codziennie. Zapakowały by mi całą skrzynkę odbiorczą, więc je odbieram. Idę spać, dobranoc.

*2tygodnie później*

Już miesiąc odkąd jesteśmy na uniwerku. Jest spoko. Miałyśmy obie już po jednym wstępnym egzaminie. Poszedł jak wiadomo bardzo dobrze. Nie chwaląc się jestem w tym dobra, bo robię to co lubię i nie muszę się do tego zmuszać. J Ludzie na TT piszą od jakiegoś czasu, że Flack pierdoli głupoty, że jest ze Styles’em… i komu mam wierzyć jej tweet’om, czy sms’om Harry’ego i tym ludziom?! Czekaj, czekaj..  dziewczyny chciały mi zaraz po wylocie chłopaków coś powiedzieć, ale ja ich nie chciałam słuchać… Muszę się dowiedzieć o co chodziło. Dzwonię do Dan, Perrie i El żeby dziś przyszły do nas.
- Hej Dan.
- Cześć skarbie, co tam?
- A dobrze. Masz może dziś czas, żeby do nas wpaść wieczorem?
- Jasne. Wieczorem mam czas. Tak koło 7pm.?
- Ok. Czekam w takim razie. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Do zobaczenia.
Potem wybrałam numer Perrie, a następnie El. I z każdą się zgadałam, żeby przyszły na 7pm. do nas do domu. Poszłam na miasto z Clarą żeby coś kupić i przygotować coś smacznego na wieczór. Tak jak zapowiedziały, dziewczyny zjawiły się o 7pm.
- Hej skarby. – powiedziałam.
- No dobra, teraz po co ściągnęłaś dziewczyny? – spytała Clara.
- Dobra. Chciałyście mi coś powiedzieć ponad miesiąc temu, po incydencie z Harry’m, ale ja nie chciałam słuchać. Ale teraz chcę żebyście mi to powiedziały, chcę wiedzieć całą prawdę.
- Tak późno Ci się na to zebrało kochanie? – powiedziała El.
- Chyba lepiej późno niż wcale. – zaśmiała się Perrie. – Poza tym fanki już go zaczynają atakować. Z tego co Zayn mi mówił, Harry jest całkiem inny niż zawsze…
- Dobra. W takim razie już Ci mówimy jak to naprawdę było. – uśmiechnęła się Dan.

Słuchałam dosłownie z szeroko otwartymi oczami i buzią…. Nie wierzyłam własnym uszom. Czyli to nie on, tylko sama Flack, która dalej pierdoli farmazony, że jest ze Styles’em…. O ja pierdole. Czyli bez powodu w sumie z nim zerwałam, ale to wyglądało inaczej. Same dziewczyny nie wiedziały, że to nie jego sprawka z początku, dopiero gdy całej prawdy nie powiedział Niall, który wszystko widział… I powiedział Harry, że ja jestem jego jedyną miłością.. aww *_* słodko. Haha. Za ponad miesiąc chłopaki wracają na święta. Ja już mam pomysł co do tego.
- Kurcze, nie sądziłam dziewczyny, że było tak. Same wiecie jak to wyglądało…
- No wiemy. – powiedziała Perrie,  patrząc na dziewczyny, które jej przytaknęły. – My same byłyśmy pewne, że to też jego sprawka. Styles jest, a raczej był do tego zdolny, ale jak widać nie w Twoim przypadku. Mimo to ja i tak Cię kocham mocniej niż on. Haha – zaczęła się śmiać Perrie.
- Ja też Cię kocham. I Dan i El no i oczywiście Ciebie Clara. Dziękuję Wam. Szkoda, że nie dowiedziałam się o tym wcześniej… Ale to tylko i wyłącznie moja wina. Przepraszam, że nie chciałam Was słuchać.
- Oj tam, my też gdybyśmy były na Twoim miejscu, z pewnością nie chciałybyśmy słuchać.. – dodała Dan. – A teraz uśmiech i zacznij działać. Harry tęskni, bardzo mocno. Liam mi mówił, że usycha chłopak, bo nie odpisujesz mu na żadne sms’y. Zrób coś żeby chociaż zaczął się uśmiechać. Nie mówię o tym, że masz mu napisać, że jest wszystko ok i do niego wracasz, to nie wiadomość na sms, czy rozmowę telefoniczną. To musicie załatwić po jego powrocie.
- Tak wiem. Macie racje, wszystkie. Kocham Was i nie wiem co bym bez Was zrobiła.
Koło północy w tą już dosyć zimną, listopadową noc, dziewczyny pojechały do siebie, a my poszłyśmy spać. Leżąc w łóżku przeglądałam moje i Harry’ego zdjęcia na telefonie. Brakuje mi go serio. Teraz jeszcze bardziej, skoro wiem, że to nie jego wina, on tego nie chciał. Napisał znowu. J Miss U… <3 H. xx. Oj. Tym razem Ci odpiszę, może Ci się humor poprawi. J Night x send.

---------------------------------

Teraz mamy próbę, przed kolejnym koncertem. Tym razem w LA. Prawda jest taka, że siedzimy teraz w pięciu i się nudzimy, bo Paul poszedł coś załatwiać, więc mam chwilę. Napiszę do Kate jeszcze raz. Pewnie i tak nie odpisze. Dobra wysłany. Schowałem telefon do kieszeni i zacząłem gadać z chłopakami. Telefon zawibrował mi w kieszeni. Chyba musiałem zrobić dziwną minę, bo chłopaki od razu zwrócili na to uwagę.
- Co jest Harry? – zapytał Lou.
Wyciągnąłem telefon i nie wierzyłem własnym oczom. Kate odpisała. Zacząłem się uśmiechać do ekranu mojego telefonu.
- Wszystko ok? – dodał zaciekawiony Zayn.
- Jasne, że ok. – zacząłem się śmiać. – Kate mi odpisała!!!
- Nie gadaj, serio? – powiedział Lou.
- No patrz. Bez beki.
- Oo. No widzę teraz. Haha.
- Patrzcie, jak jeden sms może zmienić jego humor. – powiedział Liam.
- No masz rację. – dodał Niall.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a mi wróciły chęci do pracy. Już nie mogę się doczekać powrotu. Jestem teraz chyba najszczęśliwszy na świecie. No i co, że wysłała tylko uśmiech i napisała dobranoc, ale odpisała! To się liczy. Dobra zabieramy się do pracy.






___________________________
Czytasz-komentuj!
Wydaje mi się, że ostatnio te rozdziały są coraz gorsze... kurde no, chcę jakoś przejść do pewnych zdarzeń, ale nie mogę tak od razu przeskoczyć np. o pół roku.
Zostawicie opinię xx

8/22/2012

Rozdział 9


*tydzień później*

Wakacje były cudowne, a spędzenie czasu wspólnie z jedenastką ukochanych ludzi jest dosłownie bezcenne. Jeszcze bardziej się polubiliśmy i tak naprawdę trudno nam teraz spędzać czas oddzielnie. Nie wydarzyło się nic, co z pewnością mogło przykuć waszą uwagę. Niestety. Przez cały tydzień opierdzielaliśmy się za wszech czasy. Romantyczne spacery z Harry’m podczas zachodu słońca nad morzem. Cudo *_* Nawet nie wiem jak to opisać, po prostu było zawsze przecudownie. No wiecie jak to jest, trzymanie za rękę, pocałunki. Jak to normalna zakochana para. Po powrocie też spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę. Dobra wracając do rzeczywistości. Jutro rozpocznie się już 2 tydzień sierpnia, czyli zostanie mi PÓŁTORA MIESIĄCA WAKACJI! Tylko! Od października zaczynamy z Clarą ciężką harówkę na studiach. Aaa! Umrę chyba, wiąże się też z tym to, że Harry wyjeżdża na trasę koncertową. I co ja będę miała robić? Przecież będziemy tylko z Clarą. Szare, nudne życie. No jedynie prawdą jest to, że będziemy ostro zapierdalały na uczelni. Normalka. Takie są studia medyczne. Yyy. Dobra. Nie ma co narzekać. Przeżyjemy. Dobranoc. Jestem zmęczona podróżą .

Wstałam około 9. Zjadłam śniadanie. Ubrałam się i czekałam na Harry’ego. Byliśmy umówieni, na którą? Chwilka, aa na 1pm. Sory. Wzięłam się za robienie ciasta. Obiecałam to mu, poza tym robię moje ulubione ciasto, więc też na tym skorzystam. Nagle zadzwonił telefon.
- Cześć kochanie. – powiedział głos w słuchawce.
- Cześć Harry. Co jest?
- Musisz kogoś poznać, bo ta osoba nie da mi spokoju.
- Tak? Któż to?
- Zobaczysz. Przyjadę z tą osobą do Ciebie dziś. Ok?
- Jasne, goście mile widziani. Czekam. Pa.
- Pa, pa.

Właśnie upiekło się moje ukochane ciasto. Wyjęłam je i zostawiłam żeby ostygło. Dochodziła 12. Jeszcze godzinka do przyjazdu Harry’ego i tajemniczej osoby. Nie wiem kogo mam się spodziewać. Boję się…
Nastawiłam wodę, może ktoś będzie chciał herbatę. zegar wybił 1pm. Boże jak ten czas leci. Przed chwilą była 12. Oo. Masakra. Dzwonek domofonu zadźwięczał.
- Tak?
- Cześć kochanie. To ja.
- Już otwieram.
Nacisnęłam przycisk. Serce zaczęło mi bić mocniej i szybciej. Kogo przyprowadził Harry? Nie wiem. Boję się. Otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Harry i piękna kobieta, bardzo podobna do mojego chłopaka, więc wnioskuję, że to jego ukochana mama. Uśmiechnęłam się.
- Witam. – spojrzałam na jego mamę. – Cześć kochanie. – spojrzałam na Harry’ego.
- Cześć Kate. Nie mogłam się doczekać kiedy Cię w końcu poznam. – odparła brunetka.
- Aż tak? W takim razie bardzo mi miło. Mniemam, że pani jest mamą Harry’ego. Dobrze myślę?
- Oczywiście. Bystra, ładna, inteligentna. Czego chcieć więcej. Jestem Anne. I proszę mów mi po imieniu, nie mów proszę pani. Dobrze?
- Jeżeli sobie pa.. raczej jeżeli sobie tak życzysz. Dobrze.
Uśmiechnęłam się i zaprosiłam do salonu. Spytałam się kto chce co do picia, pokroiłam ciasto i podałam do stołu. Spoglądając to na mamę Harry’ego to na niego było widać bardzo duże podobieństwo. Ciekawe czy smakuje im mój wypiek.
- Przepraszam Kate. – zaczęła Anne. – Powiedz mi, gdzie kupiłaś to ciasto? Jest przepyszne.
- Prawdę mówiąc, Anne, sama je upiekłam. – uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Naprawdę? W takim razie poproszę przepis kochanie.
- Oczywiście.
Przyniosłam kartkę i podyktowałam Anne przepis. Później gadaliśmy w trójkę o różnych rzeczach. Jego mama jest naprawdę wspaniałą kobietą. Cudowna jest. Około 8pm. pożegnaliśmy się. O 9pm. do domu wróciła Clara. Tym razem nie uciekła od razu do pokoju tylko spędziła ze mną resztę wieczoru. Znowu gadałyśmy ze sobą jak za czasów gdy jeszcze ani Josh ani Harry nie zawrócili nam w głowach. Śmiałyśmy się niewiadomo z czego, ale było super.
- Tęskniłam za tym Clara.
- Ja też. Powiem szczerze. Kocham Josh’a, ale tylko z Tobą tak potrafię się śmiać bez powodu.
- Oo. Dziękuję. Kocham Cię mała.
- Ja Ciebie też moja Ty ukochana siostro.
Około północy poszłyśmy zmęczone spać. Ten dzień mogę zaliczyć zdecydowanie do udanych.

*około 2tygodnie później*

Zbliżają się urodziny Liam’a, to już jutro. Impreza już zaplanowana. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Przecież wszystko musi być idealne. Dan stara się, żeby wszystko wyszło perfect. Musi. Inaczej klapa. Cały dzień chodzimy i załatwiamy ostateczne rzeczy. Trochę to stresujące prawdę mówiąc, ale dla przyjaciół zawsze się staram. Oo powiem Wam, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni bardzo dużo czasu spędziłam z mamą Hazzy, znaczy z Anne i Gemmą. Obie są cudne, pokochałam je jak własną rodzinę. No prócz tego oczywiście spotykałam się z Harry’m, jakżeby inaczej. Co Wy! Przecież jesteśmy parą. Haha co do tego związku, to już mamy swoich przeciwników i zwolenników. Nawet na TT są profile, kilka z nich są dla mnie SUPPORT’em, a chyba ze dwa mnie hejtują. Nie powiem, boli to, szczególnie kiedy piszą o Tobie rzeczy, które sobie wymyślają. Nie znają mnie, a pierdolą takie głupoty, że aż nie chce się żyć czasami. Przyznam się, że już nie raz Harry złapał mnie na tym, jak płaczę przed kompem. Nie pozwala mi tego czytać, bo mówi, że one zawsze tak będą robiły, bo są zazdrosne. No ej, ale jak tak można. Dobra. Kończę, jutro impreza Liam’a. Can’t Wait! Aa!

Rano obudził mnie telefon. Kto to? Chwila. To Dan.
- Cześć Słońce, co jest? – zapytałam, jeszcze lekko zaspana.
- Wiesz czego nie mam?!
- Zapomniałyśmy czegoś?
- Tak kochanie, nie mam co na siebie ubrać! Haha.
- Aaaa! No dobra, w takim razie, bądź zaraz po mnie i lecimy na zakupy. W sumie ja i Clara też coś musimy sobie kupić.
- Dobra. Kocham Cię. Zaraz będę.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Po około pół godzinie Dan była już u nas. My ledwo co zdążyłyśmy zjeść śniadanie. Szybko pobiegłyśmy do galerii żeby coś sobie kupić.
Po udanych zakupach wróciłyśmy do domu i rozpoczęłyśmy przygotowania. Wieczorem pojechałyśmy na imprezę. Było jak zawsze zajebiście. Wszystko się udało. Nie było klapy.

*na drugi dzień po południu*

- No to co, kolejna impreza 13. września? Hmm? – zapytał Zayn.
- Ej no, ja mam urodziny. – powiedział Niall. – Jak możecie robić imprezy?
- Jak już to impreza dla Ciebie głuptasie, chyba że nie chcesz. – zaśmiał się Lou.
- Aa. Dla mnie. No tak, z chęcią. Poproszę.
Zaczęliśmy się śmiać. Reszta dnia upłynęła w ekspresowym tempie. W końcu w świetnym towarzystwie wszystko leci błyskawicznie. Nie jechałyśmy dziś do domu. Pojedziemy z rana.

Wstałyśmy około 10. Chłopcy i reszta jeszcze spała. Chciałyśmy być miłe, więc zrobiłyśmy im szybkie śniadanie i pojechałyśmy do domu. W mieszkaniu byłyśmy koło 12. Trzeba było trochę w nim ogarnąć, bo nie było zbyt czysto. Zabrałyśmy się więc do pracy. Około 4pm. skończyłyśmy „pracę” i usiadłyśmy przed TV. Zaczęłyśmy rozmawiać.
- Clara, wiesz jak mało nam zostało wakacji? Masakra…
- Wiem kochanie. Jeszcze tylko dokładnie miesiąc. 1.10. zaczynamy rok akademicki.. przewalone.
- Bez kitu. Prawdę mówiąc, będziemy mogły się skupić na kuciu, bo nasi wyjeżdżają w trasę.
- No to prawda, ale ja będę tęskniła.
- No co Ty nie powiesz? Ja też. Haha.
Zaczęłyśmy się śmiać. Prawda jest taka, że będę cholernie tęskniła.. Wrócą dopiero na święta i Nowy Rok i potem znowu jadą i następnym razem wrócą na kolejne święta no i potem dopiero pod koniec czerwca, tak jak my będziemy kończyły rok akademicki. Cóż żyjemy dalej. Cały czas do przodu. Haha.

*2tygodnie później*

Dziś kolejna impreza. Urodziny Niall’a i zrobione wcześniej urodziny Clary(ona nic nie wie). Zrobiliśmy je teraz bo chłopaki wyjeżdżają za tydzień i nie będzie ich 29. w domu, więc wyszło jak wyszło. Mówiłam jej, że urodziła się w złym miesiącu. Kolejne urodziny będą w grudniu, Louis’a. Dobra. Wszystko gotowe na wieczór. Imprezy w ich gronie są jednymi z najlepszych na świecie. Kocham spędzać z nimi czas, bo kocham tych ludzi. Proste i logiczne. Haha. Dobra musimy się szykować i jechać.
Koło 6pm. pojechałyśmy na imprezę. Na miejscu byłyśmy o 8pm. Niall’a nie było. Miał przyjechać za kilka minut, bo pojechał do sklepu. W sumie kazali mu jechać kupić coś sobie do jedzenia. (chociaż jedzenia będzie bardzo dużo, ale Niall i tak wszystko zje haha). Kilka minut później zjawił się Niall z siatkami jedzenia. Wchodząc na korytarz zaczął krzyczeć żeby ktoś mu pomógł, ale nikt tego nie zrobił. Marudził wtedy coś pod nosem. Wszedł do kuchni, zapalił światło, a my zaczęliśmy śpiewać Happy B-day to You. Haha. Był w szoku, bo myślał, że impreza będzie dla Clary, zaraz po wyśpiewaniu życzeń Niall’owi zaczęliśmy śpiewać to samo Clarze. Zaczęła płakać, bo całkowicie się tego nie spodziewała. Oj łzy szczęścia. Haha. Po wyśpiewaniu wszystkich możliwych piosenek urodzinowych daliśmy im prezenty. Zanieśli je na górę do pokoi i wrócili na dół na zabawę. Impreza była świetna.. do czasu.
Bawiłam się to z Dan, Pezzą, El czy Gemmą. Akurat w tym momencie byłam z Gemmą na parkiecie. Nagle Gemma przyciągnęłam mnie do siebie i powiedziała na ucho.
- Nie oglądaj się teraz. Proszę Cię.
- Dlaczego? Co się dzieje.
Nie posłuchałam, odwróciłam głowę. Nie wierzyłam swoim oczom. Co kurwa?! Co tu do jasnej cholery robi Caroline Flack? I czemu ona całuje się z MOIM FACETEM?! Kurwa no nie. Ja się nie dam tak ranić.
- Gemma, zabierzesz mnie stąd.
- Jasne, daj kluczyki, czekam w Twoim aucie. Nie wierzę, że mój brat to zrobił.
Gemma poszła do samochodu. Ja podeszłam do całujących się „gołąbków”.
- Dziękuję Caroline, może wystarczy, hmm?
Momentalnie oderwali się od siebie. Harry patrzył na mnie przerażonymi oczami.
- Fajnie było? – zapytałam, powoli oczy napełniały mi się łzami.
- To nie tak jak myślisz. – zaczął Harry. Widziałam śmiejącą się Caroline.
- Nie tak, a jak?
Już chciał próbować się tłumaczyć. Nie chciałam go słuchać. Przyłożyłam mu palec do ust.
- Nie, już nic nie mów Styles. Z nami koniec.. słyszysz KONIEC.
Nie wytrzymałam, zaczęłam płakać i wybiegłam z willi chłopaków. Gemma siedziała w samochodzie i jak tylko mnie zobaczyła od razu go odpaliła. Weszłam do środka, a Gemma ruszyła do przodu, żeby nie zdążyli zamknąć bramy. W ostatniej chwili przejechała przez bramę, bo właśnie zaczynała się zamykać. W otwartym oknie słyszałam tylko krzyk Harry’ego. Łzy lały mi się po policzkach strumieniami.
- Nie chcę Cię znać. – krzyknęłam przez otwarte okno w samochodzie.
- Jest moim bratem, ale nie dziwię Ci się kochanie. – powiedziała Gemma. – Zawiozę Cię w bezpieczne miejsce. Do mamy. Ona na pewno nie da Harry’emu w ogóle wejść do domu jak jej powiem co Ci zrobił, bo ona pokochała Cię już jak swoją drugą córkę.
- Jak on mógł? Powiedz. Tak w ogóle co Flack robiła na imprezie Niall’a? Przecież on jej nie znosi. Jak ona się dowiedziała o tej imprezie?
- Nie wiem Kate. Wiem jedno, Harold przesadził.
Dalszą drogę do Holmes Chapel pokonałyśmy w ciszy. Nic nie mówiłam, tylko płakałam. Pod domem Hazzy stała już Anne. Podbiegła do drzwi od strony pasażera, czyli do mnie i otworzyła drzwi.
- Chodź kochanie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę przepraszała za zachowanie mojego kochanego synka, ale Ciebie też kocham. Sądziłam, że mój syn Cię nie skrzywdzi, bo wyglądało na to, że kocha Cię jak żadną inną przedtem. Chodź tu do mnie. Wypłacz się w moich ramionach.
Wyszłam z samochodu i rzuciłam się w ramiona Anne. Poczułam się jak bym przytulała się do mojej mamy, tak jak wtedy, gdy zerwałam z Marcinem. Myślałam, że tym razem będzie inaczej. Tak się wydawało. Anne zaprowadziła mnie do domu. Pokój miała już przygotowany.
- Przykro mi, że odwiedzasz Holmes Chapel w takich okolicznościach, a nie innych. Naprawdę mi przykro.
Położyłam się na łóżku. Anne przykryła mnie kocem i pocałowała w czoło.
- Będzie dobrze, obiecuję Ci.
Po tych słowach wyszła z pokoju, a ja dalej płakałam. Głupia jestem. Teraz widzę, że nie tylko zauroczyłam się w tym chłopaku, ja się w nim zakochałam, a to duża różnica. Mówiłam mu, jeżeli zamierza mi złamać serce, niech go w ogóle nie zdobywa. Po chuj pchałam się w związek z gwiazdą? Co mi się wydawało, że będzie pięknie, idealnie, zakocha się we mnie na zawsze. Tak jasne, żałosna jestem…… Nie wiem kiedy zasnęłam z wycieczenia.
---------------------------------
Impreza skończyła się momentalnie zaraz po incydencie Hazzy z Kate. Ja pierdole, jak on mógł?! Przecież niby tak ją kochał. Nie wiem. Wierzyłem mu, ale ten incydent z Flack był nieprzyjemny dla mnie i reszty, a co dopiero dla Kate.
- Harry, coś Ty najlepszego zrobił? – zapytałem.
- Lou, to nie moja wina. Ona po prostu się na mnie rzuciła… widziałeś chyba?!
- No właśnie nie widziałem, tu jest ten problem. Widziałem tylko moment jak Kate z Tobą zrywa.
Podeszła do nas Dan.
- Hazza, jak mogłeś? Przecież Kate..
- Tak, wiem. Tylko, że nikt mi nie wierzy, że to nie ja tylko Flack. Poza tym skąd ona wiedziała o imprezie i jak się tu w ogóle znalazła? Ja tego nie wiem.. więc?
- To nie Ty ją tu ściągnąłeś? – zapytał podchodząca do nas Perrie.
- Nie. Skąd ten pomysł. Przecież nie potrzebna mi do szczęścia Flack, skoro moim jedynym szczęściem była Kate.
- Dziwne, w takim razie kto tą sukę tu ściągnął? – krzyknęła Perrie. – Harry, dobra powiedzmy, że Ci wierzę, ale szczerze nie chciałabym być teraz w skórze Kate. Na pewno cierpi.
- Z pewnością. Boże czemu, nie widziałam jak na serio było. – oskarżała się Dan.
- To nie Twoja wina kochanie. – powiedział Liam obejmując Dan w pasie.
- Dokładnie, to nie Twoja wina Dan. Nikogo. – powiedziałem.
Nagle przyszedł Niall.
- Ej. Harry, a Ty co nie pojechałeś za Kate? Nie chcesz powiedzieć jej jak było naprawdę? – powiedział Niall.
- A jak było? – zapytałem.
- No więc Lou. Przyznam się, niepotrzebnie pisałem na TT, że mamy dzisiaj imprezę urodzinową dla Clary no i jak się okazało i dla mnie… Flack z pewnością się o tym przez to dowiedziała. Siedziałem akurat w kuchni jak wparowała do domu. Spytałem się jej czego chce, a ona do mnie z tekstem, że mam się nie wtrącać, bo ona do Harry’ego. Poszedłem za nią. Widziałem i słyszałem ich dialog. Miała pretensje do Harry’ego, że się nie odzywa i w ogóle. On jej powiedział, że nic między nimi nie było i nie ma zamiaru z nią rozmawiać, bo jego największą miłością jest Kate i że ona ma sobie stąd iść. Widziałem jak Flack rozglądnęła się po pomieszczeniu i gdy zauważyła Kate rzuciła się na Hazzę i zaczęła go całować, on próbował się uwolnić, ale wiecie jaka jest Flack, nieugięta. Powtarzała to do momentu aż Kate nie podeszła. Wtedy przestała. Suka, dosłownie suka. No i resztę to wiecie jak było…
- Nie gadaj! – krzyknęła Perrie –Czyli Harry serio tego nie robił specjalnie. Przepraszam, że tak myślałam, ale Hazza wiesz jak Ty potrafisz.
- Wiem. I nie dziwię się, że mi nie wierzyliście. Ale teraz już wiecie jaka jest prawda. Musicie mi pomóc ją odzyskać. Nawet nie wiem gdzie ją Gemma zabrała. Chociaż mogę się tylko tego domyślać.
- Gdzie ją mogła zabrać? – spytała Dan.
- W najbezpieczniejsze miejsce na ziemi, do mamy.
- No racja, u Twojej mamy jest najlepiej. – dodałem. – No to jedziemy.
- Lou, nie teraz. Idźcie spać. Wyśpijcie się i ruszycie później. Jeszcze jakiś wypadek spowodujecie. – powiedziała Clara.
- Masz rację, nie chcemy kolejnego nieszczęścia. Idziemy spać. Jak wstaniemy to pojedziemy to załatwić. A Ty do niej dzwoniłeś?
- Chyba milion razy, nie odbiera….. a teraz ma wyłączony telefon. – powiedział załamany Harry.
Szczerze pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Jeszcze nigdy tak się nie zakochał w żadnej dziewczynie. Kate była i jest do tej pory jego największą miłością. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży przed wyjazdem na trasę.

Rano wpadł do pokoju Liam.
- Lou, mam złą wiadomość. – powiedział przerażony Liam.
- Co się stało? Ktoś nie żyje? Mów!
- Nie, po prostu Paul dzwonił. Za dwie godziny wylatujemy do USA. Przełożył trasę na tydzień szybciej, bo mówił, że w innym przypadku nie zdążylibyśmy wrócić na święta do domu..
- Co? A sprawa z Kate i Harry’m.
- Właśnie. Dlatego mówię, że to zła wiadomość. Pozostanie tylko nadzieja, że Kate uwierzy w to jak było na serio. I jedynymi osobami, które będą jej mogły o tym powiedzieć są Clara, Perrie, Dan i Twoja El. Mam nadzieję, że im uwierzy. Pojadą tam dziś zaraz po naszym wylocie. Clara, Dan i Perrie już się zgodziły.
- Masakra. Styles wie?
- Nie. Właśnie, chodź ze mną. Powiemy mu.
Poszliśmy do Harry’ego powiedzieć mu o tej złej wiadomości. Nie przyjął tego spokojnie. Zaczął krzyczeć. Chciał sobie coś zrobić. Na szczęście nasze argumenty były na tyle przekonujące, że w końcu zaczął się pakować i mogliśmy jechać na lotnisko. W południe mieliśmy lot. Pożegnaliśmy się z ukochanymi i czekaliśmy na informacje dotyczące Kate.
---------------------------------
Wstałam koło 10. Spojrzałam na siebie w lustrze, wyglądałam jak upiór… Nie dziwię się przepłakałam połowę nocy. Nagle do pokoju weszła Gemma:
- Kochanie. Jak się czujesz? Wiesz co. Paul przełożył trasę chłopaków i za dwie godziny mają lot.
- Co? Dlaczego?
- W innym przypadku nie zdążyli by na święta…
- Ale… Harry
- Tak, wiem. Może to i lepiej, będziecie mieli czas na przemyślenia.
- Masz rację. Dziś wieczorem wrócę do Londynu, bo teraz nawet nie zdążę dojechać na lotnisko, nie opłaca się.
- Dokładnie, jeszcze byś jakiś wypadek miała. Lepiej nie. Teraz chodź na śniadanie.
Wieczorem pojechałam do domu. W mieszkaniu czekała na mnie czwórka moich ukochanych dziewczyn.






_____________________________________
Czytasz-komentuj!
I jak? xx Przepraszam, że tak długo czekałyście. x

8/18/2012

Rozdział 8


Nie wiedziałam, czy to zrobić, miałam mętlik w głowie. Podobał mi się, ale nie chciałam się tak łatwo poddać. Widziałam, że schyla swoją głowę ku mojej. Kurwa czemu to takie trudne…. Żeby to.. No ej, co mam robić? No dobra, niech stracę haha. Sprawdźmy jak całuje. Jego usta były coraz bliżej. Czułam już jego oddech. Gdy był coraz bliżej czułam to miłe uczucie, jak bym miała miliony motyli w swoim brzuchu. W końcu stało się. Nasze usta złączyły się w z początku czułym, ale z czasem przemieniającym się w namiętny, pocałunku. Nie powiem, było cudownie. Całuje nieziemsko. Aż się chce więcej. Przejażdżka London Eye skończyła się koło 11pm. Wyszliśmy z wagonika i ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania. Harry złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- I co planujesz zrobić ze mną? – spytałam.
- Ale, że jak? – zapytał z lekkim zdziwieniem.
- No wiesz, pocałunek, teraz trzymanie za rękę. Mam nadzieję, że to nie kolejna gierka z Twojej serii.
- Nie skądże znowu. Po prostu. No wiesz…
- Właśnie problem w tym, że nie wiem co planujesz. Jeżeli masz zamiar mi złamać serce to nawet nie próbuj go zdobywać.
- Nawet przez chwilę nie myślałem o złamaniu Ci serca. – uśmiechnął się. – Nie będę owijał w bawełnę, powiem Ci co czuję. Więc, podobasz mi się i chciałbym żebyś została moją dziewczyną.
- Haha. Zabawne.
- Co w tym takiego śmiesznego? Wydaje mi się, że to Ty próbujesz złamać moje serce.
- Ja nigdy, chyba że nieświadomie, nie złamałam nikomu serca.
- A więc co, zgadzasz się? Chcesz być ze mną?
- A Ty tak na serio mnie chcesz?
- W 100% Kate.
- W takim razie… hmm . . . niech będzie, możemy spróbować. – zaśmiałam się.
- Tak! Jest. – zaczął cieszyć się jak dziecko i w całej euforii znowu mnie pocałował.
Ten chłopak na mnie jakoś działał, że każdy jego pocałunek wywoływał u mnie dreszcze, a w brzuchu latają motyle. Wszystko to jest bardzo przyjemne. Szliśmy do domu, księżyc oświetlał nam drogę przez jakąś chwilę, później znowu pojawiły się sztuczne światła lamp. Trochę żałuję, że nie byliśmy teraz sami na jakiejś wsi, na której nie ma świateł, tylko naturalny blask księżyca i gwiazd. Byłoby zdecydowanie romantyczniej niż jest teraz. Doszliśmy pod dom. Spojrzałam na zegarek, była północ. Harry wyglądał na zmęczonego, bałam się, że z tego zmęczenia spowoduje wypadek. Nie chciałam tego. Może go zaproszę. Mamy przecież dwa gościnne pokoje, poza tym i tak Clara jest na noc u Josh’a. Oj tam zapytam się.
- Harry.
- Tak śliczna?
- Wiesz, jest dosyć późno.
- Mam sobie iść, rozumiem. Ok.
- Nie, nie to miałam na myśli. Raczej widzę, że nie jesteś zbytnio wypoczęty, jak już mówiłam jest późno. Nie chcę żebyś jechał zmęczony do domu, może Ci się coś stać. Szczerze, nie chciałabym tego.
- Aha. Boisz się o mnie, tak? – spojrzał na mnie z tym swoim irytującym uśmieszkiem.
Już chciałam powiedzieć, że wcale nie, niech sobie jedzie, że mam go gdzieś. Tylko, że bym skłamała. Tak…. Skłamałabym.
- Martwię się, boję się i co z tego?
- Słodka jesteś kiedy się martwisz, kiedy jesteś na mnie zła, bo widzę, że jesteś.
- Dobra, już mnie nie denerwuj. Zostajesz? Tylko wiesz, nie myśl sobie, że dziś do czegoś dojdzie. W snach jak już, nie w realu.
- Haha. Tak, jasne. Spoko, zostanę, żebyś się nie martwiła. Coś Ty, nie mam zamiaru Cię do niczego zmuszać.
- W takim razie, zapraszam do środka.
Uśmiechnęłam się. Weszliśmy do mieszkania. Pokazałam Harry’emu pokój, w którym może spać jeżeli chce, no i łazienkę, żeby mógł się odświeżyć. Potem ja poszłam do siebie. Weszłam pod prysznic. Bardzo długo tam siedziałam. Dochodziłam do siebie, po tym co się stało. Tak, powiecie dziwaczka, musi dojść do siebie po zwykłym pocałunku ze Styles’em. Oj tam. Po prostu podobało mi się, ale mu tego nie powiedziałam. Wyszłam, ubrałam się w piżamę i poszłam na dół. Harry leżał rozwalony na kanapie w salonie. Zauważył, że weszłam do kuchni.
- Kate. Chcesz oglądnąć film? Tak się składa, że leci teraz The Last Song. Hm?
- Serio? Jasne, już idę.
Usiadłam obok Hazzy. Oglądając film, co jakiś czas komentowaliśmy zachowania głównych bohaterów. Nie powiem, kocham ten film, zawsze na nim płaczę. Tak też było i teraz. Rozkleiłam się we wszystkich "moich" momentach. Za każdym razem lądowałam w bezpiecznych ramionach Harry’ego, który przytulał mnie i ocierał każdą moją łzę z policzków.
- No ej, śliczna. Nie płacz. To tylko film.
- Harry, ale ja kocham ten film, zazwyczaj nie oglądam takich romansideł, przy których leją się łzy litrami, ale ekranizacje powieści Sparks’a mają coś takiego, że nie mogę ich nie oglądać.
- Moja Ty. Nie płacz. Jestem Twoim Will’em, a Ty jesteś moją Ronnie.
Zaczęłam się śmiać. Nasz motyw spotkania całkowicie odbiega od tego w jaki poznała się Ronnie z Will’em. Chociaż nasz też w pewnym sensie jest romantyczny.
- Dobrze, Ty będziesz moim Will’em, ale mam nadzieję… chociaż nie ważne.
- Co takiego?
- Nie, nic. Naprawdę. Nic nie mów. Oglądajmy.
Zasłoniłam mu palcem usta i wtuliłam się w niego, jak w poduszkę. Nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.

Obudziłam się o 10. Leżałam w swoim łóżku, w swoim pokoju... Hmm. Dziwne, nie pamiętam, żebym szła do pokoju spać, przecież zasnęłam w ramionach Harry’ego. Wyszłam z łóżka i zeszłam do kuchni. Na blacie stało śniadanko. Usiadłam. Nagle podszedł Harry, który podając mi kakao pocałował mnie w czoło.
- Cześć kochanie. Jak się spało? – zapytał.
Jak cudownie. Zrobił mi śniadanie, kakao, pocałował mnie w czoło na dzień dobry. Aww.
- Dobrze, bardzo. Powiedz mi tylko jak się znalazłam w swoim pokoju?
- Jesteś taka lekka, że Cię zaniosłem. Nie chciałem, żebyś spała niewygodnie na kanapie.
- Mhm.
Zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kakao. Non stop gadaliśmy. Wstałam, zebrałam naczynia i włożyłam je do zmywarki. Podeszłam do Harry’ego i pocałowałam go w usta.
- Dziękuję za zaniesienie do łóżka, za śniadanie, za miły wczorajszy wieczór. Dziękuję.
Usiadłam na kuchennym blacie i uśmiechnęłam się do Hazzy, mojego chłopaka? No tak. Haha. Harry, nic nie odpowiedział tylko wstał i podszedł do mnie. Złapał mnie w pasie i przysunął mnie do siebie. Patrzył głęboko w moje oczy. Cały czas się uśmiechał. W końcu zatopiliśmy się w namiętnym pocałunku. Harry wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie na górę, do mojego pokoju i położył mnie na łóżku. Pochylił się nade mną i znowu zaczął mnie całować. Było cudownie. Nie chciałam tego kończyć. Skończył to Harry, bo zadzwonił do niego telefon. Widziałam jego wkurwioną minę. Wyszedł z pokoju. Jego rozmowa była bardzo krótka, bo za moment wrócił.
- Kto dzwonił? – zapytałam.
- Tomlinson i reszta. Pytali gdzie się podziewam.
- Przecież jak mówiłeś, że jedziesz do mnie, to wiadomo gdzie jesteś.
- No tak, ale wiesz myśleli, że wrócę na noc. – uśmiechnął się.
- Aha, no tak. – zagryzłam dolną wargę. – Przepraszam, że Cię zatrzymałam, a oni się martwili o Ciebie.
- Kate, Kate, Kate. Jak Ty na mnie działasz. – pochylił się nade mną i znowu zaczął mnie całować.
Nie wiem ile to trwało. Straciłam rachubę czasu. Wiem jedynie, że około 3pm. Harry wybył do domu, a pół godziny po nim wróciła Clara. Jak zwykle cała happy. Uśmiechnęła się tylko i poszła do pokoju. Odkąd chodzi z Josh’em spędzam z nią dużo mniej czasu. Oddalamy się od siebie. . . Poszłam więc na ogród, skoro Clara pobiegła do pokoju i nawet nie miała zamiaru ze mną gadać.

*tydzień później*

Czas leci bardzo szybko, już końcówka lipca. Chwila, który dziś. 25!!!!!! O fuck. Moje urodziny. I nikt nie dzwonił, nikt nie pisał. Wszyscy zapomnieli. Harry, Clara, mama. Wszyscy. Super. Wstałam dziś dosyć wcześnie, dopiero 9. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Usiadłam na TV i przeglądałam czy jest coś ciekawego. Nic nie było. Na dół zeszła Clara.
- Cześć kochanie. – odparła z uśmiechem.
- Hej Słońce. – odpowiedziałam. – Jak tam?
- A dobrze, zaraz wychodzę.
- Aha. Spoko. – posmutniałam, ale uśmiechałam się moim wymuszonym uśmieszkiem. – Idziesz gdzieś z Josh’em?
- Tak, tak. O właśnie przyjechał. Pa. Kocham Cię.
Wyszła z domu. Super. Zapomniała. 19 urodziny, ostatnie naście. Wszyscy zapomnieli. Zadzwonię do Harry’ego.
- Cześć kochanie.
- O hej skarbie. – odpowiedział. – Przepraszam Cię, nie gniewaj się Słońce, ale jestem zajęty. Nie mogę rozmawiać. Wybaczysz?
- Jasne. Trzymaj się.
- No pa.
Rozłączyłam się. Czułam jak łzy lecą mi po policzkach. Jak mogli, wszyscy kurwa o mnie zapomnieli. Nigdy nie zapominali.. No co z nimi?! Pierdolę taką rodzinkę i chłopaka. Wyszłam na ogród. Położyłam się w hamaku i patrzałam zeszklonymi oczami w niebo. Nagle zadzwonił telefon. Oo mama dzwoni.
- Cześć kochanie! – krzyknęła mama.
- Cześć mamuś. – odpowiedziałam.
- Coś Ty taka smutna?
- Ja smutna? Coś Ty mamo.
- Przecież słyszę. Dobra. Jesteś na Internecie?
- Nie, ale zaraz mogę być.
- Dobrze, w takim razie czekam na Skype. Pa kocham Cię.
- Pa mamo.
Poszłam po mojego soniacza i wróciłam na hamak. Weszłam na Skype i zrobiłam się dostępna. Mam  zamiar naskarżyć na Clarę i Harry’ego mamie (tak wie, że mam chłopaka). Oo dzwoni.
- No cześć mamuś.
Po drugiej stronie usłyszałam tylko śpiew piątki ludzi: mamy, bliźniaczek, Nick’a i Oli. Śpiewali 100 lat. Haha. Oni nie zapomnieli.
- Oj dziękuję. Jesteście kochani. Chociaż Wy nie zapomnieliście.
- Jak to? – zapytał Nick. – Czyżby Twoja siostra i Twój facet nie pamiętali o Twoich urodzinach?
- No niestety tak właśnie jest. Clara wyszła ze swoim chłopakiem, a Harry jest w pracy i nie mógł rozmawiać.
- Biedna. Mam nadzieję, że tylko udają, że nie pamiętają. – uśmiechnął się Nick.
- Dokładnie skarbie, na pewno nie zapomnieli. – pocieszała mnie mama.
Po dwugodzinnej konwersacji pożegnałam się z mamą i resztą rodzinki. Weszłam do domu zanieść mojego lapa do pokoju, gdy nagle zadzwonił dzwonek domofonu. Zeszłam na dół.
- Tak?
- Witam. Przesyłka kurierska do pani... Kate Collins.
- Tak, to ja. Już wychodzę.
Przed furtką stał kurier z paczką. Podpisałam odbiór i weszłam do domu. Nie mogłam się doczekać kiedy ją otworzę. Spojrzałam na nadawcę. Paczka z Polski czyli od mamy i reszty. Ciekawe co to. Rozpakowałam. W środku był NIKON 1. Aaaaa! Tak! Zawsze o tym marzyłam. Jeszcze jest jakiś liścik: „Do uchwycenia wszystkich chwil z imprezy urodzinowej. Wszystkiego najlepszego kochanie. Twoje ostatnie naście. Mama, Nick, Ola i bliźniaczki.”
Oj są kochani, tylko, że imprezy urodzinowej nie będzie. Bo nie mam nikogo, wszyscy zapomnieli. Grr. Mam ich gdzieś skoro nie pamiętają o mnie. Poszłam do pokoju. Weszłam na fb, podziękowałam znajomym za życzenia. Na TT, też było sporo życzeń, na które poodpisywałam. Koło 7pm. domofon znowu zadzwonił. Zeszłam na dół.
- Tak?
- Kate Collins?
- Dokładnie.
- Cześć tu Gemma. Wiesz, siostra Harry’ego.
- Hej, wchodź.
Otworzyłam drzwi. W moją stronę serio szła siostra mojego chłopaka.
- Hej Kate. – uśmiechnęła się.
- Cześć Gemma. Przepraszam, że się pytam, ale co Cię tu sprowadza?
- Właściwie, chciałam osobiście pogratulować chłopaka haha. W sumie podziękować za to, że z nim jesteś. Bo moim zdaniem lepiej nie mógł trafić.
- Oj, dziękuję Ci. Bardzo mi miło.
- Wiesz co, zabiorę Cię gdzieś chodź. Nie będziesz chyba, tak siedziała sama w domu. Leć się przebrać i idziemy.
Jak mówiła tak zrobiłam. Ubrałam się w moje czarne jeansy, czerwoną bluzkę, czerwone converse, wyciągnęłam też z szafy czarną skórę. Do torebki wrzuciłam portfel, telefon i NIKON’a (tak na wszelki wypadek). W sumie nie wiadomo, może coś będę musiała nim uchwycić. Zeszłam na dół. Zamknęłam drzwi i furtkę.
- Może wezmę samochód? – zapytałam.
- Wiesz, co nie chciałam Cię prosić, ale skoro możesz. – uśmiechnęła się Gemma. – Bo wiesz, mam prośbę.
- Spoko, czekaj wyjadę i mi powiesz.
Wyjechałam, włączyłam alarm w domu i wszystko pozamykałam. Gemma weszła do samochodu.
- No to, co to za prośba? – spytałam.
- Mogłybyśmy zajechać do chłopaków domu? Przyjechałam do nich i zapomniałam zabrać jednej rzeczy. Ich i tak nie ma, bo są w studiu do późna.
- Spoko.
Przed 9pm. byłyśmy na miejscu. Gemma weszła furtką, bo miała klucze, pobiegła do domu, otworzyła drzwi i otworzyła też bramę, przez którą wjechałam samochodem, który postawiłam koło garażu.
- Chodź na chwilę do domu Kate. Wiesz, zanim to znajdę.
- Spoko. Idę.
W domu było ciemno. Światło tylko świeciło na korytarzu i schodach. Gemma pewnie poszła na górę. Nie chciało mi się stać na korytarzu, dlatego zamknęłam drzwi i udałam się do salonu. Bez kitu, willa chłopaków przerażała, gdy było w niej ciemno… Weszłam do salon. Podeszłam do przełącznika i włączyłam światło. Razem z jego zapaleniem usłyszałam jedenaście dźwięcznych głosów krzyczących SUPRISE!!!!! Podskoczyłam ze strachu. Obróciłam się. Moim oczom ukazała się cała 11 z imprezowymi czapeczkami. Zaczęli śpiewać Happy Birthday to YOU! Haha. Ja nie mogę, nie zapomnieli. Zaczęłam płakać. Nie wytrzymałam. Łzy szczęścia.
- Kocham Was, a zarazem nienawidzę! Myślałam, że zapomnieliście. Wariaci.
- Oj tam kochanie. – podszedł do mnie Harry i pocałował mnie w policzek.
Potem każdy po kolei podchodził i składał mi życzenia. Nie obyło się też bez prezentów. Cieszyłam się jak małe dziecko. Uwielbiam niespodzianki !! 
Impreza trwała bardzo długo. Zapomniałam, że miałam uchwycić wszystko na swoim nowym aparacie.
- Muszę iść po torebkę. Zapomniałam jej z samochodu.
- Wcale, że nie. – uśmiechnęła się Gemma. – Twoja mama też była w to wmieszana. Wiedziałam, że weźmiesz aparat, więc wzięłam Twoją torebkę. Haha.
- No co Wy! Mama też?! Nie mogę. Kochani jesteście. Czyli wszystko jest uchwycone?
- Tak, ja robiłem zdjęcia. – zaśmiał się Niall. – Nawet Twoja zdziwiona mina na nim jest.
- Wykasuję ją. – wytknęłam mu język.
- Wątpię, na swoim telefonie i naszej wspólnej lustrzance też ją mamy także nie rób tego.
- No dobra.
Śmialiśmy się, bawiliśmy, gadaliśmy, piliśmy. No wszystko. Było cudownie. Rano wstaliśmy skacowani, ale co tam, było warto. Aspiryna poszła w ruch. Zrobili zapasy, żeby nie zabrakło. Haha. Do domu wróciłyśmy z Clarą tylko na chwilę, żeby spakować walizkę i zostawić samochód, bo okazało się, że wieczorem mamy wylot. Lecimy do Chorwacji na tydzień. Wszyscy. To znaczy: Ja, Harry, Clara, Josh, Niall, Gemma, Liam, Dan, Perrie, Zayn, Lou i El. Wow. Super.

Przyjechali po nas van’em koło 8pm. Lot o 9pm. Zdążymy. Pozamykałyśmy wszystko i weszłyśmy do auta. Na lotnisku było dużo fanek. Normalka. Już dowiedziały się, że 1D gdzieś się wybiera. Kierowaliśmy się w stronę samolotu, Harry złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego.
- Jesteś pewien, że chcesz to oznajmić światu?
- Jak niczego przedtem. – uśmiechnął się i czule mnie pocałował.
Czułam na sobie wzrok wszystkich zakochanych w Harry’m fanek. Boże zatłuką mnie. Poćwiartują, usmażą na patelni nie wiem co jeszcze. Dobra dam radę. Weszliśmy do samolotu i wylecieliśmy na pierwsze wspólne wakacje.








________________________
Czytasz-komentuj!
Przepraszam, że tak długo! Ale jakoś nie było czasu wstawić.
Poza tym, chyba nie wyszedł mi ten rozdział.. ;< Sama nie wiem. Wy oceńcie. x

8/15/2012

Rozdział 7


- No co się teraz tak na mnie patrzysz Styles? – zapytałam.
- A co nie można? Chyba po to mam oczy. – zaśmiał się.
- Wiesz jednego mógłbyś już nie mieć. Po cholerę Ty się z tym gościem biłeś? Przecież nic nie zrobił. Poza tym, to nie umiesz zbyt dobrze dołożyć.
- Ty się jeszcze pytasz po co ja się z nim biłem?
- Tak, pytam się. Bo to niedorzeczne dla mnie. Jeżeli komuś na kimś zależy to wystarczy tej osobie to powiedzieć, a nie robić przy okazji podbijać sobie oczy.
- Jasne, mówisz, że wystarczy powiedzieć, co się czuje. Ale Ty wcale mnie nie chcesz słuchać. Chciałem zwrócić Twoją uwagę.
- Bijatykami nie przyciągniesz mojej uwagi i na pewno nie poprawi to mojego stosunku do Ciebie.
- Mówisz, że nie przyciągnę Twojej uwagi? To w takim razie, co tu robisz? – zapytał się z tym swoim irytującym uśmieszkiem.
- Ja.. – zająknęłam się. – Po prostu, ktoś musiał się Tobą zaopiekować. Chłopaki mają swoje życie, Twoja siostra wcześniej wyrwała z imprezy, a ja byłam sama, znam Cię, więc chciałam Ci tylko dotrzymać towarzystwa. Bez żadnych podtekstów. – spojrzałam na niego wzrokiem zwycięzcy.
- Jasne. Tak naprawdę martwiłaś się o mnie, bo Ci wpadłem w oko.
- Haha. Tak. Wmawiaj sobie. Oko mam za małe, żeby taki Harry w nim mógł siedzieć. – walnęłam mu ripostę.
- Oo. Jaka waleczna. Znowu się zaczyna. Dobrze. Wygrałaś. Pozostańmy przy tym, że „niby” chciałaś dotrzymać mi towarzystwa, ja i tak wiem swoje.
- Mhm. Ty zawsze wiesz swoje i nigdy nie da Ci się nic wmówić, nawet jeżeli to ja mam rację. A siedź Sobie tu sam. Mam Cię w d… nie powiem, bo by wyszło, że mam dużą, bo się tam zmieściłeś. Radź sobie sam.
Rzuciłam mu szmatkę i wstałam z jego łóżka. Skierowałam się w stronę drzwi.
- Ej no młoda czekaj. Sory. Nie chcę siedzieć tu sam. Proszę.
- Jaka młoda? Jestem starsza od Ciebie mój drogi. Mam 19 lat, tyle co Liam, Niall i Zayn. I co zatkało?
- Nie wiedziałem, wyglądasz młodo, więc się ciesz, że myślałem, że jesteś młodsza. W takim razie zostaniesz, staruszko? – spojrzał na mnie zielonymi oczkami, choć pod jednym z nich policzek był purpurowy i tak wyglądał słodko.
- Dobra. Zostanę, ale nie baw się w te swoje gierki. Ok?
Kiwnął głową. Pokazał mi miejsce na łóżku obok siebie.
- Chodź, legnij koło mnie. – uśmiechnął się.
- Czy ja wiem.
- No bez krępacji laska. Nic Ci nie zrobię. Proszę.
- Dobra. Już.

Położyłam się koło niego. Przez chwilę milczeliśmy oboje, ale Harry bardzo szybko zakończył niezręczną ciszę. Gadaliśmy bardzo długo, nie wiem jak długo, bo obudziłam się w łóżku Harry’ego, jak by tego było mało to jeszcze obudziłam się w jego objęciach. Dobra, mniejsza z tym. Było, wydaje mi się, jeszcze wcześnie, bo Harry spał jak suseł. Słodki był jak spał. Poszłam do pokoju, w którym miałam spać z Clarą. Jej też tam nie było, pewnie śpi z Josh’em. Wzięłam prysznic i przebrałam się w szorty, top i kochane converse. Spojrzałam na zegarek, była 9 rano. Posprawdzałam po pokojach ile jest osób. W jednym spali Zayn i Perrie, w drugim Lou i El, następnym Josh i Clara, a to dobre J, w kolejnym Dan i Liam. Nigdzie nie było Niall’a. Zeszłam na dół i zajrzałam do salonu, na rozłożonej kanapie spał słodko Niall z tą dziewczyną, z którą przetańczył chyba całą noc. Weszłam do kuchni, ogarnęłam co jest i zabrałam się za przygotowywanie śniadania dla całej 12. Koło 10 do kuchni wszedł lekko skacowany Lou. Widać było, że cierpi i najlepiej nie mówić do niego głośno. Wiem coś o tym. Na kaca byłam przygotowana, wcześniej znalazłam w szafce aspirynę i bez słowa Lou, dałam mu szklankę wody, w której rozpuszczała się tabletka. Tomlinson popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, ale momentalnie się uśmiechnął i powiedział cicho:
- Dziękuję, dobra kobieto. Aniele. Robisz śniadanie, jak widzę. Wspaniale. Kochana jesteś. Idę wziąć prysznic i przyjdę Ci pomóc.
- No, dobrze. – uśmiechnęłam się.
Lou pomaszerował na górę. Kilka minut później w kuchni zjawił się Liam. Wypoczęty, z uśmiechem na twarzy i bez żadnej prośby z mojej strony zaczął mi pomagać. To było bardzo miłe. Widać, że Daddy dużo nie wypił, bo ma umiar do alkoholu. Po prostu, pije z głową.
- Dziękuję, że mi pomagasz. – powiedziałam.
- Nie ma za co. Szczerze to bałem się, że sam będę musiał wszystko robić, a jak zobaczyłem Ciebie w kuchni, to aż zachciało mi się pomagać. – zaśmiał się Liam.
- Aha. No chyba, że tak. – odparłam i znowu wzięliśmy się do pracy.
Przed 11 znowu pojawił się Lou. W sumie obiecał, że przyjdzie i zrobił to. Wyglądał dużo lepiej niż za pierwszym razem. Widać, że aspiryna pomogła. Podszedł do mnie i dał buziaka w policzek.
- A to za co? – zapytałam zdziwiona.
- Za aspirynę i nie ględzenie, że się upiłem. Tylko szybkie i sprawne ocenienie i zrozumienie sytuacji.
- Ach tak. Nie ma za co. Do usług. J Wiesz Lou, wiem jak to jest, także sobie wyobraziłam Twój ból.
Louis uśmiechnął się i pomógł nam w ułożeniu sztućców i talerzy na stole.  Śniadanie było gotowe na punkt 12. Tak, tak dobra beka, śniadanie o 12. No cóż, mniej więcej tak zaczęli zbierać się zaspani i skacowani do kuchni. Na początku wparował Niall i jego nowa koleżanka Jeny. Wyglądali równie źle jak Louis o 10. Dostali wodę z tabletką aspiryny. Po nich zeszły na dół Perrie, Dan i El. Dostały to samo co Niall i Jeny. Kolejno schodzili: Harry, Clara i Josh no i na końcu najbardziej skacowany Zayn. Wypił aż dwie tabletki, które po 10 minutach przyniosły oczekiwany efekt i wszyscy wrócili do życia.

Koło godziny drugiej po południu zebrałyśmy się z Clarą i zaczęłyśmy się szykować do wyjazdu. Nie chcieli nas puścić, ale w końcu zgodzili się pod kilkoma warunkami:
1.       Będziemy na każdej kolejnej imprezie.
2.       Bardzo często będziemy ich odwiedzały, nawet gdy nie ma imprez.
3.       Dan, El i Perrie dały warunek, że będziemy się często spotykały na mieście.
4.       Oni będą często nas odwiedzać.
Dobra. To się da spełnić. Pożegnałyśmy się z całą 10 i ruszyłyśmy do samochodu. Odprowadził nas Josh i Harry. Josh zajął się Clarą, a Harry znowu nękał mnie.
- Nie jedź. – uśmiechał się.
- Muszę. – wytknęłam mu język. – Przecież nie mieszkam na końcu świata.
- No tak, w sumie. A dasz mi chociaż swój numer telefonu? Proszę. – spojrzał swoimi słodkimi oczkami.
- Niech się zastanowię. Hmm.. – grałam na czas, a on dalej patrzył. – No dobrze. Proszę.
Wymieniliśmy się numerami. Harry przytulił mnie na pożegnanie i ruszyłyśmy z Clarą do domu.

Całą drogę Clara opowiadała mi jak to było z Josh’em i co przegapiłam, gdy poszłam na górę do Harry’ego. W sumie nic ciekawego się nie działo, ale Clara opowiadała wszystko z wielkim podnieceniem. Nie wytrzymałam, musiałam zapytać czy doszło do czegoś między nimi.
- Słuchaj Clara, żeby nie było, nie chcę być wścibska, ale muszę się zapytać.
- Wal śmiało.
- Czy Ty i Josh, wczoraj, w sensie tej nocy uprawialiście sex?
- Walisz prosto z mostu Słońce, ale dobrze, za to Cię szanuję. No dobra, powiem Ci. Tak doszło między nami do tego. – zaczerwieniła się.
- Jesteś pewna, że dobrze zrobiłaś? Nie zrani Cię w przyszłości?
- No ej, Kate weź się do niego przekonaj w końcu! Tak samo jak Harry’ego olewasz, a on na Ciebie bardzo wyraźnie leci. Ogarnij się kochanie, to nie Polska, a Josh nie jest jak Łukasz, a Harry jak Twój ex Marcin.
- Może masz rację. W takim razie cieszę się Twoim szczęściem i przepraszam. Może jestem trochę przewrażliwiona. Przepraszam. Nie gniewasz się?
- Nie no coś Ty. Jest ok, bo Cię kocham siostro. – uśmiechnęła się Clara. – Ale powiem Ci, było idealnie.

Zaczęłyśmy się śmiać. Nie chciałam szczegółów z ich pikantnej nocy, ale widząc szczęśliwą minę Clary, wiadomo było, że musiało być cudownie. Dojechałyśmy do domu. Od razu każda z nas poszła wziąć długą i relaksującą kąpiel. Ja oprócz tego zanurzyłam się w swoich myślach. Prawdę mówiąc, myślałam tylko o Loczku. Kurde zawrócił mi w głowie, ale nie powiem mu tego. Lubię jak facet robi pierwszy krok. Poczekamy, może powie co mu leży na sercu. J Śmiałam się do siebie biorąc kąpiel. Po długiej i naprawdę relaksującej kąpieli wskoczyłam w swoją piżamę, mimo że była jeszcze wczesna godzina. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafki nocnej po telefon. Oo sms. Ciekawe od kogo.

„Co tam piękna? Tęsknisz? H. xx”

No, a kto by mógł do mnie pisać? Tylko Harry. Głupek. Irytujący, słodki, seksowny dupek, głupek. Wszystko. Dobra, nie będę taka. Odpiszę:

„Za czym mam tęsknić? Właśnie brałam długą, relaksującą kąpiel i jest mi bardzo dobrze. K. xx”

Send. Wysłane. Ok. Haha. Nie mogę z niego. Kurde. Z jednej strony go nie znoszę, a z drugiej coś mnie do niego ciągnie, ale nie chcę popularności. Wszyscy będą myśleli, gdybym z nim była, że jestem z nim tylko dla sławy… żenada. Pierdole to. Jeżeli on będzie coś do mnie czuł i jeżeli ja się w nim na serio zakocham, to nie będę zważała na słowa innych, na hejty, na nic, choć z pewnością będzie mnie to raniło. Zawsze udaję, że jest spoko, nawet jak tak nie jest.. 

- „Raczej za kim J Za mną haha. H. xx”
- „Tak, jasne. Ale się za Tobą stęskniłam, no nie mogę. Chyba się popłaczę, że nie ma Ciebie tu ze mną.”
- „No nie bądź taka. Przyznaj się w końcu, że za mną tęsknisz. xx”
- „Pff, ten tęskni kto pierwszy napisał. Aa mam Cię.”
- „Wcale, że nie. Ale tak, skoro już piszemy sobie, to może wyjdziemy gdzieś jutro? xx”
- „Randka?”
- „Nie, przyjacielskie spotkanie. xx”
- „Czy ja wiem. Mam wiele innych ciekawszych rzeczy do roboty niż spotkanie z Tobą.”
- „Ale jesteś szczera. Do bólu. L xx”
- „No to przyznaj się w końcu Harry, że chcesz iść ze mną na randkę.”
- „Tak randka. Więc? xx”
- „Pomyślę. A gdybym się zgodziła to gdzie, o której?”
- „Wieczór, koło 10pm. London Eye. Jak? xx”
- „Kuszące.”
- „No nie męcz mnie tak skarbie xx”
- „Jeszcze nie skarbie, kochanie.”
- „A ja lubię jak mówisz mi kochanie, a w sumie piszesz. To co? xx”
- „Co Ty taki niecierpliwy kotku?”
- „Myszko. Nie graj ze mną. Więc? xx”
- „No nie wiem.”
- „Co nie wiesz? L Broke my heart xx”
- „Oj no dobra. Niech będzie. Przyjdź za dziesięć 10pm. x”
- „Będę. Dla Ciebie zawsze. xx Dobranoc piękna.”

Tak, to była moja męcząca konwersacja z Harry’m. Potrafi doprowadzić człowieka do kurwicy. Ale nie tym razem. Haha. Czyżbym się zauroczyła? Zauroczenie może i tak, na pewno jeszcze nie zakochanie. Jeszcze nie. Pisanie z Harry’m sms'ów trochę czasu zajęło. Później jeszcze ogarnęłam twitter’a, follow’nęli mnie wszyscy z 1D, ich dziewczyny i Josh. Oo. Zaraz w @Connect zrobi się burdel. Wychodzę stąd, bo mnie zjedzą, jak to obczają. Idę spać. Mam gdzieś siedzenie na necie. Branoc.

Wstałam o 11. Normalka. Zjadłam śniadanko. Clara zaraz wychodzi gdzieś z Josh’em, później jedzie do niego. Jak tam chce. Niech pamięta, jak chce skończyć studia, niech chociaż porządnie się zabezpiecza. Wydaje mi się, że to robi. Tabletki poszły w ruch. W sumie się nie dziwię, ale ona z pewnością miała problem żeby się przełamać, żeby używać antykoncepcję. Jesteśmy wierzące, no ale.. wiadomo jak to jest. Poczytałam sobie książkę. Pooglądałam TV, posiedziałam na necie. Zjadłam obiad. Znowu czytałam książkę. Zerknęłam na zegarek. Dopiero 8pm. dużo czasu, ale co tam pójdę się szykować. Wzięłam kąpiel. Była już za dziesięć 9pm. Przyszykowałam sobie ubranie, zrobiłam lekki make-up, poprawiłam lekko lokówką moje loczki. Ubrałam się w jeansy, czerwone converse, czerwony top i czarny sweterek, zeszłam na dół i czekałam. Dokładnie za dziesięć 10pm. zadzwonił dzwonek od domofonu.
- Tak?
- To ja – zaśmiał się głos. Wiadomo było, że to Harry, poznam jego głos nawet na końcu świata. – Ja Styles, Harry Styles.
- Haha. W Bond’a się bawisz? Wchodź.
Otworzyłam drzwi. Hazza wyglądał bardzo męsko. Miał ubrane czarne jeansy, białe converse, czarny 
T-shirt, na który narzuconą miał niebieską koszulę. Uśmiechnął się. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Przytulił mocno. Pachniał niesamowicie. Mogłabym tak trwać w tym uścisku wiecznie, ale odsunęłam się od niego.
- To co idziemy? – zapytałam.
- Tak, jasne. Chodźmy. – uśmiechnął się.
Zamknęłam drzwi. Wyszliśmy za furtkę i ruszyliśmy na London Eye. Gadaliśmy całą drogę. Na miejscu wykupiliśmy rundkę na London Eye. Siedzieliśmy obok siebie wpatrzeni w miasto nocą, ciągle rozmawiając. Było ślicznie. Śliczniej niż za każdym razem jak byłam tu sama. Stanęłam i patrzyłam na miasto. Harry stanął koło mnie. Złapał mnie za rękę, obrócił w swoją stronę, złapał mnie w pasie i popatrzył  głęboko w oczy. Jego zielone tęczówki są chyba hipnotyzujące, bo nie mogłam przestać na niego patrzeć.
- Pierwszy raz zobaczyłem Cię właśnie na London Eye. – uśmiechnął się zniewalająco.
- Jak to?
- To ja śledziłem Cię, aż pod Twój dom. Przez to, w sumie dzięki temu, że chciałem zobaczyć Cię po raz kolejny udało mi się Ciebie uratować. Wtedy widziałem Cię po raz drugi. Myślałem, że nigdy nie będę mógł Cię dotknąć, przede wszystkim, że nie będę mógł Cię poznać… to było bolesne. Przepraszam, że jak przyszłaś podziękować to zachowałem się tak jak sama widziałaś…
- Cii .. – zasłoniłam mu usta. – Wystarczy. Nic już nie mów. Dziękuję. Wybaczam Ci. – posłałam mu swój uśmiech.
- Właśnie, to jest to co kocham najbardziej. Twój uśmiech. Potem oczy, usta, nogi, włosy. Wszystko.
- Ha. Twoje oczy, loki, uśmiech.. wszystko.
Już chciał znowu coś powiedzieć. Znowu przyłożyłam mu palec do ust.
- Nie mów nic. W tej chwili jestem szczęśliwa.
Harry uśmiechnął się. Patrzył dalej tymi swoimi pięknymi zielonymi oczętami prosto w moje oczy. Powoli zaczął nachylać swoją twarz ku mojej. Coraz niżej, aż w końcu….





___________________________________
Czytasz-komentuj! x
Nicole nie zabijaj mnie już dodałam kolejny :) x