8/09/2012

Rozdział 2


Rano zbudziły mnie promyki słońca. Było na pewno bardzo wcześnie, a ja cholera zapomniałam zasłonić roletę, żeby mnie nie obudziło, bo kocham spać. Mniejsza o to i tak już nie zasnę, mimo że dopiero 8 rano. Porażka. Idę n dół, zrobić sobie coś do jedzenia. Obszukałam szafki i znalazłam upragnioną NUTELLĘ. Jak zawsze zrobiłam sobie 3 kanapki z grubą warstwą przepysznej czekolady. Wcześniej nastawiłam sobie wodę na gorącą, gorzką herbatę. Powiecie dziwaczne, ale herbatę zawsze piję gorzką. Nauczyłam się tak podpijając od mamy jak byłam mała. Dziwne jest to, że robię sobie herbatę, bo moim ulubionym „napojem” do popijania jest woda, zwykła niegazowana woda. Dobra przygotowałam sobie śniadanko, herbatkę i poszłam do salonu. Włączyłam TV i przeleciałam programy. Ostatecznie zostawiłam na jakimś programie muzycznym i słuchałam piosenek. Do tych, które znałam dodatkowo sobie podśpiewywałam. Jedno co nie mogło wyjść z mojej głowy, to ten tajemniczy chłopak, który wczoraj mnie śledził. Może sobie pójdę na miasto. Albo nie poczekam aż Clara wstanie i z nią pójdę. Koło godziny 10 do kuchni weszła zaspana Clara, poszukująca czegoś do zjedzenia. Tak jak ja przejrzała szafki i wyciągnęła NUTELLĘ. Zrobiła sobie kanapki i wzięła herbatę. Przyszła i usiadła obok mnie.
- Co tak wcześnie wstałaś? – zapytała ze zdziwieniem, bo widzi mnie na nogach wcześniej niż siebie.
- Nie zasłoniłam rolet i słońce mnie obudziło. – odparłam z niesmakiem.
- Aa. No to już wiem. Do rannych ptaszków nie należysz Kate. Haha. Ale dziś przeszłaś samą siebie.
- Tak wiem, wiem. Dobra zajadaj, pójdziemy na miasto. Co Ty na to?
- Spoko. Już kończę. Idź się ubierz, a nie siedzisz w piżamie, chyba tak na miasto nie pójdziesz, co?
- Ty też. Haha. Dobra ja idę się ubrać. Spotkamy się koło wyjścia.
Wyszłam z salonu i poszłam ubrać coś wygodnego. Najpierw zrobiłam mój „make-up” czyli pomalowałam oczy. Otworzyłam drzwi balkonowe, wychodzące na ogród, żeby sprawdzić, jaka jest pogoda. Nie padało. Widać nawet w Londynie czasami jest ładnie. Ubrałam zatem szorty, top i converse. Dołożyłam do tego jeszcze Ray-ban’y, bransoletkę i torebkę przez ramię, do której włożyłam telefon, portfel i klucze do mieszkania. Zeszłam na dół. Clara jak zwykle już czekała. Też miała ubrane szorty i converse(nasze ulubione trampki). Wyszłyśmy z domu. Clara zamknęła mieszkanie swoją parą kluczy i mogłyśmy iść na miasto. Słońce fajnie przygrzewało, a my śmiałyśmy się z przypominanych, to przez jedną to przez drugą, wspomnień z dzieciństwa. Weszłyśmy do Milkshake City. Zamówiłam sobie Shake’a M&M’s Chocolate, a Clara Ferrero Rocher. Nie zważałyśmy na ludzi siedzących w Milkshake City i dalej śmiałyśmy się jak głupie. Wydawało mi się, że ludzie patrzeli na nas jak na idiotki, ale mam to gdzieś. Niech myślą co chcą, my i tak wiemy swoje. Po raz kolejny poczułam czyjś wzrok na sobie. Rozglądnęłam się, lecz w Milkshake City było za dużo ludzi, żebym mogła wyłapać kto się na mnie gapi. Wzięłam Clarę za rękę i przepychając się przez tłum wyszłyśmy na zewnątrz.
- Boże, jaki ścisk. – powiedziała oddychając głęboko Clara.
- No bez kitu. Tyle ludzi, że masakra. Wszyscy mieli ochotę na shake’a nagle. Dziwne.
Znowu zaczęłyśmy się śmiać i ruszyłyśmy w dalszą drogę. Po przejściu stosunkowo krótkiej trasy usiadłyśmy sobie na ławce. Śmiałyśmy się nie wiadomo z czego. Obczajałyśmy każdego przechodnia. Najczęściej opisywałyśmy ich w języku polskim, ale czasami mówiłyśmy to ciszej, bo wydawało nam się, że ta osoba może być Polakiem. Czas mijał nam bardzo miło. Zawsze tak było, bo miałyśmy mnóstwo wspólnych zainteresowań, więc nigdy się nie nudziłyśmy w swoim towarzystwie. Mnie jednak znowu zaczęło się wydawać, że ktoś mnie obserwuje. Boże, co ja z tym mam. Chyba już jestem przewrażliwiona przez tamten incydent w nocy. Nie no, chyba jednak ktoś się non stop na mnie gapi. Clara zauważyła, że coś jest nie tak i od razu zapytała:
- Co jest Kate? Coś się stało?
- Wiesz co, nie, ale mam takie dziwne odczucie, że ktoś się na nas gapi. Tak samo było w Milkshake City.
- Coś Ty, Kate. Jest tu tylu ludzi, że i tak nie zgadniesz kto to. Poza tym, też bym się patrzała na takie dwie dziewczyny, które non stop się śmieją i myślałabym, że są jakieś dziwne, gdybym nie była jedną z nich. – zaśmiała się Clara.
- Może masz rację. – odpowiedziałam i znowu zaczęłam się śmiać.
Postanowiłyśmy, że wrócimy do domu, bo nie ma co siedzieć cały dzień na mieście. Chociaż może najpierw pójdziemy na obiad, a w zasadzie na pizzę do Pizza Hut. Weszłyśmy do restauracji i zamówiłyśmy sobie dużą pizzę, sos czosnkowy i pomidorowy, barek sałatkowy i coca-colę, do której miałyśmy dolewkę(na szczęście). Mm. Jedzenie było pyszne. Ludzie siedzący w Pizza Hut, zapewne się dziwili, że dwie drobne(pod względem wagi, nie wzrostu, bo ja mam 172, a Clara 165) dziewczyny mogły tyle zjeść i wypić. O_O niech się nie posikają z tego zdziwienia. Zapłaciłyśmy za swój obiad i poszłyśmy do domu. Nie było to blisko, ale spacer dobrze nam zrobi, szczególnie po tak sytym obiedzie. Znowu całą drogę się śmiałyśmy, najczęściej nie wiadomo z czego. Na jednej z głównej ulic zobaczyłyśmy grupkę piszczących lasek.
- Ciekawe na kogo tak piszczą. – powiedziałam.
- Chyba na One Direction, bo jeżeli dobrze widzę, właśnie idą od tej strony jak my przyszłyśmy. – odpowiedziała Clara.
- No masz rację. – kiwnęłam znacząco głową. – Ci to mają przejebane życie, co nie? Non stop piszczące panienki. A później dziwić się, że myślą, że wszystkie są takie i każda na nich poleci.
- A no. Pewnie tak myślą, ale współczuję im trochę. – odparła Clara. – No zobacz, przecież przez ten pisk można stracić słuch.
- Wiem, wiem. Też mi ich trochę szkoda.
Spojrzałam na Clarę i znowu zaczęłyśmy się śmiać. Odwróciłyśmy się i poszłyśmy dalej do naszego mieszkania. Nie wiedziałyśmy, że naszym śmiechem zwróciłyśmy uwagę chłopaków z 1D.
---------------------------------
Prawdę mówiąc śledzimy te dwie dziewczyny od Milkshake City. Tak, tak. Jesteśmy detektywami. Harry się uparł, bo mówił, że widział tą brunetkę już gdzieś wcześniej, ale nie chciał powiedzieć gdzie. Były urocze. Doprawdy. Teraz znowu je zauważyliśmy tylko dlatego, że się zaśmiały.
- Zobaczycie… - powiedział Harry.
- Zobaczymy, ale co? – zapytałem z Liam'em, Niall'em i Zayn'em równocześnie.
- Zobaczycie, że ta dziewczyna będzie kiedyś moja. – wskazał na brunetkę odchodzącą ze śmiechem.
- Aaaa. Ta, którą śledzimy przez pół dnia. – odparł Zayn. – No nie powiem, niezła laska. Ciekawe jakie ma oczy.
- Malik, kurwa. – zdenerwował się Styles.
- No co, kurwa? Nie można sobie pomyśleć Styles? Bo Ty od razu zazdrosny? Jeszcze nie jest Twoja. – powiedział już lekko wkurwiony Malik.
- No dobra. Sory, Zayn. Nie chciałem. Masz rację. – przyznał Harry.
- Właśnie Harry. Nie przesadzaj, jeszcze nawet z nią nie rozmawiałeś, a już myślisz, że jest Twoja. A może wolałaby Malika, albo mnie. – zaśmiałem się - Poza tym, skąd wiesz, że nie ma chłopaka? Takie nigdy nie są samotne.
- Ej no. Tego nie wiem, ale co do Was. Wy macie swoje ukochane. Hmm? Eleanor, Perrie? Chyba dobrze o tym wiecie. – powiedział tym razem pewny siebie Styles.
- Kurwa, no nie. Ma rację. – burknąłem.
- Dokładnie. – potwierdził Zayn.
- Ale Wy macie problemy. – dodał Niall. – Ja to jestem pod wrażeniem tego ile one, takie chudziny, zjadły. Woo. Bardzo dużoooooo.
- No, masz rację Niall. – zaśmiał się Liam. – A teraz chodźmy, bo zaraz się zbierze kolejna grupka dziewczyn. I znowu będziemy tu stali kolejne pół godziny.
---------------------------------
Doszłyśmy do domu zmachane, zmęczone. W prawdzie zrobiłyśmy trochę kilometrów, ale bez przesady. Każda z nas wzięła szybki prysznic. Później wzięłyśmy swoje laptopy (Sony Vaio) nasze kochane soniacze i weszłyśmy na twitter’a. Ogarnęłyśmy profile gwiazd. Na końcu weszłam na profil Styles’a, który dodał niedawno wpis: „I will find you. You’ll be mine”. Hmm. Ciekawe o kim to. Haha. Prawdę mówiąc, to pierwszy bardziej zrozumiały tweet Hazzy, bo zazwyczaj pisze niezrozumiałe rzeczy. Tak między nami on i Malik podobają mi się najbardziej z całej piąteczki i jak dzisiaj ich zobaczyłam do przyznam, że wyglądają lepiej niż na zdjęciach. Za to ulubionym Clary jest Niall, ale i tak potajemnie kocha się w ich perkusiście Josh’u. Haha. Mówiła, że jakby ich poznała to chciałaby być z Josh’em. Nie powiem. Jest fajny. Tylko troszkę za niski jak dla mnie, albo to raczej ja urosłam trochę za wysoko dla niego. Haha. Dobra dodam tweet: „OMG! I and @clara_cox saw One Direction today!! Aaaaaa. Please don’t scream girls! #loveya”. Powiedziałam do Clary:
- Zobacz w swój @Connect! Haha.
- Ok. Już patrzę. – odparła z uśmiechem Clara. – Oo. Dodałaś tweet’a. czekaj dodam podobnego: „I and @kate_collins saw 1D today!! Haha. Who of you want to see them too? #tweetme #loveya”.
- Dodałaś? – zapytałam.
- Tak, ogarnij swój @Connect.
- Dobra już patrzę. – powiedziałam z uśmiechem. – Haha. Dobre. Teraz zobacz ile osób Ci tweet’nie odpowiedź na Twoje pytanie.
- No, poczekamy zobaczymy.
Nie minęło kilka minut i w @Connect Clary zaroiło się od odpowiedzi. W moim też nie było pusto. Dziewczyny pytały jak to możliwe. W szczególności nasze „zakochane na zabój” w 1D koleżanki z Polski. Nie odpisywałam każdej z osobna, tylko dodałam kolejny tweet, to było zdecydowanie łatwiejsze. A brzmiał on tak: „I live with @clara_cox in London now. We saw them on the street. #answer #loveya”.
Dziewczyny nie odpuszczały I dalej pisały na mój @Connect przeróżne rzeczy, np. czy ich dotknęłam czy nie wiadomo co jeszcze innego. Masakra jakaś. Nigdy też nie myślałam o tym, że mogłabym być z którymś z nich, bo zaraz wszyscy gadaliby, że jestem z którymś jedynie dla popularności. My bez tego jesteśmy popularne na twitter.com, bo prowadzimy jedno konto właśnie o nich, a także o Cher Lloyd, Little Mix czy na temat Ed’a Sheeran’a. Dziewczyny, jak nam się wydaje kochają nasze konta i non stop spotykamy się z samymi miłymi słowami z ich strony. Jednak wydaje mi się, że wszystko by się zmieniło, gdyby któraś z nas była z jednym. Kto wie. Haha. Dobra co ja sobie wymyślam O_O już przesadzam, chyba to przez to niewyspanie.
Około północy poszłyśmy spać. Przed snem zasłoniłam rolety, żeby rano słońce mnie znowu nie obudziło. Poszłam się umyć i ubrać w moją ulubioną piżamę. Legnęłam w moim łóżku i oddałam się w objęcia snu. Śniły mi się dziwne rzeczy. Znowu ta postać. Tym razem za mną biegła, a nie szła powoli jak pierwszego dnia w Londynie. Złapała mnie, założyła mi worek na głowę, tak że nic nie widziałam i zaciągnęła mnie w jakieś miejsce. Zaczęła mnie rozbierać, dosłowniej mówiąc zrywał ze mnie ubrania. Próbowałam się wyrwać, ale nie miałam tyle siły. Każda próba ucieczki kończyła się mocnym uderzeniem głowy o kamień. Ten ktoś mnie zgwałcił i zostawił w jakimś miejscu z rozwaloną głową. Przebudziłam się cała spocona. Oddech miałam bardzo szybki i nierówny. Byłam przerażona. Dochodziła trzecia nad ranem. Postanowiłam dziś wieczorem to sprawdzić. Teraz znowu położyłam się spać. Obudziłam się koło 10. Przed oczami dalej miałam ten przerażający sen. Za każdym razem jak chciałam o czymś pomyśleć, przypominałam sobie o tym. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Z drugiej strony, moje sny nie są raczej prorocze, więc nie mam się czego bać.
Dzień minął bardzo szybko. Późnym wieczorem, kiedy Clara się położyła, poszłam znowu na London Eye. Zrobiłam tak samo jak wtedy. Znowu czułam kogoś wzrok na sobie. Po przejażdżce wyszłam i ruszyłam szybkim krokiem do domu. Po raz kolejny ktoś za mną szedł, ale nie biegł. Przyśpieszyłam. W pośpiechu wbiegłam do domu i położyłam się spać. A jednak moje sny się nie spełniają. Zasnęłam z uśmiechem na twarzy. Jednak sen i tej nocy się powtórzył. Obudziłam się tak jak wczorajszej nocy. Serce waliło mi jak oszalałe. Zegarek znowu wskazywał, że dochodzi trzecia rano. Do trzech razy sztuka, pomyślałam. Teraz idę spać. Wieczorem zrobię to samo. Tak wiem. Jestem totalną wariatką. Bo jeżeli dziś się to stanie, to co ze mną będzie? Nie chcę zostać zgwałcona, chcę zrobić to z facetem, którego będę kochała, a on będzie kochał mnie. Boże. Głupia jestem, ale pójdę.
Tego wieczoru powiedziałam Clarze, że wychodzę i jeżeli nie wrócę za więcej niż godzinę, niech mnie szuka. Clara nie wiedziała o co mi chodzi, bo jej nic o śnie nie mówiłam, ale się zgodziła. Powiedziała nawet, że nie będzie spała tylko czekała na mnie. Znowu tam poszłam. Zrobiłam jak zawsze rundkę London Eye. Po raz kolejny czułam kogoś wzrok. Po przejażdżce ruszyłam do domu. Nagle usłyszałam za sobą kroki. Co chwilę stawały się coraz głośniejsze. Przyśpieszyłam, ale osoba za mną zrobiła to samo. Chciałam uciekać, ale nie zdążyłam. Mama mówiła, nie igraj ze swoim losem, bądź ostrożna, a nic ci się nie stanie. To na nic. Jestem głupia. Co mam robić? Złapał mnie za rękę. Spanikowałam. Był w kominiarce, nie widziałam jego twarzy. Tak jak we śnie włożył mi worek na głowę i zaciągnął siłą w jakieś miejsce. Próbowałam krzyczeć. Wyrywałam się. Wszystko na nic. Każdy krzyk, każda próba ucieczki kończyła się uderzeniem o kamień. Czułam jak całą moja głowa pulsuje. Żeby jeszcze bardziej się nade mną poznęcać ściągnął mi worek. Patrzył prosto w oczy. Nagle zaczął się do mnie dobierać. Krzyczałam i próbowałam się wyrwać, mimo że wiedziałam, iż skończy się to kolejnym mocnym uderzeniem o kamień. Uderzył jeszcze raz. Straciłam przytomność. Nie wiem co było dalej. Moim oczom ukazała się ciemność, nic więcej. Zwyczajna ciemność….





____________________________
Jak? Czytasz - komentuj. Bardzo Was proszę xx

2 komentarze:

  1. Świeeetne :D czekam na jeszczee ! zaprasam do mnie http://canloveyoumorethanthisx.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń