8/13/2012

Rozdział 5


Nie no nie wierzę. To chata ONE DIRECTION!! Że co kurwa? Któryś z nich uratował mi życie? Ja śnię, czy pielęgniarce pojebały się adresy. Już sama nie wiem. Spojrzałam na Clarę, ona na mnie. Stojący w drzwiach Niall Horan spojrzał na mnie, ja na niego. Nie wiedzieliśmy co robić.
---------------------------------
*retrospekcja*
Myślałem o Tej dziewczynie całą noc. Chciałem się dowiedzieć czy już się przebudziła, bardzo chciałem też poznać jej imię. Postanowiłem poprosić o pomoc Tomlinsona.
- Lou! Chciałbyś mi pomóc?
- Zależy o co chodzi Loczku. – odparł.
- No chodzi mi o to żebyś poszedł ze mną do szpitala i pomógł dowiedzieć się w sprawie tej dziewczyny. Twoja mama ma dyżur prawda? Może mi pomoże.
- Hmm. Można spróbować, ale wątpię czy nam coś powie. Przecież obowiązuje ją tajemnica lekarska.
- Ale chodźmy spróbować.
- No dobrze Harry. Zrobię to dla Ciebie.
Pojechaliśmy do szpitala. Na dyżurze była mama Lou.
- Cześć mamuś! – krzyknął Louis.
- Dzień dobry pani Tomlinson.
- Witajcie kochani. Co Was tu sprowadza? – zapytała z uśmiechem.
- Harry ma do Ciebie prośbę… Chodzi o tą dziewczynę, którą przywieźli cztery dni temu w nocy. Wiesz coś o tym?
- A tak, wiem. Pamiętam. Przykry przypadek.
- Pani Tomlinson, powiem prosto z mostu. Chciałbym wiedzieć co z nią i jeżeli można to chciałbym poznać jej dane.
- Oj Harry, chciałabym pomóc, ale nie mogę Ci nic powiedzieć. Tajemnica lekarska, no wiecie.
- Nic? Kompletnie nic?
- Ale czemu chcesz to wiedzieć?
- Bo to on ją znalazł i przywiózł do szpitala. Nie miałaś nocki, więc nie wiesz. – powiedział Lou.
- Aha. To już rozumiem, czemu tak się nią interesujesz. Ale ja nic nie mogę zrobić.
- No to szkoda. – posmutniałem. – Nie będziemy już pani przeszkadzać. Do widzenia.
- Pa mamo. – dodał Louis.
Kierowaliśmy się już do wyjścia, gdy nagle mama Lou krzyknęła:
-Czekajcie. Podejdźcie jeszcze na chwilkę.
Szybko podbiegłem do recepcji. Louis zaraz za mną.
- Tak? – spytałem.
- Mogę zrobić jedynie tak: jeżeli ona będzie szukała tego, kto jej pomógł, to mogę podać jej Wasz adres. Co Wy na to? – uśmiechnęła się.
- Ja się zgadzam.
- No dobry pomysł mamuś. – odparł Louis.
- Dobrze, w takim razie tak zrobię.
- Ok. Dziękuję. Do widzenia.
- Po raz kolejny, pa mamo!
- No pa, pa! Do zobaczenia. A i Harry, tak między nami, ona już jest w domu. Wczoraj się obudziła. – uśmiechnęła się pani Tomlinson.
- Dziękuję. Do zobaczenia. Miłego dnia życzę.
Wróciliśmy do domu. Chłopaki jak zwykle wypytali o wszystko, bo zawsze chcą wiedzieć każdy szczególik tego zdarzenia. Mój humor nieznacznie się poprawił. Wiem już, że odzyskała przytomność. Teraz muszę czekać. Mam nadzieję, że będzie szukała tego, kto jej pomógł.
---------------------------------
Niall przerwał niezręczną ciszę:
- Cześć dziewczyny. Chwila, już chyba wiem po co tu przyszłyście. Wejdźcie do środka, a ja zaraz zawołam do Was Harry’ego.
- Chyba jednak nie wiesz po co przyszłyśmy, bo my nie do Harry’ego.
- Wydaje mi się, że jednak do niego. To Ty jesteś tą dziewczyną, która leżała w szpitalu, prawda?
Zamurowało mnie. Skąd Horan wiedział, że leżałam w szpitalu?! Może jednak dobrze trafiłyśmy.
- A skąd to wiesz? – wydukałam.
- Oj to długa historia, Styles Ci wytłumaczy. – uśmiechnął się. – STYLES!!!! Masz gości! – wrzasnął nagle Niall.
- Co się tak drzesz Niall. I niby kto coś ode mnie chce?
- Chodź to sam się przekonasz.
- Weź nie chce mi się iść do drzwi. Zabierz gości i zaproś do salonu. – krzyczał Styles z jak wnioskuję z salonu.
- Jak słyszałyście – zwrócił się w naszą stronę Horan – zapraszam Was do środka. Nie krępujcie się.
Weszłyśmy. Niall zaprowadził nas przez wielki korytarz, w którym znajdowały się ogromne schody prowadzące na górę. Po przejściu kilku metrów weszliśmy do salonu. Siedziała tam reszta zespołu i ich perkusista. Patrzeli w TV i jeżeli się nie mylę grali w FIFĘ. Haha. Nie raz grałam w to z Clarą i bratem. Nawet niezła gra. Chłopaki byli tak tym zajęci, że nawet nie zauważyli jak stanęliśmy za nimi, a ja z Clarą przyglądałyśmy się im jak bandzie dzieciaków.
- No Styles, może przywitasz swoich gości, a nie się bawisz. – powiedział Niall ze śmiechem.
- Jasne, jasne. Momencik. – odparł Styles.
W naszą stronę odwrócił się Malik i Devine. Malik’a zamurowało.
- Ty, Harry. Weź się ogarnij, to ona. – wydukał.
W naszą stronę głowę odwrócił Liam i Louis. Zaraz po nich spojrzał przerażony Harry. Zamurowało go. Nie wiedziałam dlaczego. Aż tak źle wyglądam czy co? A w dupie to mam co o mnie myślą.
- Dobra, ja przejdę od razu do rzeczy. – powiedziałam. – Wnioskuję z wypowiedzi Niall’a, że jeżeli dobrze trafiłyśmy, to tym który mi pomógł ma być Harry. W takim wypadku, skoro już znalazłam osobę, która mi uratowała życie, w pewnym sensie, chciałam podziękować. Dlatego Harry, dziękuję że byłeś jakimś cudem w pobliżu i przywiozłeś mnie do szpitala. Serio wielkie dzięki. – uśmiechnęłam się.
- Dokładnie. Ja też dziękuję. Ona jest dla mnie jak na razie najważniejszą osobą i gdybym ją straciła, nie miałabym po co żyć. – dodała Clara.
Styles nie odpowiadał. Malik szturchnął go łokciem. Ten otrząsnął się i powiedział:
- No wiesz, nie ma za co. No to jaką masz nagrodę dla swojego wybawiciela? – posłał do mnie bardzo irytujący uśmieszek.
Nie powiem. Dosłownie mnie wkurwił. Nagroda?! Za co? Przecież nie musiał mnie ratować, skoro nie chciał.
- Oczekujesz nagrody, tak? – spojrzałam na niego złowrogo.
- A co, nie należy mi się za ratunek? Przecież dzięki mnie on Ciebie nie zgwałcił, no i w dobrym momencie trafiłaś do szpitala.
- Wiesz co, Styles. Myślałam, że jesteś inny. To po jaką cholerę mnie ratowałeś, skoro oczekujesz teraz jakiejś nagrody. Przecież ja nawet nie prosiłam o Twoją pomoc! Po chuj mnie ratowałeś! W takim momencie wolałabym zostać zgwałcona i wolałabym tam umrzeć, skoro ratowałeś mnie tylko dla jakiejś pojebanej nagrody. Zwyczajne dziękuję jak widać nie starczy gwiazdeczce. – mówiłam rozwścieczona – Wiesz co, szkoda mi Ciebie. Woda sodowa już walnęła Ci do głowy, bo myślisz, że każda panienka, wiedząc że uratował ją sam HARRY STYLES posikałaby się przed nim, rzuciłaby się mu w ramiona i oddałaby mu całą siebie. Czyżbym się nie myliła? Co do mnie, ja do takich nie należę. Chciałam podziękować, ale Tobie to nie wystarczyło, więc żegnam. Mam nadzieję, że Cię już nigdy więcej nie spotkam.
Ruszyłam do wyjścia. Zdążyłam jeszcze zobaczyć jak Clara flirtowała wzrokowo z Josh’em. Rozśmieszyło mnie to, bo wiedziałam, że on się jej podoba. Jednak gdy oddaliłam się od kanapy chłopaków i kierowałam się do drzwi, Clara bardzo szybko dobiegła do mnie i szła równo ze mną. Wyszłam z ich domu trzaskając za sobą drzwiami. Jak on śmiał być taki bezczelny! A zarazem te jego oczy patrzące prosto w moje powodowały, że w każdej chwili mogłam się rozpłynąć, ale na szczęście byłam twarda. Wygarnęłam mu tak, jak zawsze robiłam to każdemu, kto mi podpadł. Clara też taka była. Szłyśmy w stronę naszego samochodu, gdy usłyszałam za sobą jakieś krzyki:
- Ej, zaczekaj! Ja nie chciałem. Przepraszam. Zachowałem się jak jakiś dupek. – Styles gonił za mną krzycząc.
Odwróciłam się.
- Wiesz co, nie odzywaj się do mnie wielki panie gwiazdo. Myślisz, że wszystkie rozumy pozjadałeś i jesteś najlepszy na świecie, że możesz się każdym bawić? Nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna za ratunek, ale w takich chwilach chciałabym NIE ŻYĆ. Rozumiesz? Chciałabym leżeć i wąchać kwiatki od spodu. Zostaw mnie w spokoju.
- Chociaż powiedz jak masz na imię, będę wiedział kto mnie nienawidzi z całego swojego serca. – spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczętami.
Nie mogłam. Byłam na niego wściekła, ale te oczy i cholernie zabójczy uśmiech powoli uspokajał moje nerwy. Jestem pewna, że jak zostałabym tu dłużej całkowicie przestałabym go nienawidzić.
- Dobra. Tylko imię. Jestem Kate, a teraz żegnam Ciebie Styles. – spojrzałam na niego bardzo zimnym spojrzeniem. Z pewnością miałam iskry w oczach z całej tej złości.
Całej tej kłótni przyglądała się reszta. Wyglądali jak małe dzieci, oglądające bardzo ciekawy film. Rozśmieszyło mnie to, ale nie chciałam, żeby widzieli, dlatego szybko weszłam do samochodu i zaczęłam się śmiać.
- Też się śmiejesz z ich min? – zapytała ze śmiechem Clara.
- Tak!! Nie no nie mogę.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Ale prawdę mówiąc, ten Styles to skończony cham, ale niestety uroczy.
- Weź Kate ogarnij się. Nienawidzisz go, czy Ci się podoba. Haha. Bylibyście fajną parą. To od razu widać. Iskrzyło między Wami. Oj!! – śmiała się Clara.
- A Ty też nie lepsza. Josh i słodkie oczka. – wytknęłam jej język. – Jestem pewna, że masz jego numer. Mam rację?
Zaczerwieniła się, co oznaczało, że ma.
- Tak, wiedziałam!! Haha. Jak ja Cię dobrze znam. Dobra jedziemy do domu.
Całą drogę, mimo niezbyt miłego incydentu z Hazzą, śmiałyśmy się. W domu byłyśmy po 11 w nocy. Padnięta położyłam się do łóżka. Nie zasnęłam jednak od razu. Myślałam o tym cholernym dupku, który mimo wszystko chyba mi się spodobał, ale ja lubię grać niedostępne. Jak będzie próbował to wtedy zobaczymy co będzie dalej. Haha.
---------------------------------
- Uuuu Harry, ale z niej ostra laska. – krzyknął Zayn, jak tylko samochód odjechał. – Nie spodziewałem się, że tak Ci dowali.
- Mimo to, Malik, mój cel, który miałem osiągnąć zakończył się sukcesem. – odparłem zadowolony.
- Że niby co takiego? – zapytał Louis.
- Znam jej imię. Ha. A to chciałem wiedzieć od początku.
- No to jak ma na imię? – spytał Daddy.
- Kate. Urocza jest gdy się wścieka. Oj dobry charakterek ma.
- Jest wygadana i inteligentna. – powiedział Zayn. – No i ma ładne oczy. – dodał.
- Oj Malik, masz Perrie. Kate jest - chłopcy spojrzeli na mnie znacząco - dobra no będzie moja. – powiedziałem całkiem pewny siebie.
- No, tak. Dobrze. – powiedział Niall. – Chodźmy coś zjeść, bo umieram z głodu. Chwila, Josh coś Ty taki nieobecny?
- Właśnie? Widziałem te Twoje maślane oczy jakie robiłeś do tej drugiej. – zaśmiał się Louis.
- I co? Zazdrościsz? – spytał zirytowany Josh.
- Ciekawe czego ma zazdrościć. – dodałem
- No wiesz Harry. Ja chyba zdobyłem dziś więcej niż Ty. – zaśmiał się Devine. – Ta druga, blondyneczka to Clara, a na dodatek wymieniliśmy się numerami telefonu. No i co stary, zatkało?
- Haha. Ale Ci dowalił, bro. – zaśmiał się Zayn.
- Em.. no i co, że masz jej numer. Ja tam będę miał już niedługo nr Kate. Zobaczysz. – wymamrotałem.
- No, no czekamy na to niecierpliwie. – powiedzieli równocześnie.
- Dobra, chodźmy coś zjeść. Mój żołądek się domaga. – jęczał Niall.
Poszliśmy do domu. Ja nie chciałem siedzieć z nimi w salonie i poszedłem do swojej sypialni. Walnąłem się na łóżko i myślałem o Kate. Kurde, te jej iskierki w tych niebieskich oczach, ta złość były takie słodkie. Dziwak ze mnie. Muszę coś zrobić, żeby się z nią spotkać. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem, a śniły mi się same przyjemne rzeczy.





_______________________________
Czytasz-komentuj!
Przepraszam, miałam dodać ten rozdział wczoraj wieczorem, ale było zakończenie Olimpiady i wyszło jak wyszło. Sory x Jest on dziś. Mam nadzieję, że się spodoba.

5 komentarzy:

  1. CUDO!
    Kocham to opowiadanie :)
    Czekam z niecierpliwością na dalsze losy Kate i Harry'ego ;D
    Pzdr. i dzięki za poinformowanie :)
    @agataXox

    OdpowiedzUsuń
  2. o jaaa. <3 zakochałam się w tym blogu. <33

    OdpowiedzUsuń
  3. o boże!!! zajebisty jest ten blog ^^ kocham poprostu go kocham :) aha i lubię takiego Harry'ego jakiego przedstawiasz :D czekam na następny rozdział :*

    zapraszam :) : http://cantsayno1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń