- No co się teraz tak na mnie patrzysz Styles? – zapytałam.
- A co nie można? Chyba po to mam oczy. – zaśmiał się.
- Wiesz jednego mógłbyś już nie mieć. Po cholerę Ty się z tym gościem biłeś? Przecież nic nie zrobił. Poza tym, to nie umiesz zbyt dobrze dołożyć.
- Ty się jeszcze pytasz po co ja się z nim biłem?
- Tak, pytam się. Bo to niedorzeczne dla mnie. Jeżeli komuś na kimś zależy to wystarczy tej osobie to powiedzieć, a nie robić przy okazji podbijać sobie oczy.
- Jasne, mówisz, że wystarczy powiedzieć, co się czuje. Ale Ty wcale mnie nie chcesz słuchać. Chciałem zwrócić Twoją uwagę.
- Bijatykami nie przyciągniesz mojej uwagi i na pewno nie poprawi to mojego stosunku do Ciebie.
- Mówisz, że nie przyciągnę Twojej uwagi? To w takim razie, co tu robisz? – zapytał się z tym swoim irytującym uśmieszkiem.
- Ja.. – zająknęłam się. – Po prostu, ktoś musiał się Tobą zaopiekować. Chłopaki mają swoje życie, Twoja siostra wcześniej wyrwała z imprezy, a ja byłam sama, znam Cię, więc chciałam Ci tylko dotrzymać towarzystwa. Bez żadnych podtekstów. – spojrzałam na niego wzrokiem zwycięzcy.
- Jasne. Tak naprawdę martwiłaś się o mnie, bo Ci wpadłem w oko.
- Haha. Tak. Wmawiaj sobie. Oko mam za małe, żeby taki Harry w nim mógł siedzieć. – walnęłam mu ripostę.
- Oo. Jaka waleczna. Znowu się zaczyna. Dobrze. Wygrałaś. Pozostańmy przy tym, że „niby” chciałaś dotrzymać mi towarzystwa, ja i tak wiem swoje.
- Mhm. Ty zawsze wiesz swoje i nigdy nie da Ci się nic wmówić, nawet jeżeli to ja mam rację. A siedź Sobie tu sam. Mam Cię w d… nie powiem, bo by wyszło, że mam dużą, bo się tam zmieściłeś. Radź sobie sam.
- A co nie można? Chyba po to mam oczy. – zaśmiał się.
- Wiesz jednego mógłbyś już nie mieć. Po cholerę Ty się z tym gościem biłeś? Przecież nic nie zrobił. Poza tym, to nie umiesz zbyt dobrze dołożyć.
- Ty się jeszcze pytasz po co ja się z nim biłem?
- Tak, pytam się. Bo to niedorzeczne dla mnie. Jeżeli komuś na kimś zależy to wystarczy tej osobie to powiedzieć, a nie robić przy okazji podbijać sobie oczy.
- Jasne, mówisz, że wystarczy powiedzieć, co się czuje. Ale Ty wcale mnie nie chcesz słuchać. Chciałem zwrócić Twoją uwagę.
- Bijatykami nie przyciągniesz mojej uwagi i na pewno nie poprawi to mojego stosunku do Ciebie.
- Mówisz, że nie przyciągnę Twojej uwagi? To w takim razie, co tu robisz? – zapytał się z tym swoim irytującym uśmieszkiem.
- Ja.. – zająknęłam się. – Po prostu, ktoś musiał się Tobą zaopiekować. Chłopaki mają swoje życie, Twoja siostra wcześniej wyrwała z imprezy, a ja byłam sama, znam Cię, więc chciałam Ci tylko dotrzymać towarzystwa. Bez żadnych podtekstów. – spojrzałam na niego wzrokiem zwycięzcy.
- Jasne. Tak naprawdę martwiłaś się o mnie, bo Ci wpadłem w oko.
- Haha. Tak. Wmawiaj sobie. Oko mam za małe, żeby taki Harry w nim mógł siedzieć. – walnęłam mu ripostę.
- Oo. Jaka waleczna. Znowu się zaczyna. Dobrze. Wygrałaś. Pozostańmy przy tym, że „niby” chciałaś dotrzymać mi towarzystwa, ja i tak wiem swoje.
- Mhm. Ty zawsze wiesz swoje i nigdy nie da Ci się nic wmówić, nawet jeżeli to ja mam rację. A siedź Sobie tu sam. Mam Cię w d… nie powiem, bo by wyszło, że mam dużą, bo się tam zmieściłeś. Radź sobie sam.
Rzuciłam mu szmatkę i wstałam z jego łóżka. Skierowałam się
w stronę drzwi.
- Ej no młoda czekaj. Sory. Nie chcę siedzieć tu sam.
Proszę.
- Jaka młoda? Jestem starsza od Ciebie mój drogi. Mam 19 lat, tyle co Liam, Niall i Zayn. I co zatkało?
- Nie wiedziałem, wyglądasz młodo, więc się ciesz, że myślałem, że jesteś młodsza. W takim razie zostaniesz, staruszko? – spojrzał na mnie zielonymi oczkami, choć pod jednym z nich policzek był purpurowy i tak wyglądał słodko.
- Dobra. Zostanę, ale nie baw się w te swoje gierki. Ok?
- Jaka młoda? Jestem starsza od Ciebie mój drogi. Mam 19 lat, tyle co Liam, Niall i Zayn. I co zatkało?
- Nie wiedziałem, wyglądasz młodo, więc się ciesz, że myślałem, że jesteś młodsza. W takim razie zostaniesz, staruszko? – spojrzał na mnie zielonymi oczkami, choć pod jednym z nich policzek był purpurowy i tak wyglądał słodko.
- Dobra. Zostanę, ale nie baw się w te swoje gierki. Ok?
Kiwnął głową. Pokazał mi miejsce na łóżku obok siebie.
- Chodź, legnij koło mnie. – uśmiechnął się.
- Czy ja wiem.
- No bez krępacji laska. Nic Ci nie zrobię. Proszę.
- Dobra. Już.
- Czy ja wiem.
- No bez krępacji laska. Nic Ci nie zrobię. Proszę.
- Dobra. Już.
Położyłam się koło niego. Przez chwilę milczeliśmy oboje,
ale Harry bardzo szybko zakończył niezręczną ciszę. Gadaliśmy bardzo długo, nie
wiem jak długo, bo obudziłam się w łóżku Harry’ego, jak by tego było mało to
jeszcze obudziłam się w jego objęciach. Dobra, mniejsza z tym. Było, wydaje mi
się, jeszcze wcześnie, bo Harry spał jak suseł. Słodki był jak spał. Poszłam do
pokoju, w którym miałam spać z Clarą. Jej też tam nie było, pewnie śpi z Josh’em.
Wzięłam prysznic i przebrałam się w szorty, top i kochane converse. Spojrzałam
na zegarek, była 9 rano. Posprawdzałam po pokojach ile jest osób. W jednym spali Zayn i Perrie, w drugim Lou i El, następnym Josh i Clara, a to dobre J, w kolejnym Dan i
Liam. Nigdzie nie było Niall’a. Zeszłam na dół i zajrzałam do salonu, na
rozłożonej kanapie spał słodko Niall z tą dziewczyną, z którą przetańczył chyba
całą noc. Weszłam do kuchni, ogarnęłam co jest i zabrałam się za
przygotowywanie śniadania dla całej 12. Koło 10 do kuchni wszedł lekko
skacowany Lou. Widać było, że cierpi i najlepiej nie mówić do niego głośno.
Wiem coś o tym. Na kaca byłam przygotowana, wcześniej znalazłam w szafce
aspirynę i bez słowa Lou, dałam mu szklankę wody, w której rozpuszczała się
tabletka. Tomlinson popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, ale momentalnie się
uśmiechnął i powiedział cicho:
- Dziękuję, dobra kobieto. Aniele. Robisz śniadanie, jak
widzę. Wspaniale. Kochana jesteś. Idę wziąć prysznic i przyjdę Ci pomóc.
- No, dobrze. – uśmiechnęłam się.
- No, dobrze. – uśmiechnęłam się.
Lou pomaszerował na górę. Kilka minut później w kuchni
zjawił się Liam. Wypoczęty, z uśmiechem na twarzy i bez żadnej prośby z mojej
strony zaczął mi pomagać. To było bardzo miłe. Widać, że Daddy dużo nie wypił,
bo ma umiar do alkoholu. Po prostu, pije z głową.
- Dziękuję, że mi pomagasz. – powiedziałam.
- Nie ma za co. Szczerze to bałem się, że sam będę musiał wszystko robić, a jak zobaczyłem Ciebie w kuchni, to aż zachciało mi się pomagać. – zaśmiał się Liam.
- Aha. No chyba, że tak. – odparłam i znowu wzięliśmy się do pracy.
- Nie ma za co. Szczerze to bałem się, że sam będę musiał wszystko robić, a jak zobaczyłem Ciebie w kuchni, to aż zachciało mi się pomagać. – zaśmiał się Liam.
- Aha. No chyba, że tak. – odparłam i znowu wzięliśmy się do pracy.
Przed 11 znowu pojawił się Lou. W sumie obiecał, że
przyjdzie i zrobił to. Wyglądał dużo lepiej niż za pierwszym razem. Widać, że
aspiryna pomogła. Podszedł do mnie i dał buziaka w policzek.
- A to za co? – zapytałam zdziwiona.
- Za aspirynę i nie ględzenie, że się upiłem. Tylko szybkie i sprawne ocenienie i zrozumienie sytuacji.
- Ach tak. Nie ma za co. Do usług. J Wiesz Lou, wiem jak to jest, także sobie wyobraziłam Twój ból.
- Za aspirynę i nie ględzenie, że się upiłem. Tylko szybkie i sprawne ocenienie i zrozumienie sytuacji.
- Ach tak. Nie ma za co. Do usług. J Wiesz Lou, wiem jak to jest, także sobie wyobraziłam Twój ból.
Louis uśmiechnął się i pomógł nam w ułożeniu sztućców i
talerzy na stole. Śniadanie było gotowe
na punkt 12. Tak, tak dobra beka, śniadanie o 12. No cóż, mniej więcej tak
zaczęli zbierać się zaspani i skacowani do kuchni. Na początku wparował Niall i
jego nowa koleżanka Jeny. Wyglądali równie źle jak Louis o 10. Dostali wodę z
tabletką aspiryny. Po nich zeszły na dół Perrie, Dan i El. Dostały to samo co
Niall i Jeny. Kolejno schodzili: Harry, Clara i Josh no i na końcu najbardziej
skacowany Zayn. Wypił aż dwie tabletki, które po 10 minutach przyniosły
oczekiwany efekt i wszyscy wrócili do życia.
Koło godziny drugiej po południu zebrałyśmy się z Clarą i
zaczęłyśmy się szykować do wyjazdu. Nie chcieli nas puścić, ale w końcu
zgodzili się pod kilkoma warunkami:
1.
Będziemy na każdej kolejnej imprezie.
2.
Bardzo często będziemy ich odwiedzały, nawet gdy
nie ma imprez.
3.
Dan, El i Perrie dały warunek, że będziemy się
często spotykały na mieście.
4.
Oni będą często nas odwiedzać.
Dobra. To się da spełnić. Pożegnałyśmy się z całą 10 i ruszyłyśmy
do samochodu. Odprowadził nas Josh i Harry. Josh zajął się Clarą, a Harry znowu
nękał mnie.
- Nie jedź. – uśmiechał się.
- Muszę. – wytknęłam mu język. – Przecież nie mieszkam na końcu świata.
- No tak, w sumie. A dasz mi chociaż swój numer telefonu? Proszę. – spojrzał swoimi słodkimi oczkami.
- Niech się zastanowię. Hmm.. – grałam na czas, a on dalej patrzył. – No dobrze. Proszę.
- Muszę. – wytknęłam mu język. – Przecież nie mieszkam na końcu świata.
- No tak, w sumie. A dasz mi chociaż swój numer telefonu? Proszę. – spojrzał swoimi słodkimi oczkami.
- Niech się zastanowię. Hmm.. – grałam na czas, a on dalej patrzył. – No dobrze. Proszę.
Wymieniliśmy się numerami. Harry przytulił mnie na
pożegnanie i ruszyłyśmy z Clarą do domu.
Całą drogę Clara opowiadała mi jak to było z Josh’em i co
przegapiłam, gdy poszłam na górę do Harry’ego. W sumie nic ciekawego się nie
działo, ale Clara opowiadała wszystko z wielkim podnieceniem. Nie wytrzymałam,
musiałam zapytać czy doszło do czegoś między nimi.
- Słuchaj Clara, żeby nie było, nie chcę być wścibska, ale
muszę się zapytać.
- Wal śmiało.
- Czy Ty i Josh, wczoraj, w sensie tej nocy uprawialiście sex?
- Walisz prosto z mostu Słońce, ale dobrze, za to Cię szanuję. No dobra, powiem Ci. Tak doszło między nami do tego. – zaczerwieniła się.
- Jesteś pewna, że dobrze zrobiłaś? Nie zrani Cię w przyszłości?
- No ej, Kate weź się do niego przekonaj w końcu! Tak samo jak Harry’ego olewasz, a on na Ciebie bardzo wyraźnie leci. Ogarnij się kochanie, to nie Polska, a Josh nie jest jak Łukasz, a Harry jak Twój ex Marcin.
- Może masz rację. W takim razie cieszę się Twoim szczęściem i przepraszam. Może jestem trochę przewrażliwiona. Przepraszam. Nie gniewasz się?
- Nie no coś Ty. Jest ok, bo Cię kocham siostro. – uśmiechnęła się Clara. – Ale powiem Ci, było idealnie.
- Wal śmiało.
- Czy Ty i Josh, wczoraj, w sensie tej nocy uprawialiście sex?
- Walisz prosto z mostu Słońce, ale dobrze, za to Cię szanuję. No dobra, powiem Ci. Tak doszło między nami do tego. – zaczerwieniła się.
- Jesteś pewna, że dobrze zrobiłaś? Nie zrani Cię w przyszłości?
- No ej, Kate weź się do niego przekonaj w końcu! Tak samo jak Harry’ego olewasz, a on na Ciebie bardzo wyraźnie leci. Ogarnij się kochanie, to nie Polska, a Josh nie jest jak Łukasz, a Harry jak Twój ex Marcin.
- Może masz rację. W takim razie cieszę się Twoim szczęściem i przepraszam. Może jestem trochę przewrażliwiona. Przepraszam. Nie gniewasz się?
- Nie no coś Ty. Jest ok, bo Cię kocham siostro. – uśmiechnęła się Clara. – Ale powiem Ci, było idealnie.
Zaczęłyśmy się śmiać. Nie chciałam szczegółów z ich
pikantnej nocy, ale widząc szczęśliwą minę Clary, wiadomo było, że musiało być
cudownie. Dojechałyśmy do domu. Od razu każda z nas poszła wziąć długą i
relaksującą kąpiel. Ja oprócz tego zanurzyłam się w swoich myślach. Prawdę
mówiąc, myślałam tylko o Loczku. Kurde zawrócił mi w głowie, ale nie powiem mu
tego. Lubię jak facet robi pierwszy krok. Poczekamy, może powie co mu leży na
sercu. J
Śmiałam się do siebie biorąc kąpiel. Po długiej i naprawdę relaksującej kąpieli
wskoczyłam w swoją piżamę, mimo że była jeszcze wczesna godzina. Wyszłam z
łazienki i podeszłam do szafki nocnej po telefon. Oo sms. Ciekawe od kogo.
„Co tam piękna? Tęsknisz? H. xx”
No, a kto by mógł do mnie pisać? Tylko Harry. Głupek.
Irytujący, słodki, seksowny dupek, głupek. Wszystko. Dobra, nie będę taka.
Odpiszę:
„Za czym mam tęsknić? Właśnie brałam długą, relaksującą
kąpiel i jest mi bardzo dobrze. K. xx”
Send. Wysłane. Ok. Haha. Nie mogę z niego. Kurde. Z jednej
strony go nie znoszę, a z drugiej coś mnie do niego ciągnie, ale nie chcę
popularności. Wszyscy będą myśleli, gdybym z nim była, że jestem z nim tylko
dla sławy… żenada. Pierdole to. Jeżeli on będzie coś do mnie czuł i
jeżeli ja się w nim na serio zakocham, to nie będę zważała na słowa innych, na
hejty, na nic, choć z pewnością będzie mnie to raniło. Zawsze udaję, że jest spoko, nawet jak tak nie jest..
- „Raczej za kim J
Za mną haha. H. xx”
- „Tak, jasne. Ale się za Tobą stęskniłam, no nie mogę. Chyba
się popłaczę, że nie ma Ciebie tu ze mną.”
- „No nie bądź taka. Przyznaj się w końcu, że za mną tęsknisz.
xx”
- „Pff, ten tęskni kto pierwszy napisał. Aa mam Cię.”
- „Wcale, że nie. Ale tak, skoro już piszemy sobie, to może
wyjdziemy gdzieś jutro? xx”
- „Randka?”
- „Nie, przyjacielskie spotkanie. xx”
- „Czy ja wiem. Mam wiele innych ciekawszych rzeczy do roboty
niż spotkanie z Tobą.”
- „Ale jesteś szczera. Do bólu. L
xx”
- „No to przyznaj się w końcu Harry, że chcesz iść ze mną na randkę.”
- „Tak randka. Więc? xx”
- „Pomyślę. A gdybym się zgodziła to gdzie, o której?”
- „Wieczór, koło 10pm. London Eye. Jak? xx”
- „Kuszące.”
- „No nie męcz mnie tak skarbie xx”
- „Jeszcze nie skarbie, kochanie.”
- „A ja lubię jak mówisz mi kochanie, a w sumie piszesz. To
co? xx”
- „Co Ty taki niecierpliwy kotku?”
- „Myszko. Nie graj ze mną. Więc? xx”
- „No nie wiem.”
- „Co nie wiesz? L
Broke my heart xx”
- „Oj no dobra. Niech będzie. Przyjdź za dziesięć 10pm. x”
- „Będę. Dla Ciebie zawsze. xx Dobranoc piękna.”
Tak, to była moja męcząca konwersacja z Harry’m. Potrafi
doprowadzić człowieka do kurwicy. Ale nie tym razem. Haha. Czyżbym się
zauroczyła? Zauroczenie może i tak, na pewno jeszcze nie zakochanie. Jeszcze nie. J Pisanie z Harry’m sms'ów trochę czasu zajęło. Później jeszcze
ogarnęłam twitter’a, follow’nęli mnie wszyscy z 1D, ich dziewczyny i Josh. Oo.
Zaraz w @Connect zrobi się burdel. Wychodzę stąd, bo mnie zjedzą, jak to
obczają. Idę spać. Mam gdzieś siedzenie na necie. Branoc.
Wstałam o 11. Normalka. Zjadłam śniadanko. Clara zaraz
wychodzi gdzieś z Josh’em, później jedzie do niego. Jak tam chce. Niech
pamięta, jak chce skończyć studia, niech chociaż porządnie się zabezpiecza.
Wydaje mi się, że to robi. Tabletki poszły w ruch. W sumie się nie dziwię, ale
ona z pewnością miała problem żeby się przełamać, żeby używać antykoncepcję.
Jesteśmy wierzące, no ale.. wiadomo jak to jest. Poczytałam sobie książkę.
Pooglądałam TV, posiedziałam na necie. Zjadłam obiad. Znowu czytałam książkę.
Zerknęłam na zegarek. Dopiero 8pm. dużo czasu, ale co tam pójdę się szykować.
Wzięłam kąpiel. Była już za dziesięć 9pm. Przyszykowałam sobie ubranie,
zrobiłam lekki make-up, poprawiłam lekko lokówką moje loczki. Ubrałam się w
jeansy, czerwone converse, czerwony top i czarny sweterek, zeszłam na dół i
czekałam. Dokładnie za dziesięć 10pm. zadzwonił dzwonek od domofonu.
- Tak?
- To ja – zaśmiał się głos. Wiadomo było, że to Harry, poznam jego głos nawet na końcu świata. – Ja Styles, Harry Styles.
- Haha. W Bond’a się bawisz? Wchodź.
- To ja – zaśmiał się głos. Wiadomo było, że to Harry, poznam jego głos nawet na końcu świata. – Ja Styles, Harry Styles.
- Haha. W Bond’a się bawisz? Wchodź.
Otworzyłam drzwi. Hazza wyglądał bardzo męsko. Miał ubrane
czarne jeansy, białe converse, czarny
T-shirt, na który narzuconą miał
niebieską koszulę. Uśmiechnął się. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
Przytulił mocno. Pachniał niesamowicie. Mogłabym tak trwać w tym uścisku
wiecznie, ale odsunęłam się od niego.
- To co idziemy? – zapytałam.
- Tak, jasne. Chodźmy. – uśmiechnął się.
- Tak, jasne. Chodźmy. – uśmiechnął się.
Zamknęłam drzwi. Wyszliśmy za furtkę i ruszyliśmy na London
Eye. Gadaliśmy całą drogę. Na miejscu wykupiliśmy rundkę na London Eye.
Siedzieliśmy obok siebie wpatrzeni w miasto nocą, ciągle rozmawiając. Było ślicznie. Śliczniej niż
za każdym razem jak byłam tu sama. Stanęłam i patrzyłam na miasto. Harry stanął
koło mnie. Złapał mnie za rękę, obrócił w swoją stronę, złapał mnie w pasie i
popatrzył głęboko w oczy. Jego zielone
tęczówki są chyba hipnotyzujące, bo nie mogłam przestać na niego patrzeć.
- Pierwszy raz zobaczyłem Cię właśnie na London Eye. –
uśmiechnął się zniewalająco.
- Jak to?
- To ja śledziłem Cię, aż pod Twój dom. Przez to, w sumie dzięki temu, że chciałem zobaczyć Cię po raz kolejny udało mi się Ciebie uratować. Wtedy widziałem Cię po raz drugi. Myślałem, że nigdy nie będę mógł Cię dotknąć, przede wszystkim, że nie będę mógł Cię poznać… to było bolesne. Przepraszam, że jak przyszłaś podziękować to zachowałem się tak jak sama widziałaś…
- Cii .. – zasłoniłam mu usta. – Wystarczy. Nic już nie mów. Dziękuję. Wybaczam Ci. – posłałam mu swój uśmiech.
- Właśnie, to jest to co kocham najbardziej. Twój uśmiech. Potem oczy, usta, nogi, włosy. Wszystko.
- Ha. Twoje oczy, loki, uśmiech.. wszystko.
- Jak to?
- To ja śledziłem Cię, aż pod Twój dom. Przez to, w sumie dzięki temu, że chciałem zobaczyć Cię po raz kolejny udało mi się Ciebie uratować. Wtedy widziałem Cię po raz drugi. Myślałem, że nigdy nie będę mógł Cię dotknąć, przede wszystkim, że nie będę mógł Cię poznać… to było bolesne. Przepraszam, że jak przyszłaś podziękować to zachowałem się tak jak sama widziałaś…
- Cii .. – zasłoniłam mu usta. – Wystarczy. Nic już nie mów. Dziękuję. Wybaczam Ci. – posłałam mu swój uśmiech.
- Właśnie, to jest to co kocham najbardziej. Twój uśmiech. Potem oczy, usta, nogi, włosy. Wszystko.
- Ha. Twoje oczy, loki, uśmiech.. wszystko.
Już chciał znowu coś powiedzieć. Znowu przyłożyłam mu palec
do ust.
- Nie mów nic. W tej chwili jestem szczęśliwa.
Harry uśmiechnął się. Patrzył dalej tymi swoimi pięknymi
zielonymi oczętami prosto w moje oczy. Powoli zaczął nachylać swoją twarz ku
mojej. Coraz niżej, aż w końcu….
___________________________________
Czytasz-komentuj! x
Nicole nie zabijaj mnie już dodałam kolejny :) x
fajnie że tak szybko pojawił sie następny rozdział bo już mnie zaczynało rozp... (dosłownie) bo nie wiedziałam czy ze sb będą czy nie :P ale na szczęście :DD poproszę następny w najbliższym czasie:)
OdpowiedzUsuńDobra, masz szczęście kochanie. : ** Al ja chce następnyy.!! <33 I to szybko, bo przyjde w nocy.; p
OdpowiedzUsuńświetne, czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń