Nie wiedziałam, czy to zrobić, miałam mętlik w głowie.
Podobał mi się, ale nie chciałam się tak łatwo poddać. Widziałam, że schyla
swoją głowę ku mojej. Kurwa czemu to takie trudne…. Żeby to.. No ej, co mam
robić? No dobra, niech stracę haha. Sprawdźmy jak całuje. Jego usta były coraz
bliżej. Czułam już jego oddech. Gdy był coraz bliżej czułam to miłe uczucie,
jak bym miała miliony motyli w swoim brzuchu. W końcu stało się. Nasze usta
złączyły się w z początku czułym, ale z czasem przemieniającym się w namiętny,
pocałunku. Nie powiem, było cudownie. Całuje nieziemsko. Aż się chce więcej.
Przejażdżka London Eye skończyła się koło 11pm. Wyszliśmy z wagonika i
ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania. Harry złapał mnie za rękę. Spojrzałam
na niego i uśmiechnęłam się.
- I co planujesz zrobić ze mną? – spytałam.
- Ale, że jak? – zapytał z lekkim zdziwieniem.
- No wiesz, pocałunek, teraz trzymanie za rękę. Mam nadzieję, że to nie kolejna gierka z Twojej serii.
- Nie skądże znowu. Po prostu. No wiesz…
- Właśnie problem w tym, że nie wiem co planujesz. Jeżeli masz zamiar mi złamać serce to nawet nie próbuj go zdobywać.
- Nawet przez chwilę nie myślałem o złamaniu Ci serca. – uśmiechnął się. – Nie będę owijał w bawełnę, powiem Ci co czuję. Więc, podobasz mi się i chciałbym żebyś została moją dziewczyną.
- Haha. Zabawne.
- Co w tym takiego śmiesznego? Wydaje mi się, że to Ty próbujesz złamać moje serce.
- Ja nigdy, chyba że nieświadomie, nie złamałam nikomu serca.
- A więc co, zgadzasz się? Chcesz być ze mną?
- A Ty tak na serio mnie chcesz?
- W 100% Kate.
- W takim razie… hmm . . . niech będzie, możemy spróbować. – zaśmiałam się.
- Tak! Jest. – zaczął cieszyć się jak dziecko i w całej euforii znowu mnie pocałował.
- Ale, że jak? – zapytał z lekkim zdziwieniem.
- No wiesz, pocałunek, teraz trzymanie za rękę. Mam nadzieję, że to nie kolejna gierka z Twojej serii.
- Nie skądże znowu. Po prostu. No wiesz…
- Właśnie problem w tym, że nie wiem co planujesz. Jeżeli masz zamiar mi złamać serce to nawet nie próbuj go zdobywać.
- Nawet przez chwilę nie myślałem o złamaniu Ci serca. – uśmiechnął się. – Nie będę owijał w bawełnę, powiem Ci co czuję. Więc, podobasz mi się i chciałbym żebyś została moją dziewczyną.
- Haha. Zabawne.
- Co w tym takiego śmiesznego? Wydaje mi się, że to Ty próbujesz złamać moje serce.
- Ja nigdy, chyba że nieświadomie, nie złamałam nikomu serca.
- A więc co, zgadzasz się? Chcesz być ze mną?
- A Ty tak na serio mnie chcesz?
- W 100% Kate.
- W takim razie… hmm . . . niech będzie, możemy spróbować. – zaśmiałam się.
- Tak! Jest. – zaczął cieszyć się jak dziecko i w całej euforii znowu mnie pocałował.
Ten chłopak na mnie jakoś działał, że każdy jego pocałunek
wywoływał u mnie dreszcze, a w brzuchu latają motyle. Wszystko to jest bardzo
przyjemne. Szliśmy do domu, księżyc oświetlał nam drogę przez jakąś chwilę,
później znowu pojawiły się sztuczne światła lamp. Trochę żałuję, że nie byliśmy
teraz sami na jakiejś wsi, na której nie ma świateł, tylko naturalny blask
księżyca i gwiazd. Byłoby zdecydowanie romantyczniej niż jest teraz. Doszliśmy
pod dom. Spojrzałam na zegarek, była północ. Harry wyglądał na zmęczonego,
bałam się, że z tego zmęczenia spowoduje wypadek. Nie chciałam tego. Może go
zaproszę. Mamy przecież dwa gościnne pokoje, poza tym i tak Clara jest na noc u
Josh’a. Oj tam zapytam się.
- Harry.
- Tak śliczna?
- Wiesz, jest dosyć późno.
- Mam sobie iść, rozumiem. Ok.
- Nie, nie to miałam na myśli. Raczej widzę, że nie jesteś zbytnio wypoczęty, jak już mówiłam jest późno. Nie chcę żebyś jechał zmęczony do domu, może Ci się coś stać. Szczerze, nie chciałabym tego.
- Aha. Boisz się o mnie, tak? – spojrzał na mnie z tym swoim irytującym uśmieszkiem.
- Tak śliczna?
- Wiesz, jest dosyć późno.
- Mam sobie iść, rozumiem. Ok.
- Nie, nie to miałam na myśli. Raczej widzę, że nie jesteś zbytnio wypoczęty, jak już mówiłam jest późno. Nie chcę żebyś jechał zmęczony do domu, może Ci się coś stać. Szczerze, nie chciałabym tego.
- Aha. Boisz się o mnie, tak? – spojrzał na mnie z tym swoim irytującym uśmieszkiem.
Już chciałam powiedzieć, że wcale nie, niech sobie jedzie,
że mam go gdzieś. Tylko, że bym skłamała. Tak…. Skłamałabym.
- Martwię się, boję się i co z tego?
- Słodka jesteś kiedy się martwisz, kiedy jesteś na mnie zła, bo widzę, że jesteś.
- Dobra, już mnie nie denerwuj. Zostajesz? Tylko wiesz, nie myśl sobie, że dziś do czegoś dojdzie. W snach jak już, nie w realu.
- Haha. Tak, jasne. Spoko, zostanę, żebyś się nie martwiła. Coś Ty, nie mam zamiaru Cię do niczego zmuszać.
- W takim razie, zapraszam do środka.
- Słodka jesteś kiedy się martwisz, kiedy jesteś na mnie zła, bo widzę, że jesteś.
- Dobra, już mnie nie denerwuj. Zostajesz? Tylko wiesz, nie myśl sobie, że dziś do czegoś dojdzie. W snach jak już, nie w realu.
- Haha. Tak, jasne. Spoko, zostanę, żebyś się nie martwiła. Coś Ty, nie mam zamiaru Cię do niczego zmuszać.
- W takim razie, zapraszam do środka.
Uśmiechnęłam się. Weszliśmy do mieszkania. Pokazałam
Harry’emu pokój, w którym może spać jeżeli chce, no i łazienkę, żeby mógł się
odświeżyć. Potem ja poszłam do siebie. Weszłam pod prysznic. Bardzo długo tam
siedziałam. Dochodziłam do siebie, po tym co się stało. Tak, powiecie
dziwaczka, musi dojść do siebie po zwykłym pocałunku ze Styles’em. Oj tam. Po
prostu podobało mi się, ale mu tego nie powiedziałam. Wyszłam, ubrałam się w
piżamę i poszłam na dół. Harry leżał rozwalony na kanapie w salonie. Zauważył,
że weszłam do kuchni.
- Kate. Chcesz oglądnąć film? Tak się składa, że leci teraz
The Last Song. Hm?
- Serio? Jasne, już idę.
- Serio? Jasne, już idę.
Usiadłam obok Hazzy. Oglądając film, co jakiś czas
komentowaliśmy zachowania głównych bohaterów. Nie powiem, kocham ten film,
zawsze na nim płaczę. Tak też było i teraz. Rozkleiłam się we wszystkich "moich" momentach. Za każdym razem lądowałam w bezpiecznych ramionach Harry’ego, który
przytulał mnie i ocierał każdą moją łzę z policzków.
- No ej, śliczna. Nie płacz. To tylko film.
- Harry, ale ja kocham ten film, zazwyczaj nie oglądam takich romansideł, przy których leją się łzy litrami, ale ekranizacje powieści Sparks’a mają coś takiego, że nie mogę ich nie oglądać.
- Moja Ty. Nie płacz. Jestem Twoim Will’em, a Ty jesteś moją Ronnie.
- Harry, ale ja kocham ten film, zazwyczaj nie oglądam takich romansideł, przy których leją się łzy litrami, ale ekranizacje powieści Sparks’a mają coś takiego, że nie mogę ich nie oglądać.
- Moja Ty. Nie płacz. Jestem Twoim Will’em, a Ty jesteś moją Ronnie.
Zaczęłam się śmiać. Nasz motyw spotkania całkowicie odbiega
od tego w jaki poznała się Ronnie z Will’em. Chociaż nasz też w pewnym sensie
jest romantyczny.
- Dobrze, Ty będziesz moim Will’em, ale mam nadzieję…
chociaż nie ważne.
- Co takiego?
- Nie, nic. Naprawdę. Nic nie mów. Oglądajmy.
- Co takiego?
- Nie, nic. Naprawdę. Nic nie mów. Oglądajmy.
Zasłoniłam mu palcem usta i wtuliłam się w niego, jak w
poduszkę. Nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Obudziłam się o 10. Leżałam w swoim łóżku, w swoim pokoju...
Hmm. Dziwne, nie pamiętam, żebym szła do pokoju spać, przecież zasnęłam w
ramionach Harry’ego. Wyszłam z łóżka i zeszłam do kuchni. Na blacie stało
śniadanko. Usiadłam. Nagle podszedł Harry, który podając mi kakao pocałował
mnie w czoło.
- Cześć kochanie. Jak się spało? – zapytał.
Jak cudownie. Zrobił mi śniadanie, kakao, pocałował mnie w
czoło na dzień dobry. Aww.
- Dobrze, bardzo. Powiedz mi tylko jak się znalazłam w swoim
pokoju?
- Jesteś taka lekka, że Cię zaniosłem. Nie chciałem, żebyś spała niewygodnie na kanapie.
- Mhm.
- Jesteś taka lekka, że Cię zaniosłem. Nie chciałem, żebyś spała niewygodnie na kanapie.
- Mhm.
Zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kakao. Non stop gadaliśmy.
Wstałam, zebrałam naczynia i włożyłam je do zmywarki. Podeszłam do Harry’ego i
pocałowałam go w usta.
- Dziękuję za zaniesienie do łóżka, za śniadanie, za miły
wczorajszy wieczór. Dziękuję.
Usiadłam na kuchennym blacie i uśmiechnęłam się do Hazzy,
mojego chłopaka? No tak. Haha. Harry, nic nie odpowiedział tylko wstał i
podszedł do mnie. Złapał mnie w pasie i przysunął mnie do siebie. Patrzył
głęboko w moje oczy. Cały czas się uśmiechał. W końcu zatopiliśmy się w namiętnym
pocałunku. Harry wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie na górę, do mojego pokoju i
położył mnie na łóżku. Pochylił się nade mną i znowu zaczął mnie całować. Było
cudownie. Nie chciałam tego kończyć. Skończył to Harry, bo zadzwonił do niego
telefon. Widziałam jego wkurwioną minę. Wyszedł z pokoju. Jego rozmowa była
bardzo krótka, bo za moment wrócił.
- Kto dzwonił? – zapytałam.
- Tomlinson i reszta. Pytali gdzie się podziewam.
- Przecież jak mówiłeś, że jedziesz do mnie, to wiadomo gdzie jesteś.
- No tak, ale wiesz myśleli, że wrócę na noc. – uśmiechnął się.
- Aha, no tak. – zagryzłam dolną wargę. – Przepraszam, że Cię zatrzymałam, a oni się martwili o Ciebie.
- Kate, Kate, Kate. Jak Ty na mnie działasz. – pochylił się nade mną i znowu zaczął mnie całować.
- Tomlinson i reszta. Pytali gdzie się podziewam.
- Przecież jak mówiłeś, że jedziesz do mnie, to wiadomo gdzie jesteś.
- No tak, ale wiesz myśleli, że wrócę na noc. – uśmiechnął się.
- Aha, no tak. – zagryzłam dolną wargę. – Przepraszam, że Cię zatrzymałam, a oni się martwili o Ciebie.
- Kate, Kate, Kate. Jak Ty na mnie działasz. – pochylił się nade mną i znowu zaczął mnie całować.
Nie wiem ile to trwało. Straciłam rachubę czasu. Wiem
jedynie, że około 3pm. Harry wybył do domu, a pół godziny po nim wróciła
Clara. Jak zwykle cała happy. Uśmiechnęła się tylko i poszła do pokoju. Odkąd
chodzi z Josh’em spędzam z nią dużo mniej czasu. Oddalamy się od siebie. . .
Poszłam więc na ogród, skoro Clara pobiegła do pokoju i nawet nie miała zamiaru
ze mną gadać.
*tydzień później*
Czas leci bardzo szybko, już końcówka lipca. Chwila, który
dziś. 25!!!!!! O fuck. Moje urodziny. I nikt nie dzwonił, nikt nie pisał.
Wszyscy zapomnieli. Harry, Clara, mama. Wszyscy. Super. Wstałam dziś dosyć
wcześnie, dopiero 9. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Usiadłam na TV
i przeglądałam czy jest coś ciekawego. Nic nie było. Na dół zeszła Clara.
- Cześć kochanie. – odparła z uśmiechem.
- Hej Słońce. – odpowiedziałam. – Jak tam?
- A dobrze, zaraz wychodzę.
- Aha. Spoko. – posmutniałam, ale uśmiechałam się moim wymuszonym uśmieszkiem. – Idziesz gdzieś z Josh’em?
- Tak, tak. O właśnie przyjechał. Pa. Kocham Cię.
- Hej Słońce. – odpowiedziałam. – Jak tam?
- A dobrze, zaraz wychodzę.
- Aha. Spoko. – posmutniałam, ale uśmiechałam się moim wymuszonym uśmieszkiem. – Idziesz gdzieś z Josh’em?
- Tak, tak. O właśnie przyjechał. Pa. Kocham Cię.
Wyszła z domu. Super. Zapomniała. 19 urodziny, ostatnie
naście. Wszyscy zapomnieli. Zadzwonię do Harry’ego.
- Cześć kochanie.
- O hej skarbie. – odpowiedział. – Przepraszam Cię, nie gniewaj się Słońce, ale jestem zajęty. Nie mogę rozmawiać. Wybaczysz?
- Jasne. Trzymaj się.
- No pa.
- O hej skarbie. – odpowiedział. – Przepraszam Cię, nie gniewaj się Słońce, ale jestem zajęty. Nie mogę rozmawiać. Wybaczysz?
- Jasne. Trzymaj się.
- No pa.
Rozłączyłam się. Czułam jak łzy lecą mi po policzkach. Jak
mogli, wszyscy kurwa o mnie zapomnieli. Nigdy nie zapominali.. No co z nimi?!
Pierdolę taką rodzinkę i chłopaka. Wyszłam na ogród. Położyłam się w hamaku i
patrzałam zeszklonymi oczami w niebo. Nagle zadzwonił telefon. Oo mama dzwoni.
- Cześć kochanie! – krzyknęła mama.
- Cześć mamuś. – odpowiedziałam.
- Coś Ty taka smutna?
- Ja smutna? Coś Ty mamo.
- Przecież słyszę. Dobra. Jesteś na Internecie?
- Nie, ale zaraz mogę być.
- Dobrze, w takim razie czekam na Skype. Pa kocham Cię.
- Pa mamo.
- Cześć mamuś. – odpowiedziałam.
- Coś Ty taka smutna?
- Ja smutna? Coś Ty mamo.
- Przecież słyszę. Dobra. Jesteś na Internecie?
- Nie, ale zaraz mogę być.
- Dobrze, w takim razie czekam na Skype. Pa kocham Cię.
- Pa mamo.
Poszłam po mojego soniacza i wróciłam na hamak. Weszłam na
Skype i zrobiłam się dostępna. Mam
zamiar naskarżyć na Clarę i Harry’ego mamie (tak wie, że mam chłopaka).
Oo dzwoni.
- No cześć mamuś.
Po drugiej stronie usłyszałam tylko śpiew piątki ludzi:
mamy, bliźniaczek, Nick’a i Oli. Śpiewali 100 lat. Haha. Oni nie zapomnieli.
- Oj dziękuję. Jesteście kochani. Chociaż Wy nie
zapomnieliście.
- Jak to? – zapytał Nick. – Czyżby Twoja siostra i Twój facet nie pamiętali o Twoich urodzinach?
- No niestety tak właśnie jest. Clara wyszła ze swoim chłopakiem, a Harry jest w pracy i nie mógł rozmawiać.
- Biedna. Mam nadzieję, że tylko udają, że nie pamiętają. – uśmiechnął się Nick.
- Dokładnie skarbie, na pewno nie zapomnieli. – pocieszała mnie mama.
- Jak to? – zapytał Nick. – Czyżby Twoja siostra i Twój facet nie pamiętali o Twoich urodzinach?
- No niestety tak właśnie jest. Clara wyszła ze swoim chłopakiem, a Harry jest w pracy i nie mógł rozmawiać.
- Biedna. Mam nadzieję, że tylko udają, że nie pamiętają. – uśmiechnął się Nick.
- Dokładnie skarbie, na pewno nie zapomnieli. – pocieszała mnie mama.
Po dwugodzinnej konwersacji pożegnałam się z mamą i resztą
rodzinki. Weszłam do domu zanieść mojego lapa do pokoju, gdy nagle zadzwonił
dzwonek domofonu. Zeszłam na dół.
- Tak?
- Witam. Przesyłka kurierska do pani... Kate Collins.
- Tak, to ja. Już wychodzę.
- Witam. Przesyłka kurierska do pani... Kate Collins.
- Tak, to ja. Już wychodzę.
Przed furtką stał kurier z paczką. Podpisałam odbiór i
weszłam do domu. Nie mogłam się doczekać kiedy ją otworzę. Spojrzałam na
nadawcę. Paczka z Polski czyli od mamy i reszty. Ciekawe co to. Rozpakowałam. W
środku był NIKON 1. Aaaaa! Tak! Zawsze o tym marzyłam. Jeszcze jest jakiś
liścik: „Do uchwycenia wszystkich chwil z imprezy urodzinowej. Wszystkiego
najlepszego kochanie. Twoje ostatnie naście. Mama, Nick, Ola i bliźniaczki.”
Oj są kochani, tylko, że imprezy urodzinowej nie będzie. Bo
nie mam nikogo, wszyscy zapomnieli. Grr. Mam ich gdzieś skoro nie pamiętają o
mnie. Poszłam do pokoju. Weszłam na fb, podziękowałam znajomym za życzenia. Na
TT, też było sporo życzeń, na które poodpisywałam. Koło 7pm. domofon znowu
zadzwonił. Zeszłam na dół.
- Tak?
- Kate Collins?
- Dokładnie.
- Cześć tu Gemma. Wiesz, siostra Harry’ego.
- Hej, wchodź.
- Kate Collins?
- Dokładnie.
- Cześć tu Gemma. Wiesz, siostra Harry’ego.
- Hej, wchodź.
Otworzyłam drzwi. W moją stronę serio szła siostra mojego
chłopaka.
- Hej Kate. – uśmiechnęła się.
- Cześć Gemma. Przepraszam, że się pytam, ale co Cię tu sprowadza?
- Właściwie, chciałam osobiście pogratulować chłopaka haha. W sumie podziękować za to, że z nim jesteś. Bo moim zdaniem lepiej nie mógł trafić.
- Oj, dziękuję Ci. Bardzo mi miło.
- Wiesz co, zabiorę Cię gdzieś chodź. Nie będziesz chyba, tak siedziała sama w domu. Leć się przebrać i idziemy.
- Cześć Gemma. Przepraszam, że się pytam, ale co Cię tu sprowadza?
- Właściwie, chciałam osobiście pogratulować chłopaka haha. W sumie podziękować za to, że z nim jesteś. Bo moim zdaniem lepiej nie mógł trafić.
- Oj, dziękuję Ci. Bardzo mi miło.
- Wiesz co, zabiorę Cię gdzieś chodź. Nie będziesz chyba, tak siedziała sama w domu. Leć się przebrać i idziemy.
Jak mówiła tak zrobiłam. Ubrałam się w moje czarne jeansy,
czerwoną bluzkę, czerwone converse, wyciągnęłam też z szafy czarną skórę. Do
torebki wrzuciłam portfel, telefon i NIKON’a (tak na wszelki wypadek). W sumie nie wiadomo, może coś
będę musiała nim uchwycić. Zeszłam na dół. Zamknęłam drzwi i furtkę.
- Może wezmę samochód? – zapytałam.
- Wiesz, co nie chciałam Cię prosić, ale skoro możesz. – uśmiechnęła się Gemma. – Bo wiesz, mam prośbę.
- Spoko, czekaj wyjadę i mi powiesz.
- Wiesz, co nie chciałam Cię prosić, ale skoro możesz. – uśmiechnęła się Gemma. – Bo wiesz, mam prośbę.
- Spoko, czekaj wyjadę i mi powiesz.
Wyjechałam, włączyłam alarm w domu i wszystko pozamykałam.
Gemma weszła do samochodu.
- No to, co to za prośba? – spytałam.
- Mogłybyśmy zajechać do chłopaków domu? Przyjechałam do nich i zapomniałam zabrać jednej rzeczy. Ich i tak nie ma, bo są w studiu do późna.
- Spoko.
- Mogłybyśmy zajechać do chłopaków domu? Przyjechałam do nich i zapomniałam zabrać jednej rzeczy. Ich i tak nie ma, bo są w studiu do późna.
- Spoko.
Przed 9pm. byłyśmy na miejscu. Gemma weszła furtką, bo miała
klucze, pobiegła do domu, otworzyła drzwi i otworzyła też bramę, przez którą
wjechałam samochodem, który postawiłam koło garażu.
- Chodź na chwilę do domu Kate. Wiesz, zanim to znajdę.
- Spoko. Idę.
- Spoko. Idę.
W domu było ciemno. Światło tylko świeciło na korytarzu i
schodach. Gemma pewnie poszła na górę. Nie chciało mi się stać na korytarzu,
dlatego zamknęłam drzwi i udałam się do salonu. Bez kitu, willa chłopaków
przerażała, gdy było w niej ciemno… Weszłam do salon.
Podeszłam do przełącznika i włączyłam światło. Razem z jego zapaleniem
usłyszałam jedenaście dźwięcznych głosów krzyczących SUPRISE!!!!! Podskoczyłam
ze strachu. Obróciłam się. Moim oczom ukazała się cała 11 z imprezowymi
czapeczkami. Zaczęli śpiewać Happy Birthday to YOU! Haha. Ja nie mogę, nie
zapomnieli. Zaczęłam płakać. Nie wytrzymałam. Łzy szczęścia.
- Kocham Was, a zarazem nienawidzę! Myślałam, że
zapomnieliście. Wariaci.
- Oj tam kochanie. – podszedł do mnie Harry i pocałował mnie w policzek.
- Oj tam kochanie. – podszedł do mnie Harry i pocałował mnie w policzek.
Potem każdy po kolei podchodził i składał mi życzenia. Nie
obyło się też bez prezentów. Cieszyłam się jak małe dziecko. Uwielbiam
niespodzianki !!
Impreza trwała bardzo długo. Zapomniałam, że miałam uchwycić
wszystko na swoim nowym aparacie.
- Muszę iść po torebkę. Zapomniałam jej z samochodu.
- Wcale, że nie. – uśmiechnęła się Gemma. – Twoja mama też była w to wmieszana. Wiedziałam, że weźmiesz aparat, więc wzięłam Twoją torebkę. Haha.
- No co Wy! Mama też?! Nie mogę. Kochani jesteście. Czyli wszystko jest uchwycone?
- Tak, ja robiłem zdjęcia. – zaśmiał się Niall. – Nawet Twoja zdziwiona mina na nim jest.
- Wykasuję ją. – wytknęłam mu język.
- Wątpię, na swoim telefonie i naszej wspólnej lustrzance też ją mamy także nie rób tego.
- No dobra.
- Wcale, że nie. – uśmiechnęła się Gemma. – Twoja mama też była w to wmieszana. Wiedziałam, że weźmiesz aparat, więc wzięłam Twoją torebkę. Haha.
- No co Wy! Mama też?! Nie mogę. Kochani jesteście. Czyli wszystko jest uchwycone?
- Tak, ja robiłem zdjęcia. – zaśmiał się Niall. – Nawet Twoja zdziwiona mina na nim jest.
- Wykasuję ją. – wytknęłam mu język.
- Wątpię, na swoim telefonie i naszej wspólnej lustrzance też ją mamy także nie rób tego.
- No dobra.
Śmialiśmy się, bawiliśmy, gadaliśmy, piliśmy. No wszystko.
Było cudownie. Rano wstaliśmy skacowani, ale co tam, było warto. Aspiryna
poszła w ruch. Zrobili zapasy, żeby nie zabrakło. Haha. Do domu wróciłyśmy z
Clarą tylko na chwilę, żeby spakować walizkę i zostawić samochód, bo okazało
się, że wieczorem mamy wylot. Lecimy do Chorwacji na tydzień. Wszyscy. To
znaczy: Ja, Harry, Clara, Josh, Niall, Gemma, Liam, Dan, Perrie, Zayn, Lou i
El. Wow. Super.
Przyjechali po nas van’em koło 8pm. Lot o 9pm. Zdążymy.
Pozamykałyśmy wszystko i weszłyśmy do auta. Na lotnisku było dużo fanek.
Normalka. Już dowiedziały się, że 1D gdzieś się wybiera. Kierowaliśmy się w
stronę samolotu, Harry złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego.
- Jesteś pewien, że chcesz to oznajmić światu?
- Jak niczego przedtem. – uśmiechnął się i czule mnie pocałował.
- Jak niczego przedtem. – uśmiechnął się i czule mnie pocałował.
Czułam na sobie wzrok wszystkich zakochanych w Harry’m
fanek. Boże zatłuką mnie. Poćwiartują, usmażą na patelni nie wiem co jeszcze.
Dobra dam radę. Weszliśmy do samolotu i wylecieliśmy na pierwsze wspólne
wakacje.
________________________
Czytasz-komentuj!
Czytasz-komentuj!
Przepraszam, że tak długo! Ale jakoś nie było czasu wstawić.
Poza tym, chyba nie wyszedł mi ten rozdział.. ;< Sama nie wiem. Wy oceńcie. x
fajnie!!! jadą na wakacje! ciekawa jestem co się tam wydarzy? a co do rozdziału to świetny jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńAaawww urodziny, wakacje jestem ciekawa co bd się dalej działo :D
Pzdr.
JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ.! ;D ZAJEBISTY. *________* JAK JA KOCHAM SCENY POCAŁUNKÓW. ^^ PORĄBANA NICOLE. ;P
OdpowiedzUsuń