8/31/2012

Rozdział 11


---------------------------------

*prawie 2 miesiące później*

Nie no nie było serio co pisać…. Chłopaki w trasie, w sumie to jutro wracają. Ja z Clarą ostro zakuwamy.. serio.. aż się nie chce czasami. Oprócz tego spotykamy się z dziewczynami, jak zawsze. Ja też przez te ostatnie dwa miesiące spotykałam się czasami z Anne(mamą Hazzy) i Gemmą. Co do Harry’ego. Jeszcze nie wróciliśmy do siebie, ale ja szykuję dla niego niespodziankę jak wrócą. Zobaczycie sami jutro. Haha. Będzie fajnie. Zabawnie, a zarazem romantycznie. Co do tego czy piszemy. Czasami mu odpisuję na sms’y, ale wiecie bez żadnych emocji staram się je pisać, żeby nie czuł, że mu już wybaczyłam. Non stop pisze mi, że mnie przeprasza i ma nadzieję, że wiem jak to było naprawdę. A jeżeli nie wiem, to on jak wróci zaraz mi to wytłumaczy no i się zgodziłam żeby mi wytłumaczył. Haha, biedak nie wie, że ja wiem. J ale EVIL ze mnie. Haha. Dobra już późno, a jutro chłopaki przylatują. Muszę się wyspać. Dobranoc.

Wstałam o 10. Chłopaki przylatują o 3pm. Nikt oprócz dziewczyn nie wie, że jadę z nimi na lotnisko przywitać chłopaków. Wszystko zaplanowane. W sensie mój plan. Mam nadzieję, że wypali w 100%. Haha. Będzie beka. Koło godziny 1pm. przyjechały dziewczyny w Londyńskim tour bus’ie chłopaków. Zabrały nas i ruszyłyśmy na lotnisko. Na miejscu byłyśmy przed czasem. I dobrze, będę mogła wszystko przygotować. Żeby Harry’emu zrobiło się przykro, że go nikt nie wita Perrie wzięła swoją przyjaciółkę Katherine (moja imienniczka) żeby ona przywitała miło Niall’a. Oj Harry nie będzie szczęśliwy. Ja natomiast zobaczycie co zrobię. Nawet ochrona chłopaków jest już o tym poinformowana haha. Oj nie mogę. Dziewczyny weszły na lotnisko głównym wejściem. Na nim było mnóstwo fanek i paparazzi, tak napisała mi Dan w sms’ie. Mnie wpuściła ochrona tylnym wejściem. Zaprowadzili mnie do miejsca gdzie dziewczyny będą czekały na chłopaków. Dobra. Czekam. Zza tekturowej reklamy widziałam tłumy fanek, w sumie nie musiałam ich widzieć, bo słychać je było idealnie, czasami aż za mocno. Nagle krzyki zwiększyły swoje natężenie, co oznaczało, że samolot wylądował, a chłopaki właśnie kierują się korytarzem obok fanek. Dan wysłała mi sms: „Już ich widzę. Zbliżają się. Haha <3”. Dobra czyli zaraz mnie miną, a ja ich zobaczę. Perrie napisała: „Ok działamy xx”. Co oznaczało, że zaczęły się słodko witać z chłopakami. Haha. Jeszcze chwila i zaraz wkroczę. J Wyjrzałam zza tekturowej reklamy, by sprawdzić, czy mogę zacząć działać. Chłopcy kroczyli do przodu, z minami zapewne szczęśliwymi, tylko Harry miał spuszczoną głowę. Dobra, czas na mnie. Ruszyłam w stronę Hazzy szybkim krokiem. Całe szczęście, że fanki podążały za nimi i mnie nie widziały, bo cały plan poszedł by się rypać. Zaczaiłam się niedaleko Harry’ego. Jeszcze chwilka.

---------------------------------

Szczerze, było mi smutno. Nawet przyjaciółka Perrie przyjechała przywitać Niall’a, żeby czuł się lepiej. Tym razem tylko mnie nikt tak cudownie nie przywitał… Czemu wszystko się spieprzyło? Czemu nie może wrócić wszystko tak jak było wcześniej, w sensie, czemu nie mogę być z Kate. Chciałbym żeby tu była….

---------------------------------

Ok działamy. Wzięłam rozbieg i pobiegłam w stronę Harry’ego. Nie raz wskakiwałam mu na barana. Haha. Mocno się odbiłam i wskoczyłam na Harry’ego. Przerażony nie wiedział o co chodzi. Nie wiedział kto na niego wskoczył. Wszyscy zaczęli się śmiać. Chłopaki patrzeli na dziewczyny i próbowali szukać odpowiedzi. Pozostała czwórka powiedziała do tłumu fanów, żeby nie mówili kto to Harry’emu. Dziewczyny natomiast śmiały się z wyglądu Harry’ego, który nie wiedział kto siedzi mu na baranach.
- Skoro ochrona Cię nie ściąga.. możesz ze mnie sama zejść? Nie jestem w nastroju na takie zabawy. – powiedział ponuro Harry.
Usłyszała to Perrie. Wiedziała dobrze, że moje czerwone converse z napisem na prawym 4ever, gdyby na nie spojrzał, poznałby na końcu świata.
- Harry weź spójrz na jej trampki idioto!! – krzyknęła Perrie.
- Niby po co?
Mimo to pochylił głowę i spojrzał na buty. Nie odezwałam się ani słowem, on też nie, ale czułam, że jego dotyk się zmienia. Staje się bardziej czuły, taki jaki zawsze był, kiedy mnie przytulał.
- Kate?! – krzyknął Harry. – To Ty! Oo nie mogę.
Przekręcił mnie szybkim ruchem i w mgnieniu oka znalazłam się już w jego ramionach. Spojrzał mi głęboko w oczy, tymi swoimi zielonymi tęczówkami i uroczo się uśmiechnął.
- Przepraszam za wszystko.
Uśmiechnęłam się.
- Idioto ja mogłeś mnie nie poznać! Haha. – zaczęłam się śmiać.
- Ale, jak to, Ty, tutaj, czemu? Przecież..
- Weź się nie jąkaj Harry. Wszystko wiem. Wiem jak było. Wybaczam Ci głuptasie.
Harry nie krył swojego szczęścia. Ja też nie. Tęskniłam za nim i to jak… bardzo. Nic nie było w stanie zatrzymać teraz naszych uczuć, tego co czujemy. Musieliśmy to wyrazić jak najszybciej, bo inaczej byśmy eksplodowali. W mgnieniu oka złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Nie oderwalibyśmy się od siebie, gdybyśmy nie usłyszeli nagle tysięcy oklasków. Spojrzeliśmy na pozostałą dziesiątkę, potem na tłumy fanek, które klaskały i płakały jednocześnie. To było piękne. Wow. Czułam się jak w jakimś filmie, beka.
Harry patrzył na mnie nic nie mówiąc. W końcu zeskoczyłam z niego i ruszyliśmy wszyscy do bus’a. Znowu śmialiśmy się jak dawniej. Hazzy złapał mnie za rękę, a ja poczułam się jak kiedyś, kiedy jeszcze Flack nie pomieszała w naszym związku. Na szczęście wszystko się ułożyło i oficjalnie jesteśmy znowu razem. Haha. Na dworze było zimo, w końcu grudzień, dziś 20 za cztery dni wigilia. Tym razem spędzę ją z moją Clarą. Niestety w tym roku mama nie może przyjechać na święta do nas, ani my nie możemy jechać do niej… tak jakoś wyszło. Szkoda, na pewno będzie inaczej niż zawsze. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie padał śnieg. Oo jak go dawno nie było haha, dosłownie w zeszłe święta J Kocham śnieg, ale moją ulubioną porą roku jest wiosna, wtedy wszystko rozkwita. Kocham lato, bo jest ciepło. Lubię jesień, gdy nie jest zbyt deszczowa. Bardzo lubię zimę, ale tylko wtedy gdy jest dużo śniegu. Czyli wychodzi na to, że lubię każdą porę roku po troszku. Tak wiem można powiedzieć, że jestem dziwna, ale co tam.
Weszliśmy do tour bus’a chłopaków i pojechaliśmy do nich do domu. W bus’ie oczywiście siedzieliśmy parami, nie muszę tłumaczyć kto z kim siedział to chyba zbyt oczywiste. Haha. Po półtorej godziny jazdy zajechaliśmy na miejsce. W domu rozdzieliliśmy się i poszliśmy do pokojów. Każda z nas poszła do pokoju „swojego faceta” haha. Weszłam z Harry’m do pokoju i pomogłam mu rozpakować jego torby. Rozmawialiśmy bardzo długo. W sumie praktycznie przez cały czas. Głównie o tym, dlaczego tak się stało.. czemu nie mogliśmy temu zapobiec, a może to było potrzebne żeby zrozumieć tak naprawdę jak bardzo nam na sobie zależy. Nie wiem tego ani ja, ani Harry. Po skończonym rozpakowywaniu Harry złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie. Złapał w pasie i zaczął patrzeć mi prosto w oczy, uśmiechając się.
- No co się tak na mnie gapisz? – mówiąc to wytknęłam mu język.
- Stęskniłem się za Tobą. Nie mogę? Myślałem, że już nigdy tego nie będę mógł zrobić. – posmutniał.
- Weź głuptasie.. nie smuć mi się tu. Ej Hazzy. Słońce.
Pochyliłam się i spojrzałam znowu w jego oczy. Były zeszklone od łez.
- No proszę Cię tylko nie płacz. Przecież tu jestem.
- Wiem, ale to są łzy szczęścia. – uśmiechnął się.
Ja też zaczęłam płakać. Tym razem to Harry próbował mnie przekonać żebym nie płakała, ale niestety na próżno. Widząc swojego faceta płaczącego, nie mogłam nie zacząć płakać… Harry ogarnął się po chwili, a ja dalej płakałam.
- Kate.
- Tak?
Głowę jednak dalej miałam spuszczoną, a łzy szczęścia spływały mi po policzkach. Harry złapał mnie za podbródek i uniósł delikatnie moją głowę do góry, tak że znowu nasze spojrzenia się złączyły.
- Mam coś dla Ciebie.
Nie pytałam co, tylko się uśmiechnęłam. Harry wyciągnął z kieszeni pudełeczko.
- Otwórz. – powiedział.
Jak prosił, tak zrobiłam. W pudełku znajdował się złoty łańcuszek z zawieszką FOREVER. Spojrzałam na Harry’ego, a moje oczy znowu zaczęły zachodzić łzami.
- Mógłbyś? – zapytałam, wręczając Harry’emu łańcuszek.
- Z rozkoszą. – uśmiechnął się.
Wziął ode mnie łańcuszek i zawiesił mi go na szyi. Potem niespodziewanie pocałował mnie w szyję, a mnie przeszły miliony rozkosznych dreszczy. Odwróciłam się w jego stronę i zbliżyłam swoje usta do jego ucha.
- Dziękuję – szepnęłam i musnęłam go w ucho. Wiem, że to bardzo lubi. J
- Nie ma za co. – odparł. – Wiesz co Kate.. długo się musiałem do tego zabierać, ale po tym incydencie coś ważnego do mnie dotarło.
Spojrzałam na niego badawczym wzrokiem. O co mu chodzi..
- Tak? No mów, co takiego ważnego do Ciebie dotarło. I proszę nie wracajmy do incydentu z Flack, ok?
- Jasne, nie będę już do tego wracał. A mianowicie, wracając do tego co mówiłem wcześniej..
- Wyduś to z siebie w końcu Styles.. proszę, to nie takie trudne. – powiedziałam jakbym wiedziała o co mu chodzi, choć chyba mi się wydaje, że wiem, albo raczej bardzo bym chciała, żeby to było właśnie to.
- Ok, jasne już. Więc Kate.. kocham Cię. – mówiąc to patrzył prosto w moje oczy swoimi hipnotyzującymi zielonymi tęczówkami, w których uwielbiałam się zatapiać.
- Czekałam na to. Ja też Cię kocham Styles. – uśmiechnęłam się.
W tym samym momencie Harry wpił się w moje usta. Złączyliśmy się ze sobą w bardzo namiętnym pocałunku. Trwał on zdecydowanie za krótko, bo do pokoju wparował Lou.
- Oo moje gołąbki, jak Wy ślicznie ze sobą wyglądacie. – odparł Lou. – A teraz chodźcie na dół, kolacja podana, potem robimy seans filmowy.
- Jasne, Lou już idziemy. – powiedział Harry posyłając Louis’owi spojrzenie typu „chyba wiesz, że nam przeszkodziłeś”. Louis tylko się zaśmiał, bo dobrze wiedział, że przeszkodził.
Harry wziął mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Po kolacji tak jak mówił Lou odbył się seans filmowy. Trwał on do 10pm. Po nim Dan wymyśliła, że porobimy sobie zdjęcia, bo tak wszyscy słodko wyglądamy, no a poza tym cholernie stęskniliśmy się za sobą, więc uwiecznimy cudowne chwile po powrocie na zdjęciach. Podczas naszej „sesji” była jedna wielka kupa śmiechu. Wszyscy dosłownie prawie sikali z min, które robiliśmy. Nie powiem efekty były zajebiste. Hazzy wstawił nawet jedno nasze wspólne zdjęcie na TT i podpisał je następująco: „With my Love xx”. Ale się wysilił woooo, haha. Bardzo dużo napisał, bardzo duża kreatywność jak widać. Haha. Oczywiście miliony tweet’ów znalazło się nagle u Hazzy i reszty chłopaków, którzy tak jak on dodali jakieś zdjęcie na TT. A ja byłam inna i przegrałam sobie jedno nasze wspólne zdjęcie, oczywiście to, które mi się najbardziej podobało, na swój telefon i ustawiłam sobie NAS na tapetę. Słodko *_*
Koło 2am. poszliśmy spać. Najpierw leżeliśmy jeszcze chwilę w łóżku. Głowę miałam położoną na klatce Hazzy, a on bawił się moimi włosami. Było cudownie.
- Gdybyś wiedziała ile dla mnie znaczysz… - powiedział nagle Harry.
- Też Cię kocham.
Podniosłam się i pocałowałam go czule w usta. Potem znowu się położyłam i wtuliłam się w niego jak w poduszkę. On mocno przytulił mnie do siebie i tak zasnęliśmy w swoich objęciach.

Wstaliśmy o 11. Stwierdziłam, że może zrobimy śniadanie, jeżeli ktoś już tego nie robi. Harry poszedł do łazienki zaraz po mnie, a ja zeszłam na dół. W kuchni nikogo nie było, a w całym domu panowała cisza. Widocznie jeszcze śpią. W takim razie zabrałam się za szykowanie śniadania. Po jakichś 10 minutach zszedł na dół Harry i zaczął mi pomagać. Oczywiście nasza praca przy robieniu śniadania bardziej wyglądała na zabawę, ale co tam, było przynajmniej miło. Harry bardzo lubi gotować, więc jego pomoc była mi potrzebna, a efekty jego pracy przepyszne. Koło 12 na dół zaczęły schodzić nasze śpiochy. Zaspani usiedli przy stole i czekali na śniadanie z minami małych dzieci. Podaliśmy do stołu śniadanie, chodź sami zjedliśmy już w trakcie przygotowań, to i tak usiedliśmy razem z nimi, by im trochę potowarzyszyć. Nagadaliśmy się przy tym, jak zwykle zresztą.
- Wiecie co, skoro w tym roku wszyscy spędzamy święta w swoich domach i dopiero jedziemy na drugi dzień do rodzin, to może wigilię zrobimy tu, u nas, wspólną? – zapodał temat Lou. – Co Wy na to?
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł. – odparł Liam.
- No też mi się tak wydaje. – powiedziała z uśmiechem Dan.
- W sumie, w grupie przyjaciół raźniej. Atmosfera na pewno będzie świąteczna. – dodałam. – Ja się zgadzam.
Wszyscy przytaknęli i od razu zaczęliśmy ustalać, kto co przygotuje. Po rozdzieleniu obowiązków musieliśmy udać się na zakupy no i do domów. Do chłopaków przyjedziemy 24 żeby jedzenie nie zostało zjedzone przed wigilią (chyba nie muszę mówić o kogo chodzi). Porozchodziliśmy się do pokoi.
- Kate, na drugi dzień, po wigilii jedziesz ze mną do Holmes Chapel? Clara pewnie pojedzie z Josh’em, do jego rodziców, już nie raz tam była. Hmm? – zapytał Harry.
- Jasne. Z chęcią. W sumie Twoja mama mi już to proponowała J haha.
- W takim razie na 100% jedziesz ze mną, tak?
- Tak, tak. Haha. Wiesz, że musimy coś kupić Anne, Gemmie i twojemu ojczymowi.
- Wiem, wiem. W takim razie jutro galeria, w południe?
- Ok. A teraz odwieź mnie łaskawie do domu kochanie. Muszę zacząć szykować.
- Oczywiście. A Clara jedzie z nami, czy z Josh’em?
- Zapytamy się, jak będziemy wychodzić.
- Dobrze.
Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół, gdzie siedziała Clara z Josh’em i Niall'em.
- Clara, jedziesz z nami teraz, czy Josh Cię odwiedzie?
- Josh, mnie przywiezie.
- Ok, w takim razie, my jedziemy. Pa.
- Pa. Do wieczora!
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do samochodu. Po prawie dwóch godzinach jazdy byliśmy już u mnie w mieszkaniu. Harry wszedł ze mną do środka. Ja zabrałam się za pakowanie prezentów, dla rodziny, które muszę im wysłać, najlepiej dziś. Pół godziny później poszliśmy na pocztę. Po powrocie Harry czekał tak długo, aż Clara nie wróci do domu. Zaraz gdy wróciła pojechał do siebie.

Na drugi dzień w południe poszliśmy na szalone zakupy przedświąteczne. Jutro takie same zakupy będę robiła z Dan, Perrie, Clarą i El, bo dopiero z nimi będę mogła coś kupić Hazzie, a one swoim chłopakom. Dziś kupuję z Harry’m prezenty dla Anne, Gemmy, jego ojczyma, Dan, Perrie, Clary, El, Liam’a, Zayn’a, Niall’a i Lou, a i dla Josh’a.. zapomniała bym. Haha. Przepraszam. Robienie zakupów tu jest o wiele gorsze, niż jak bym robiła je w Polsce sama, bo Hazzy jest znany no i laski co chwila robią sobie z nim zdjęcie, ale ok. Mam nadzieję, że do północy zdążymy z kupieniem wszystkiego. Tak jak mówiłam. No prawie. Nasze zakupy skończyły się o 8pm. Osiem bitych godzin!!! Chyba nas pojebało. No cóż, to przez niezliczoną ilość dziewczyn, z którymi Harry robił sobie zdjęcia, taki jego los. Cóż J Po tych zakupach, padłam na łóżko wyczerpana. Nie miałam na nic siły i pomyśleć, że jutro czeka mnie coś podobnego. Dobrze, że dziś do południa już coś przyszykowałam na 24, bo bym nie zdążyła. Jeszcze jutro do 1pm. mam czas, bo o 1pm. przychodzą dziewczyny i idziemy znowu na zakupy. Masakra. A jutro już 23! Czas leci jak szalony…. Matko kochana ….

Kolejny dzień minął równie szybko jak poprzedni. Zakupy z dziewczynami były mniej uciążliwe, mimo że fanki też nas nachodziły, w szczególności Perrie, wiadomo cudowna piosenkarka z Little Mix, ale co ja się powtarzam, dobrze o tym wiecie. Wróciłyśmy szybciej, bo o 7pm. więc jeszcze miałam czas dokończyć moje dwie potrawy. Clara też kończyła swoje. Jutro o 6pm. siadamy do wigilijnego stołu, więc musimy być u nich koło 4pm. Zdążymy, nie ma co. J

*wigilia*

Tak jak mówiłam, na miejscu, w sensie w domu chłopaków byłyśmy po 4pm., czyli dobrze. Dziewczyny dopiero się zjeżdżały, każda mieszkała w innej części Londynu, także wiadomo jak to jest. Chłopaki mieli już przystrojony i przyszykowany stół. Wszystko ułożone. Zostało nam tylko strojenie choinki. Wszyscy to wszyscy. W naszym mieszkanku też sobie z Clarą postawiłyśmy i ustroiłyśmy małą choineczkę, dla klimatu. Haha. Gdy jako ostatnią Lou przywiózł Eleanor zabraliśmy się za strojenie ich wielkiego drzewka.
- Ciekawe kto wstawi czubek! – powiedziałam z lekką ironią.
- Nie przejmuj się kochanie. Ten kto kupił będzie go zakładał. – odparła Dan.
- Masz rację, który był taki mądry, żeby takie wysokie drzewko kupować? – zapytałam.
- Niall. – krzyknęli chłopcy i wskazali na niego palcami.
- Oj, Niall i myślisz, że kogoś podsadzisz na baranach i ta osoba zawiesi czubek?
- Nie musiałaś się zgłaszać na ochotnika Kate, ale skoro tak prosisz, to jasne, że Cię podstawię żebyś mogła zawiesić.
- O Ty mądralo! Niall nie łap mnie za słówka, ale mogę to zrobić, tylko potrzebna mi asekuracja, bo jak się zabiję, to wiesz będziesz miał mnie na sumieniu blondasku J
- Jasne, jasne. Asekuracja będzie. Widzisz jak Harry już czeka. Haha. – zaśmiał się Niall.
- Dobra, to działamy.
Weszłam na barki Niall’a, stanęłam na nich dosłownie.. Harry stał na krześle i mnie asekurował, haha. Wyglądało to komicznie, bo Dan zrobiła zdjęcia, więc widziałam efekty naszego „wysiłku”. Udało się założyć czubek. Uff, przeżyłam. Nic nikomu się nie stało, to najważniejsze.

Przed 6pm. wszyscy poszli się przyszykować do kolacji. Szybka, ale porządna kąpiel. Eleganckie ubranie, delikatny make-up(to tylko my kobiety J), fryzura i możemy schodzić i siadać do stołu. Punktualnie o 6pm. wszyscy wyjrzeliśmy przez okno. Na niebie pokazała się pierwsza gwiazdka. Podeszliśmy do stołu. Najstarszy, a w zasadzie najstarsza z nas podzieliła między wszystkich opłatek i zaczęliśmy sobie składać życzenia. Niall’owi wszyscy życzyliśmy przede wszystkim, żeby znalazł w końcu tą jedyną, a sobie nawzajem zdrowia, spełnienia marzeń i wiele innych życzeń. Zaraz po wszystkich wigilijnych obrzędach usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy zajadać. Niall był w siódmym niebie, wnioskowałam to z jego zadowolonej minki. Jedliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Było cudownie. Od stołu odeszliśmy koło 8pm. Wcale nie tak długo, bardzo dobry czas.
- No to czas na prezenty! – krzyknął Niall. – Mikołaj już dawno tu był, widziałem jak odlatywał, nawet mi pomachał.
- Co TY! A ja nie widziałam. – zaczęłam się śmiać, a za mną cała reszta łącznie z Nialler’em – W takim razie, czyń swoją powinność pomocniku Mikołaja. J
Zadowolony wstał od stołu i rozpoczął rozdawanie prezentów. Było ich pełno. Nic zadziwiającego skoro każdy zrobił każdemu prezent. Haha. Co najdziwniejsze żaden prezent się nie powtórzył i łatwo mogłeś rozpoznać co od kogo dostałeś. J Po prezentach usiedliśmy wszyscy przy kominku, Nialler wziął gitarę i zaczęliśmy śpiewać kolędy. Późnej każdy poszedł dzwonić do swoich krewnych, co zajęło kolejną godzinę. Przed północą ubraliśmy się ciepło, bo na dworze padał śnieg i poszliśmy na Pasterkę do kościoła. Zayn też poszedł. Chciał zobaczyć, jak to u nas wygląda, w końcu po raz pierwszy spędza święta w tym obrządku. Z tego co widać, to mu się podoba. Pasterka trwała dwie godziny, mimo że było zimno, było bardzo przyjemnie. W domu byliśmy o 3am. Prosto skierowaliśmy się do pokoi. Dosłownie byliśmy padnięci i nikt nie musiał nas zmuszać do spania.

*2dni później*

Pierwszy i drugi dzień świąt spędziłam z Harry’m i jego rodziną w Holmes Chapel. Kocham jego rodzinę, dlatego bardzo miłe było dla mnie przebywanie z nimi. Harry teraz będzie mieszkał u mnie, bo Clara zostaje u Josh’a, wrócą dopiero na Sylwestra do Londynu, tak samo reszta. Sylwestra spędzamy u chłopaków w mieszkaniu. Także wracając do rzeczywistości. Będę mieszkała teraz z Hazzy’m i w sumie nie mogę się doczekać, aż przyjedzie, bo pojechał po swoje rzeczy.












__________________________
Czytasz-komentuj!
I jak? Bo ja mam mieszane uczucia. xx 

3 komentarze:

  1. Eh, ledwo co zdążyłam skomentować poprzedni już muszę następny xD
    Szybko piszesz xD
    Czekam na nexta kochana :D
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. No kochanie.! :D Jutro next bo się obrażam.! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja nie mam mieszanych uczuć :P mi sie podobało :) czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń