8/22/2012

Rozdział 9


*tydzień później*

Wakacje były cudowne, a spędzenie czasu wspólnie z jedenastką ukochanych ludzi jest dosłownie bezcenne. Jeszcze bardziej się polubiliśmy i tak naprawdę trudno nam teraz spędzać czas oddzielnie. Nie wydarzyło się nic, co z pewnością mogło przykuć waszą uwagę. Niestety. Przez cały tydzień opierdzielaliśmy się za wszech czasy. Romantyczne spacery z Harry’m podczas zachodu słońca nad morzem. Cudo *_* Nawet nie wiem jak to opisać, po prostu było zawsze przecudownie. No wiecie jak to jest, trzymanie za rękę, pocałunki. Jak to normalna zakochana para. Po powrocie też spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę. Dobra wracając do rzeczywistości. Jutro rozpocznie się już 2 tydzień sierpnia, czyli zostanie mi PÓŁTORA MIESIĄCA WAKACJI! Tylko! Od października zaczynamy z Clarą ciężką harówkę na studiach. Aaa! Umrę chyba, wiąże się też z tym to, że Harry wyjeżdża na trasę koncertową. I co ja będę miała robić? Przecież będziemy tylko z Clarą. Szare, nudne życie. No jedynie prawdą jest to, że będziemy ostro zapierdalały na uczelni. Normalka. Takie są studia medyczne. Yyy. Dobra. Nie ma co narzekać. Przeżyjemy. Dobranoc. Jestem zmęczona podróżą .

Wstałam około 9. Zjadłam śniadanie. Ubrałam się i czekałam na Harry’ego. Byliśmy umówieni, na którą? Chwilka, aa na 1pm. Sory. Wzięłam się za robienie ciasta. Obiecałam to mu, poza tym robię moje ulubione ciasto, więc też na tym skorzystam. Nagle zadzwonił telefon.
- Cześć kochanie. – powiedział głos w słuchawce.
- Cześć Harry. Co jest?
- Musisz kogoś poznać, bo ta osoba nie da mi spokoju.
- Tak? Któż to?
- Zobaczysz. Przyjadę z tą osobą do Ciebie dziś. Ok?
- Jasne, goście mile widziani. Czekam. Pa.
- Pa, pa.

Właśnie upiekło się moje ukochane ciasto. Wyjęłam je i zostawiłam żeby ostygło. Dochodziła 12. Jeszcze godzinka do przyjazdu Harry’ego i tajemniczej osoby. Nie wiem kogo mam się spodziewać. Boję się…
Nastawiłam wodę, może ktoś będzie chciał herbatę. zegar wybił 1pm. Boże jak ten czas leci. Przed chwilą była 12. Oo. Masakra. Dzwonek domofonu zadźwięczał.
- Tak?
- Cześć kochanie. To ja.
- Już otwieram.
Nacisnęłam przycisk. Serce zaczęło mi bić mocniej i szybciej. Kogo przyprowadził Harry? Nie wiem. Boję się. Otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Harry i piękna kobieta, bardzo podobna do mojego chłopaka, więc wnioskuję, że to jego ukochana mama. Uśmiechnęłam się.
- Witam. – spojrzałam na jego mamę. – Cześć kochanie. – spojrzałam na Harry’ego.
- Cześć Kate. Nie mogłam się doczekać kiedy Cię w końcu poznam. – odparła brunetka.
- Aż tak? W takim razie bardzo mi miło. Mniemam, że pani jest mamą Harry’ego. Dobrze myślę?
- Oczywiście. Bystra, ładna, inteligentna. Czego chcieć więcej. Jestem Anne. I proszę mów mi po imieniu, nie mów proszę pani. Dobrze?
- Jeżeli sobie pa.. raczej jeżeli sobie tak życzysz. Dobrze.
Uśmiechnęłam się i zaprosiłam do salonu. Spytałam się kto chce co do picia, pokroiłam ciasto i podałam do stołu. Spoglądając to na mamę Harry’ego to na niego było widać bardzo duże podobieństwo. Ciekawe czy smakuje im mój wypiek.
- Przepraszam Kate. – zaczęła Anne. – Powiedz mi, gdzie kupiłaś to ciasto? Jest przepyszne.
- Prawdę mówiąc, Anne, sama je upiekłam. – uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Naprawdę? W takim razie poproszę przepis kochanie.
- Oczywiście.
Przyniosłam kartkę i podyktowałam Anne przepis. Później gadaliśmy w trójkę o różnych rzeczach. Jego mama jest naprawdę wspaniałą kobietą. Cudowna jest. Około 8pm. pożegnaliśmy się. O 9pm. do domu wróciła Clara. Tym razem nie uciekła od razu do pokoju tylko spędziła ze mną resztę wieczoru. Znowu gadałyśmy ze sobą jak za czasów gdy jeszcze ani Josh ani Harry nie zawrócili nam w głowach. Śmiałyśmy się niewiadomo z czego, ale było super.
- Tęskniłam za tym Clara.
- Ja też. Powiem szczerze. Kocham Josh’a, ale tylko z Tobą tak potrafię się śmiać bez powodu.
- Oo. Dziękuję. Kocham Cię mała.
- Ja Ciebie też moja Ty ukochana siostro.
Około północy poszłyśmy zmęczone spać. Ten dzień mogę zaliczyć zdecydowanie do udanych.

*około 2tygodnie później*

Zbliżają się urodziny Liam’a, to już jutro. Impreza już zaplanowana. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Przecież wszystko musi być idealne. Dan stara się, żeby wszystko wyszło perfect. Musi. Inaczej klapa. Cały dzień chodzimy i załatwiamy ostateczne rzeczy. Trochę to stresujące prawdę mówiąc, ale dla przyjaciół zawsze się staram. Oo powiem Wam, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni bardzo dużo czasu spędziłam z mamą Hazzy, znaczy z Anne i Gemmą. Obie są cudne, pokochałam je jak własną rodzinę. No prócz tego oczywiście spotykałam się z Harry’m, jakżeby inaczej. Co Wy! Przecież jesteśmy parą. Haha co do tego związku, to już mamy swoich przeciwników i zwolenników. Nawet na TT są profile, kilka z nich są dla mnie SUPPORT’em, a chyba ze dwa mnie hejtują. Nie powiem, boli to, szczególnie kiedy piszą o Tobie rzeczy, które sobie wymyślają. Nie znają mnie, a pierdolą takie głupoty, że aż nie chce się żyć czasami. Przyznam się, że już nie raz Harry złapał mnie na tym, jak płaczę przed kompem. Nie pozwala mi tego czytać, bo mówi, że one zawsze tak będą robiły, bo są zazdrosne. No ej, ale jak tak można. Dobra. Kończę, jutro impreza Liam’a. Can’t Wait! Aa!

Rano obudził mnie telefon. Kto to? Chwila. To Dan.
- Cześć Słońce, co jest? – zapytałam, jeszcze lekko zaspana.
- Wiesz czego nie mam?!
- Zapomniałyśmy czegoś?
- Tak kochanie, nie mam co na siebie ubrać! Haha.
- Aaaa! No dobra, w takim razie, bądź zaraz po mnie i lecimy na zakupy. W sumie ja i Clara też coś musimy sobie kupić.
- Dobra. Kocham Cię. Zaraz będę.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Po około pół godzinie Dan była już u nas. My ledwo co zdążyłyśmy zjeść śniadanie. Szybko pobiegłyśmy do galerii żeby coś sobie kupić.
Po udanych zakupach wróciłyśmy do domu i rozpoczęłyśmy przygotowania. Wieczorem pojechałyśmy na imprezę. Było jak zawsze zajebiście. Wszystko się udało. Nie było klapy.

*na drugi dzień po południu*

- No to co, kolejna impreza 13. września? Hmm? – zapytał Zayn.
- Ej no, ja mam urodziny. – powiedział Niall. – Jak możecie robić imprezy?
- Jak już to impreza dla Ciebie głuptasie, chyba że nie chcesz. – zaśmiał się Lou.
- Aa. Dla mnie. No tak, z chęcią. Poproszę.
Zaczęliśmy się śmiać. Reszta dnia upłynęła w ekspresowym tempie. W końcu w świetnym towarzystwie wszystko leci błyskawicznie. Nie jechałyśmy dziś do domu. Pojedziemy z rana.

Wstałyśmy około 10. Chłopcy i reszta jeszcze spała. Chciałyśmy być miłe, więc zrobiłyśmy im szybkie śniadanie i pojechałyśmy do domu. W mieszkaniu byłyśmy koło 12. Trzeba było trochę w nim ogarnąć, bo nie było zbyt czysto. Zabrałyśmy się więc do pracy. Około 4pm. skończyłyśmy „pracę” i usiadłyśmy przed TV. Zaczęłyśmy rozmawiać.
- Clara, wiesz jak mało nam zostało wakacji? Masakra…
- Wiem kochanie. Jeszcze tylko dokładnie miesiąc. 1.10. zaczynamy rok akademicki.. przewalone.
- Bez kitu. Prawdę mówiąc, będziemy mogły się skupić na kuciu, bo nasi wyjeżdżają w trasę.
- No to prawda, ale ja będę tęskniła.
- No co Ty nie powiesz? Ja też. Haha.
Zaczęłyśmy się śmiać. Prawda jest taka, że będę cholernie tęskniła.. Wrócą dopiero na święta i Nowy Rok i potem znowu jadą i następnym razem wrócą na kolejne święta no i potem dopiero pod koniec czerwca, tak jak my będziemy kończyły rok akademicki. Cóż żyjemy dalej. Cały czas do przodu. Haha.

*2tygodnie później*

Dziś kolejna impreza. Urodziny Niall’a i zrobione wcześniej urodziny Clary(ona nic nie wie). Zrobiliśmy je teraz bo chłopaki wyjeżdżają za tydzień i nie będzie ich 29. w domu, więc wyszło jak wyszło. Mówiłam jej, że urodziła się w złym miesiącu. Kolejne urodziny będą w grudniu, Louis’a. Dobra. Wszystko gotowe na wieczór. Imprezy w ich gronie są jednymi z najlepszych na świecie. Kocham spędzać z nimi czas, bo kocham tych ludzi. Proste i logiczne. Haha. Dobra musimy się szykować i jechać.
Koło 6pm. pojechałyśmy na imprezę. Na miejscu byłyśmy o 8pm. Niall’a nie było. Miał przyjechać za kilka minut, bo pojechał do sklepu. W sumie kazali mu jechać kupić coś sobie do jedzenia. (chociaż jedzenia będzie bardzo dużo, ale Niall i tak wszystko zje haha). Kilka minut później zjawił się Niall z siatkami jedzenia. Wchodząc na korytarz zaczął krzyczeć żeby ktoś mu pomógł, ale nikt tego nie zrobił. Marudził wtedy coś pod nosem. Wszedł do kuchni, zapalił światło, a my zaczęliśmy śpiewać Happy B-day to You. Haha. Był w szoku, bo myślał, że impreza będzie dla Clary, zaraz po wyśpiewaniu życzeń Niall’owi zaczęliśmy śpiewać to samo Clarze. Zaczęła płakać, bo całkowicie się tego nie spodziewała. Oj łzy szczęścia. Haha. Po wyśpiewaniu wszystkich możliwych piosenek urodzinowych daliśmy im prezenty. Zanieśli je na górę do pokoi i wrócili na dół na zabawę. Impreza była świetna.. do czasu.
Bawiłam się to z Dan, Pezzą, El czy Gemmą. Akurat w tym momencie byłam z Gemmą na parkiecie. Nagle Gemma przyciągnęłam mnie do siebie i powiedziała na ucho.
- Nie oglądaj się teraz. Proszę Cię.
- Dlaczego? Co się dzieje.
Nie posłuchałam, odwróciłam głowę. Nie wierzyłam swoim oczom. Co kurwa?! Co tu do jasnej cholery robi Caroline Flack? I czemu ona całuje się z MOIM FACETEM?! Kurwa no nie. Ja się nie dam tak ranić.
- Gemma, zabierzesz mnie stąd.
- Jasne, daj kluczyki, czekam w Twoim aucie. Nie wierzę, że mój brat to zrobił.
Gemma poszła do samochodu. Ja podeszłam do całujących się „gołąbków”.
- Dziękuję Caroline, może wystarczy, hmm?
Momentalnie oderwali się od siebie. Harry patrzył na mnie przerażonymi oczami.
- Fajnie było? – zapytałam, powoli oczy napełniały mi się łzami.
- To nie tak jak myślisz. – zaczął Harry. Widziałam śmiejącą się Caroline.
- Nie tak, a jak?
Już chciał próbować się tłumaczyć. Nie chciałam go słuchać. Przyłożyłam mu palec do ust.
- Nie, już nic nie mów Styles. Z nami koniec.. słyszysz KONIEC.
Nie wytrzymałam, zaczęłam płakać i wybiegłam z willi chłopaków. Gemma siedziała w samochodzie i jak tylko mnie zobaczyła od razu go odpaliła. Weszłam do środka, a Gemma ruszyła do przodu, żeby nie zdążyli zamknąć bramy. W ostatniej chwili przejechała przez bramę, bo właśnie zaczynała się zamykać. W otwartym oknie słyszałam tylko krzyk Harry’ego. Łzy lały mi się po policzkach strumieniami.
- Nie chcę Cię znać. – krzyknęłam przez otwarte okno w samochodzie.
- Jest moim bratem, ale nie dziwię Ci się kochanie. – powiedziała Gemma. – Zawiozę Cię w bezpieczne miejsce. Do mamy. Ona na pewno nie da Harry’emu w ogóle wejść do domu jak jej powiem co Ci zrobił, bo ona pokochała Cię już jak swoją drugą córkę.
- Jak on mógł? Powiedz. Tak w ogóle co Flack robiła na imprezie Niall’a? Przecież on jej nie znosi. Jak ona się dowiedziała o tej imprezie?
- Nie wiem Kate. Wiem jedno, Harold przesadził.
Dalszą drogę do Holmes Chapel pokonałyśmy w ciszy. Nic nie mówiłam, tylko płakałam. Pod domem Hazzy stała już Anne. Podbiegła do drzwi od strony pasażera, czyli do mnie i otworzyła drzwi.
- Chodź kochanie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę przepraszała za zachowanie mojego kochanego synka, ale Ciebie też kocham. Sądziłam, że mój syn Cię nie skrzywdzi, bo wyglądało na to, że kocha Cię jak żadną inną przedtem. Chodź tu do mnie. Wypłacz się w moich ramionach.
Wyszłam z samochodu i rzuciłam się w ramiona Anne. Poczułam się jak bym przytulała się do mojej mamy, tak jak wtedy, gdy zerwałam z Marcinem. Myślałam, że tym razem będzie inaczej. Tak się wydawało. Anne zaprowadziła mnie do domu. Pokój miała już przygotowany.
- Przykro mi, że odwiedzasz Holmes Chapel w takich okolicznościach, a nie innych. Naprawdę mi przykro.
Położyłam się na łóżku. Anne przykryła mnie kocem i pocałowała w czoło.
- Będzie dobrze, obiecuję Ci.
Po tych słowach wyszła z pokoju, a ja dalej płakałam. Głupia jestem. Teraz widzę, że nie tylko zauroczyłam się w tym chłopaku, ja się w nim zakochałam, a to duża różnica. Mówiłam mu, jeżeli zamierza mi złamać serce, niech go w ogóle nie zdobywa. Po chuj pchałam się w związek z gwiazdą? Co mi się wydawało, że będzie pięknie, idealnie, zakocha się we mnie na zawsze. Tak jasne, żałosna jestem…… Nie wiem kiedy zasnęłam z wycieczenia.
---------------------------------
Impreza skończyła się momentalnie zaraz po incydencie Hazzy z Kate. Ja pierdole, jak on mógł?! Przecież niby tak ją kochał. Nie wiem. Wierzyłem mu, ale ten incydent z Flack był nieprzyjemny dla mnie i reszty, a co dopiero dla Kate.
- Harry, coś Ty najlepszego zrobił? – zapytałem.
- Lou, to nie moja wina. Ona po prostu się na mnie rzuciła… widziałeś chyba?!
- No właśnie nie widziałem, tu jest ten problem. Widziałem tylko moment jak Kate z Tobą zrywa.
Podeszła do nas Dan.
- Hazza, jak mogłeś? Przecież Kate..
- Tak, wiem. Tylko, że nikt mi nie wierzy, że to nie ja tylko Flack. Poza tym skąd ona wiedziała o imprezie i jak się tu w ogóle znalazła? Ja tego nie wiem.. więc?
- To nie Ty ją tu ściągnąłeś? – zapytał podchodząca do nas Perrie.
- Nie. Skąd ten pomysł. Przecież nie potrzebna mi do szczęścia Flack, skoro moim jedynym szczęściem była Kate.
- Dziwne, w takim razie kto tą sukę tu ściągnął? – krzyknęła Perrie. – Harry, dobra powiedzmy, że Ci wierzę, ale szczerze nie chciałabym być teraz w skórze Kate. Na pewno cierpi.
- Z pewnością. Boże czemu, nie widziałam jak na serio było. – oskarżała się Dan.
- To nie Twoja wina kochanie. – powiedział Liam obejmując Dan w pasie.
- Dokładnie, to nie Twoja wina Dan. Nikogo. – powiedziałem.
Nagle przyszedł Niall.
- Ej. Harry, a Ty co nie pojechałeś za Kate? Nie chcesz powiedzieć jej jak było naprawdę? – powiedział Niall.
- A jak było? – zapytałem.
- No więc Lou. Przyznam się, niepotrzebnie pisałem na TT, że mamy dzisiaj imprezę urodzinową dla Clary no i jak się okazało i dla mnie… Flack z pewnością się o tym przez to dowiedziała. Siedziałem akurat w kuchni jak wparowała do domu. Spytałem się jej czego chce, a ona do mnie z tekstem, że mam się nie wtrącać, bo ona do Harry’ego. Poszedłem za nią. Widziałem i słyszałem ich dialog. Miała pretensje do Harry’ego, że się nie odzywa i w ogóle. On jej powiedział, że nic między nimi nie było i nie ma zamiaru z nią rozmawiać, bo jego największą miłością jest Kate i że ona ma sobie stąd iść. Widziałem jak Flack rozglądnęła się po pomieszczeniu i gdy zauważyła Kate rzuciła się na Hazzę i zaczęła go całować, on próbował się uwolnić, ale wiecie jaka jest Flack, nieugięta. Powtarzała to do momentu aż Kate nie podeszła. Wtedy przestała. Suka, dosłownie suka. No i resztę to wiecie jak było…
- Nie gadaj! – krzyknęła Perrie –Czyli Harry serio tego nie robił specjalnie. Przepraszam, że tak myślałam, ale Hazza wiesz jak Ty potrafisz.
- Wiem. I nie dziwię się, że mi nie wierzyliście. Ale teraz już wiecie jaka jest prawda. Musicie mi pomóc ją odzyskać. Nawet nie wiem gdzie ją Gemma zabrała. Chociaż mogę się tylko tego domyślać.
- Gdzie ją mogła zabrać? – spytała Dan.
- W najbezpieczniejsze miejsce na ziemi, do mamy.
- No racja, u Twojej mamy jest najlepiej. – dodałem. – No to jedziemy.
- Lou, nie teraz. Idźcie spać. Wyśpijcie się i ruszycie później. Jeszcze jakiś wypadek spowodujecie. – powiedziała Clara.
- Masz rację, nie chcemy kolejnego nieszczęścia. Idziemy spać. Jak wstaniemy to pojedziemy to załatwić. A Ty do niej dzwoniłeś?
- Chyba milion razy, nie odbiera….. a teraz ma wyłączony telefon. – powiedział załamany Harry.
Szczerze pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Jeszcze nigdy tak się nie zakochał w żadnej dziewczynie. Kate była i jest do tej pory jego największą miłością. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży przed wyjazdem na trasę.

Rano wpadł do pokoju Liam.
- Lou, mam złą wiadomość. – powiedział przerażony Liam.
- Co się stało? Ktoś nie żyje? Mów!
- Nie, po prostu Paul dzwonił. Za dwie godziny wylatujemy do USA. Przełożył trasę na tydzień szybciej, bo mówił, że w innym przypadku nie zdążylibyśmy wrócić na święta do domu..
- Co? A sprawa z Kate i Harry’m.
- Właśnie. Dlatego mówię, że to zła wiadomość. Pozostanie tylko nadzieja, że Kate uwierzy w to jak było na serio. I jedynymi osobami, które będą jej mogły o tym powiedzieć są Clara, Perrie, Dan i Twoja El. Mam nadzieję, że im uwierzy. Pojadą tam dziś zaraz po naszym wylocie. Clara, Dan i Perrie już się zgodziły.
- Masakra. Styles wie?
- Nie. Właśnie, chodź ze mną. Powiemy mu.
Poszliśmy do Harry’ego powiedzieć mu o tej złej wiadomości. Nie przyjął tego spokojnie. Zaczął krzyczeć. Chciał sobie coś zrobić. Na szczęście nasze argumenty były na tyle przekonujące, że w końcu zaczął się pakować i mogliśmy jechać na lotnisko. W południe mieliśmy lot. Pożegnaliśmy się z ukochanymi i czekaliśmy na informacje dotyczące Kate.
---------------------------------
Wstałam koło 10. Spojrzałam na siebie w lustrze, wyglądałam jak upiór… Nie dziwię się przepłakałam połowę nocy. Nagle do pokoju weszła Gemma:
- Kochanie. Jak się czujesz? Wiesz co. Paul przełożył trasę chłopaków i za dwie godziny mają lot.
- Co? Dlaczego?
- W innym przypadku nie zdążyli by na święta…
- Ale… Harry
- Tak, wiem. Może to i lepiej, będziecie mieli czas na przemyślenia.
- Masz rację. Dziś wieczorem wrócę do Londynu, bo teraz nawet nie zdążę dojechać na lotnisko, nie opłaca się.
- Dokładnie, jeszcze byś jakiś wypadek miała. Lepiej nie. Teraz chodź na śniadanie.
Wieczorem pojechałam do domu. W mieszkaniu czekała na mnie czwórka moich ukochanych dziewczyn.






_____________________________________
Czytasz-komentuj!
I jak? xx Przepraszam, że tak długo czekałyście. x

4 komentarze:

  1. uffff... już myślałam że to Harry dobrowolnie sie z Flack całował ale na szczęści... świetne czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :) No nie dobrowolnie xd kolejny wstawię jak będą tu z 3-4 komentarze ;D

      Usuń
  2. No dobra. Zgadnie z prośbą komentuję. ^^ ZAJEBISTY ROZDZIAŁ I ŚWINIA JESTEŚ ŻE WCZEŚNIEJ NIE NAPISAŁAŚ ŻEBYM SKOMENTOWAŁA bo ja tyoe czekam na rozdział a tobie o komentarz chodziło. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam :P W takim razie wstawię za moment ;) Bo już jest gotowy :D

      Usuń